Tym razem Wojciech Cejrowski zagalopował się tak, że musiał powstrzymywać go sam Michał Rachoń.
Tym razem Wojciech Cejrowski zagalopował się tak, że musiał powstrzymywać go sam Michał Rachoń. Fot. screen z tvp.info

Trzeba przyznać, że Wojciech Cejrowski dodaje kolorytu programowi "Minęła 20" w TVP Info. Każdy jego występ to mocne uderzenie w przeciwników "dobrej zmiany" lub zgryźliwy komentarz do bieżących wydarzeń. Jednak w czwartkowym programie podróżnik wyraźnie odleciał. Studzić emocje musiał sam Michał Rachoń.

REKLAMA
Pierwszy temat, jaki obaj panowie poruszyli, to sprawa Donalda Tuska, jego zeznań przed sądem sprawie katastrofy smoleńskiej oraz zapowiedzi powrotu do polskiej polityki. – Donald (Tusk – red.) nie kwestionował doniesień swoich współpracowników, które wyciekły do prasy. Nie kwestionował, że rozmawiali z Putinem o oddaniu Wilna i Lwowa Polakom, Smoleńsku i Wilnie… Dzisiaj mówi, że to nieprawda. Pytanie, kiedy mówił prawdę? – zastanawiał się Cejrowski. Podróżnikowi nie spodobało się także to, że kalendarzem Tuska w czasie, gdy był premierem, zajmował się szef KPRM-u Tomasz Arabski.
– Tusk nie rozumie koncepcji zarządzania. A może to jest koncepcja brukselska? Zarządzający na szczycie nie zarządza, tylko spod spodu jest zarządzany paluchem jakiejś Angeli na przykład… Normalnie jest tak, że to premier nadzoruje pracowników, których zatrudnia – drwił. To był jednak tylko wstęp. Prawdziwy "popis" Wojciech Cejrowski zaserwował komentując sprawę Alfiego Evansa.
– Nie ma żadnego uzasadnienia, by nie pomóc temu dziecku. Rodzice musieli przemycać do szpitala maskę tlenową. Nie ma uzasadnienia, dla którego nie można wywieźć tego dziecka do Włoch, gdzie zaoferowano mu pomoc. Mówiono, że dziecko zdechnie po trzech minutach od odebrania maski tlenowej. Nie zdechło – powiedział podróżnik, na co zareagował Michał Rachoń. Poprosił o "opanowanie emocji", na co kontrowersyjny podróżnik oparł, że tylko cytuje słowa ojca chłopca, który miał stwierdzić również, że jego syna "potraktowano gorzej niż usypianego psa".
Przypomnijmy, sprawa nieuleczalnie chorego Afiego Evansa poruszyła cały świat. Według sądu ten 2-letni Brytyjczyk miał zostać odłączony od aparatury i umrzeć. Po odłączeniu okazało się, że chłopiec samodzielnie oddycha, choć lekarze nadal nie dają mu więcej niż kilka dni życia. Nie ma też zgody na jego transport na leczenie do Włoch.