Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska niespodziewanie w czwartkowy wieczór pojawiła się w Sejmie i zabrała protestujących tam rodziców osób niepełnosprawnych na rozmowy poza światłem kamer. Sądzono więc, że szefowa MRPiPS przychodzi z propozycją kompromisu, który zakończy trwający już niemal 10 dni protest. Niestety szybko te nadzieje zostały rozwiane, gdy protestujące matki z rozmów z minister wyszyły całe roztrzęsione.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Rodzice osób niepełnosprawnych protestują od 18 kwietnia. Od tego czasu w Sejmie dochodziło do kilku pyskówek z politykami, którzy nie chcą spełnić żądań osób okupujących sejmowy korytarz. W czwartek przez moment wydawało się, iż wreszcie nastąpi przełom. Takie nastroje towarzyszyły wejściu minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej na spotkanie z protestującymi za zamkniętym drzwiami.
Liderka Komitetu Protestacyjnego Rodziców Osób Niepełnosprawnych Iwona Hartwich poinformowała, że z inicjatywą spotkania wyszła szefowa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Niestety, po wyjściu z sali Hartwich oznajmiła, że "pani minister przyjechała z niczym".
– Pani minister nie analizowała tamtej propozycji, więc musi zacząć w końcu analizować nasz kompromis wczorajszy. Porozmawiać z nami przyjechała po prostu. Nie ma o czym rozmawiać, jeśli nie została przeanalizowana nasza propozycja. Wytłumaczyłyśmy pani minister, że tych osób jest 280 tysięcy. Pani minister powiedziała, że to jest grupa najbardziej poszkodowana przez los. Nie miała żadnej propozycji – mówiła Iwona Hartwich.
W piątek ma dojść do kolejnego spotkania z rządzącymi. Tymczasem rodzice wraz ze swoimi niepełnosprawnymi dziećmi dziećmi wrócili protestować na sejmowym korytarzu.