O. Ludwik Wiśniewski na wstępie swojego tekstu przyznał, że zawsze walczył o prawo do życia dla wszystkich nienarodzonych dzieci. Jednak przez działania Kościoła, Polacy zaczęli być do niego wrogo nastawieni. "Uświadomiłem sobie, że to wszystko my sami - gorliwi katolicy, kapłani i biskupi - sprowokowaliśmy. I smutne jest nie tylko to, co się wydarzyło, ale także to, że nikt nie bije się w piersi; przeciwnie, pod adresem protestujących padają "ze świątobliwych ust" epitety w rodzaju "chorzy z nienawiści", "czarownice", "ludzie bez sumienia" –
napisał dominikanin.