
Niby to dopiero pierwszy mecz, niby z dość słabym rywalem. Śląsk Wrocław gra dziś w Podgoricy pierwszy mecz o Ligę Mistrzów, rywalem Buducnost, mistrz Czarnogóry. Gdyby Polskę reprezentował ktoś inny, raczej nie drżelibyśmy o awans. A tak nie będę wcale zdziwiony, jeśli już na tym etapie naszej drużynie powinie się noga.
Teraz, nie dość, że mamy tak słabego mistrza, to jeszcze ten mistrz przyleciał na pierwszy mecz o Ligę Mistrzów skrajnie nieprzygotowany. Bolączką polskiego futbolu jest od lat to, że gdy jakiś zespół osiąga sukces w lidze i rusza "podbić" Europę, wyprzedawani są najlepsi piłkarze. W Śląsku Anno Domini 2012 to zjawisko to tylko wierzchołek góry lodowej.
Najgorzej jest jednak w obronie. Prawy obrońca gra w Rumunii, środkowy - Dariusz Pietrasiak - rozwiązał kontrakt i poszedł do Izraela. Teraz broni barw Maccabi Netanja. Innemu środkowemu obrońcy Jarosławowi Fojutowi skończył się kontrakt. Co prawda, żeby załatać dziurę ściągnięto z Ruchu Chorzów Rafała Grodzickiego, ale … no właśnie. Po pierwsze, to jest Grodzicki, taki ligowy przeciętniak. Po drugie, w Czarnogórze nie zagra, pauzuje za czerwoną kartkę. Ściągnięto też Marcina Kowalczyka, który kiedyś uchodził za zdolnego bocznego obrońcę, a teraz wydaje się, że najlepsze lata, czas gdy mógł wypłynąć, ma już za sobą.
Nazywam się Sylwek Patejuk. Mam 24 lata i lubię strzelać gole. Kopałem w piłkę, zanim nauczyłem się chodzić, tak przynajmniej powiedzieli mi rodzice. Moja przygoda z "zawodową" piłką rozpoczęła się w wieku 17 lat w Hutniku Warszawa, klubie z wieloletnimi tradycjami. Tam, tocząc ciężkie boje w lidze okręgowej i półsezonowych występach w trzeciej lidze, zbierałem doświadczenie. Mówiąc w języku piłkarskim "ogrywałem się". Otrzymałem pochlebne recenzje, co zaprocentowało tym, że zainteresowały się mną kluby takie jak: - Real Madryt, - FC Barcelona, - LKS Perła Złotokłos, - Amator Jesionka. Najwyższy poziom i najlepsze warunki do treningu oraz największe szanse na osiągnięcie sukcesu i rozwoju kariery stworzyła mojej skromnej osobie Perła Złotokłos. Więc wybór był oczywisty.
Brak napastników, pieniędzy, upał
Wreszcie, jest jeszcze trener. To on, nawet jak jest bardzo źle, nie powinien tracić nadziei. Powinien motywować swoich chłopaków, wmawiać im, że stać ich na sukces i podobne sygnały wysyłać do mediów. Co mówi przed meczem Orest Lenczyk? Po pierwsze, krytykuje swoich napastników. O dwóch z nich mówi, że, cytuję: "zachowują się od ponad miesiąca, jakby całkiem zapomnieli, skąd biorą pieniądze". Sygnał idzie prosty - problemy mamy nie tylko w obronie, z przodu jest tylko Łukasz Gikiewicz, który nadaje się do gry.
Po drugie, Lenczyk przyznaje wprost, że z osiemnastki, która poleciała do Czarnogóry, trzech, czterech piłkarzy nie jest gotowych do gry. Na konferencji mówi, że tylko na trzy-cztery pozycje ma godnych zastępców. Nie mówi wprost, że Śląsk jest faworytem i powinien sobie poradzić. Raczej przestrzega przed niewygodnym rywalem i temperaturą, która w porze meczu, o 21, ma wynieść około trzydziestu stopni.
