Ci rodzice czują się dziś potwornie oszukani. Nie tak miało być. Gdy w 2014 roku te same matki niepełnosprawnych dzieci przez 17 dni protestowały w Sejmie, przychodzili do nich niemal jeden po drugim. Posłowie Solidarnej Polski i PiS, na czele z Jarosławem Kaczyńskim, dawali im nadzieję. – Panie premierze, czy pan ma serce z kamienia? – pytał Tuska Arkadiusz Mularczyk. Poseł nawet przynosił matkom kanapki. A dziś, niemal w groteskowy sposób, role kompletnie się odwróciły.
Gdy do rodziców, którzy protestują od 18 kwietnia, przyszła minister Elżbieta Rafalska, ci zupełnie ją wykrzyczeli. Nie dali sobie wmówić, że rząd coś dla nich robi. – Przez dwa lata jeździliśmy do pana Michałkiewicza [pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych - przyp red.] Pytaliśmy, kiedy będzie podniesiony zasiłek pielęgnacyjny. I nic. Zajadał się pan paluszkami, mówił, że nic nie wiadomo, to była wielka kpina! – mówiła liderka protestujacych. Cała grupa czeka w Sejmie na Mateusza Morawieckiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Tu piszemy o tym więcej.
Jak długo będą czekać? Przypomnijmy jak było w 2014 roku. Wtedy po stronie polityków prawicy był zupełnie inny zapał do zaangażowania w sprawy tych rodzin. To posłowie Solidarnej Polski zaprosili matki niepełnosprawnych dzieci do Sejmu. W sieci szybko przypomniano zdjęcia, jak poseł Arkadiusz Mularczyk chodził z tacą pełną kanapek. Poseł mówił wtedy, że tylko wywierając presję na rząd poprzez protesty można cokolwiek osiągnąć. I mocno uderzał w rząd Tuska. Zresztą nie on jedyny.
– Nie dajcie się podzielić, wasze postulaty są słuszne! – mówił matkom. I apelował do Tuska: – Panie premierze, czy pan ma serce z kamienia? Już 17 dni na posadzkach sejmowych leżą niepełnosprawne dzieci i ich rodzice, ich matki. (...) Ja w imieniu tych rodziców w Sejmie, ale też rodziców przed Sejmem, opiekunów proszę pana, by pan jeszcze raz podjął rozmowy i dialog.
Matom dużo obiecywano
Tym razem posła tak szybko wśród protestujących matek nie było, co nawet internauci szybko wychwycili. Ale drugiego dnia protestu pojawił się w Sejmie. – I bardzo dobrze, że przyszedł. Powiedział, że przyszedł, bo wczoraj szukała go cała Polska, więc jest. Przypomniał, co robił wcześniej. Powiedział też, że obiecuje, że matki nie będą musiały protestować przez 17 dni. Trwało to z 5 minut – mówi nam Joanna Scheuring-Wielgus. Posłanka Nowoczesnej była przy tym spotkaniu.
To ona, cztery lata po tamtym proteście, zaprosiła matki do Sejmu. Pamięta, jak było w czasie tamtego protestu. Wtedy do protestujących rodziców i opiekunów przychodzili wszyscy. I już choćby po tym można zrozumieć, dlaczego wiele z tych kobiet pokładało w ekipie "dobrej zmiany" takie nadzieje.
– Prezes Kaczyński całował matki po rękach, przychodziła pan Rafalska. Matki słyszały, żeby na nich głosować. Że jak dojdą do władzy, to wszystko zrealizują. Dlatego ci rodzice czują się dziś oszukani. I dlatego zdecydowali się na taki desperacki krok. Nie dziwmy się, że to robią. Zostali odrzuceni na margines – mówi posłanka Nowoczesnej.
"Te pieniądze to żenada, to śmieszne"
Niektóre z tych matek mówią wprost, że były zdenerwowane, gdy słuchały wystąpień podczas konwencji PiS i obietnic na co będą kolejne pieniądze. Bo nikt nie mówi o dorosłych niepełnosprawnych. – Trzy lata i tak ci rodzice siedzieli cicho. Nie dziwię się, że w końcu opanowali Sejm. Politycy coś im przecież obiecali – mówi naTemat Krzysztof Hajda, wiceprezes Stowarzyszenia Rodziców i Opiekunów Dzieci Niepełnosprawnych Tacy Sami, ojciec 14-letniej niepełnosprawnej córki.
Rodzice niepełnosprawnych dzieci przyznają, że nie negują dobrych rzeczym które dla rodzin zrobił rząd. Jeden z nich mówi nam, jak bardzo pomogło im 500+. Ale domagają się zwiększenia zasiłku pielęgnacyjnego. Kwota ta wynosi 153 złotych niezmiennie od 2006 roku. A także wprowadzenia dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia, w kwocie 500 złotych miesięcznie bez kryterium dochodowego.
– 153 zł, czyli pieniądze, które dostają dzieci niepełnosprawne, to żenada, to jest śmieszne. Ja nie wiem, z czego moje dziecko będzie żyło, jak mnie nie będzie na świecie. To odwieczny problem rodziców takich dzieci – mówi Krzysztof Hajda. Trzyma kciuki za rodziców w Sejmie. – Mam nadzieję, że coś się uda, chociaż...Jestem sceptycznie nastawiony – mówi. Jego zdaniem rząd powinien jeszcze stworzyć ośrodki rehabilitacyjne, by rehabilitacja dzieci odbywała się w jednym miejscu. U niego w fundacji to rodzice sami wszystko organizują, sami pokończyli kursy terapeutyczne. – Ale to nie my powinniśmy robić – mówi.
Skłonić Tuska do działania
W 2014 roku Jarosław Kaczyński osobiście obiecywał pomoc rodzicom protestującym w Sejmie. "Podszedł do koczujących na korytarzu protestujących matek. Rozmawiał z kobietami i obiecał, że spróbuje pomóc. Prezes PiS zadeklarował rozpoczęcie konsultacji jeszcze tego samego dnia – relacjonowała "Gazeta Prawna".
Prezes mówił, że PiS zamierza "wykorzystywać wszystkie możliwości", by skłonić rząd Tuska i jego samego do rozwiązania tej "niezwykle ważnej z punktu widzenia interesów dzieci niepełnosprawnych, ale także niezwykle ważnej moralnie kwestii". Padały słowa o tym, że jeśli władza nie okazuje empatii, to pokazuje swoją twarz.
Cztery lata temu w sprawę protestujących rodziców angażował się też Zbigniew Ziobro. Wyliczał nawet, skąd można wziąć dla nich pieniądze. – Chcemy wskazać konkretne źródła dochodów, którymi dysponuje rząd i za pomocą których może wywiązać się ze złożonych przez siebie obietnic – mówił ówczesny europoseł.
Hipokryzja?
Co teraz? Na pewno role się odwróciły. Ci co krytykowali wtedy, teraz sami są krytykowani. Tylko los tych rodzin wciąż pozostaje bez zmian. I najważniejsze jest, by wreszcie ktoś się nad nimi pochylił.
RMF24.pl podaje, że poseł Mularczyk nazwał inicjatywę Nowoczesnej hipokryzją. "Wspierają protest dziewuch, kobiet, które chcą usuwać swoje ciąże, a na drugi dzień udzielają takiego wsparcia, że wprowadzają osoby do protestu w Sejmie. Widzę tu pewnego rodzaju hipokryzję ze strony Nowoczesnej" – cytuje portal jego słowa. Poseł Mularczyk nie chciał z nami rozmawiać.
Ale posłanka Scheuring-Wielgus mówi nam, że jeśli ten protest zakończy się pozytywnie, to pogratuluje rządzącym: – Mam nadzieję, że ktoś do nich przyjdzie. Nie ma na co czekać. Jeżeli to zrobią, to będę im gratulować.
Reklama.
Arkadiusz Mularczyk
Poseł PiS
Jestem przekonany, że polski rząd pochyli się z troską nad losem osób niepełnosprawnych, ich rodzin. Czytaj więcej
Jarosław Kaczyński
Prezes PiS
"To jest taka sprawa, która jest swego rodzaju wskaźnikiem, wykładnikiem działania państwa; działania państwa tam, gdzie kwestie moralne, gdzie kwestie zobowiązań wobec tych, którzy zostali potraktowani przez los szczególnie okrutnie, pokazują, jakie to państwo jest, jaka jest ta władza. Jeżeli ta władza nie jest w stanie wykazać empatii, nie jest w stanie wykazać współczucia, mówię tutaj oczywiście o współczuciu czynnym, takim które prowadzi do jakiejś poprawy losu, to pokazuje po prostu swoją twarz". Czytaj więcej