Piłkarze Śląska cieszą się ze zdobycia tytułu. Dziś pierwszego z lewej - Piotra Celebana - nie ma już we Wrocławiu.
Piłkarze Śląska cieszą się ze zdobycia tytułu. Dziś pierwszego z lewej - Piotra Celebana - nie ma już we Wrocławiu. fot. Tomasz Szambelan / Agencja Gazeta

Niby to dopiero pierwszy mecz, niby z dość słabym rywalem. Śląsk Wrocław gra dziś w Podgoricy pierwszy mecz o Ligę Mistrzów, rywalem Buducnost, mistrz Czarnogóry. Gdyby Polskę reprezentował ktoś inny, raczej nie drżelibyśmy o awans. A tak nie będę wcale zdziwiony, jeśli już na tym etapie naszej drużynie powinie się noga.

REKLAMA
Zaraz po ostatniej kolejce ligowej, gdy Śląsk pokonał Wisłę w Krakowie i zapewnił sobie tytuł, napisałem w naTemat tekst o tym, że właśnie mamy najsłabszego mistrza Polski w XXI wieku. W komentarzach pojawiło się oburzenie, co ciekawe wyrażali je zwłaszcza ludzie pochodzący z Wrocławia i okolic. Pozostali z zawartą w tekście tezą raczej się zgadzali.
Dziura w obronie
Teraz, nie dość, że mamy tak słabego mistrza, to jeszcze ten mistrz przyleciał na pierwszy mecz o Ligę Mistrzów skrajnie nieprzygotowany. Bolączką polskiego futbolu jest od lat to, że gdy jakiś zespół osiąga sukces w lidze i rusza "podbić" Europę, wyprzedawani są najlepsi piłkarze. W Śląsku Anno Domini 2012 to zjawisko to tylko wierzchołek góry lodowej.
Najpierw piłkarze. Piotr Celeban był jednym z kluczowych zawodników drużyny, która sięgała po tytuł. W zasadzie jako jedyny zasługiwał na powołanie do reprezentacji Polski. Gdyby trenerem był ktoś inny niż Franciszek Smuda, pewnie na Euro by zagrał. W Śląsku nie dość, że jako boczny obrońca podłączał się do akcji ofensywnych, to jeszcze był jednym z najlepszych strzelców zespołu. Gdzie jest dziś? Gra w rumuńskim FC Vaslui, bo tam zaoferowano mu warunki, których oczekiwał.
Inni, którzy dołożyli swoją cegiełkę do mistrzowskiego tytułu? Sebastian Dudek (kluczowy gol w Szkocji, dający awans do dalszej fazy Ligi Europy) odszedł do Widzewa, gdzie być może jego klubowym kolegą zostanie Piotr Ćwielong. Klubu szukają Krzysztof Wołczek i Łukasz Madej. Legenda klubu - Dariusz Sztylka - człowiek, który przeszedł z nim drogę przez kilka kolejnych lig, zakończył karierę.
Gdzie Bielsko-Biała, gdzie Liga Mistrzów
Najgorzej jest jednak w obronie. Prawy obrońca gra w Rumunii, środkowy - Dariusz Pietrasiak - rozwiązał kontrakt i poszedł do Izraela. Teraz broni barw Maccabi Netanja. Innemu środkowemu obrońcy Jarosławowi Fojutowi skończył się kontrakt. Co prawda, żeby załatać dziurę ściągnięto z Ruchu Chorzów Rafała Grodzickiego, ale … no właśnie. Po pierwsze, to jest Grodzicki, taki ligowy przeciętniak. Po drugie, w Czarnogórze nie zagra, pauzuje za czerwoną kartkę. Ściągnięto też Marcina Kowalczyka, który kiedyś uchodził za zdolnego bocznego obrońcę, a teraz wydaje się, że najlepsze lata, czas gdy mógł wypłynąć, ma już za sobą.
Sylwester Patejuk, trzeci ze ściągniętych piłkarzy, ma za sobą świetny czas w Podbeskidziu Bielsko-Biała. Chłopak, który jeszcze nie tak dawno temu kopał piłkę w A-klasowej Perle Złotokłos, w ubiegłym sezonie był najlepszym piłkarzem drużyny spod Klimczoka. Co innego jednak błyszczeć wśród słabych ale ambitnych kolegów, a co innego poprowadzić nieco lepszych partnerów do historycznego sukcesu. To trochę tak, jakby najlepszy zawodnik klubu rowerowego Jastrzębie Łaskie (jest taki) nagle dostał się do kadry narodowej i miał wystartować w Tour de Pologne.
Patejuk nie jest pozbawiony poczucia humoru, oto co kiedyś napisał o sobie:

Nazywam się Sylwek Patejuk. Mam 24 lata i lubię strzelać gole. Kopałem w piłkę, zanim nauczyłem się chodzić, tak przynajmniej powiedzieli mi rodzice. Moja przygoda z "zawodową" piłką rozpoczęła się w wieku 17 lat w Hutniku Warszawa, klubie z wieloletnimi tradycjami. Tam, tocząc ciężkie boje w lidze okręgowej i półsezonowych występach w trzeciej lidze, zbierałem doświadczenie. Mówiąc w języku piłkarskim "ogrywałem się". Otrzymałem pochlebne recenzje, co zaprocentowało tym, że zainteresowały się mną kluby takie jak: - Real Madryt, - FC Barcelona, - LKS Perła Złotokłos, - Amator Jesionka. Najwyższy poziom i najlepsze warunki do treningu oraz największe szanse na osiągnięcie sukcesu i rozwoju kariery stworzyła mojej skromnej osobie Perła Złotokłos. Więc wybór był oczywisty.


Brak napastników, pieniędzy, upał
Wreszcie, jest jeszcze trener. To on, nawet jak jest bardzo źle, nie powinien tracić nadziei. Powinien motywować swoich chłopaków, wmawiać im, że stać ich na sukces i podobne sygnały wysyłać do mediów. Co mówi przed meczem Orest Lenczyk? Po pierwsze, krytykuje swoich napastników. O dwóch z nich mówi, że, cytuję: "zachowują się od ponad miesiąca, jakby całkiem zapomnieli, skąd biorą pieniądze". Sygnał idzie prosty - problemy mamy nie tylko w obronie, z przodu jest tylko Łukasz Gikiewicz, który nadaje się do gry.
Orest Lenczyk na konferencji prasowej przed meczem:

Po drugie, Lenczyk przyznaje wprost, że z osiemnastki, która poleciała do Czarnogóry, trzech, czterech piłkarzy nie jest gotowych do gry. Na konferencji mówi, że tylko na trzy-cztery pozycje ma godnych zastępców. Nie mówi wprost, że Śląsk jest faworytem i powinien sobie poradzić. Raczej przestrzega przed niewygodnym rywalem i temperaturą, która w porze meczu, o 21, ma wynieść około trzydziestu stopni.
A, byłbym zapomniał. Piłkarze Śląska wciąż nie otrzymali zaległych pieniędzy. Chodzi o miesiące. Klub w ostatnim czasie zapewnił piłkarzy, ze zaległości szybko ureguluje, niesmak jednak pozostał.
Plusów nie widać. Minusów jest wiele. Choć każdy kolejny mistrz kraju osłabiał się przed walką o Champions League, zasadne jest teraz stwierdzenie, że jeszcze żaden nie był na tym etapie tak słaby jak Śląsk. Przed dwumeczem z mistrzem Czarnogóry ciężko być optymistą.