
Wzajemne oskarżenia, którymi wymienia się kierownictwo Nowoczesnej i Joanna Scheuring-Wielgus, to smutny koniec współpracy nierozłącznej grupy posłanek tej partii. Przy okazji konfliktu na pierwszą linię strzału wysunięta została, dotąd schowana w cieniu, posłanka Kornelia Wróblewska. Czy to nowa twarz protestu niepełnosprawnych i ich opiekunów?
Na co dzień niezbyt częsty gość dziennikarskiego stolika w Sejmie, podobnie jak programów telewizyjnych i radiowych. Posłanka z tzw. drugiego rzędu, której rozpoznawalność jest ograniczona, a praca dostrzegalna tylko po zagłębieniu się w sejmowe meandry legislacji. W mediach na dłużej pojawiła się praktycznie dwa razy: gdy przyszła na salę obrad z córeczką, którą karmiła piersią oraz w momencie słynnej porażki opozycji, która zaprzepaściła szansę na skierowanie liberalnego projektu dotyczącego aborcji do prac w sejmowej komisji. Wtedy posłanka zniknęła z sejmowej sali i nie oddała głosu.
Zapytaliśmy Joannę Scheuring-Wielgus o odebrane jej głosu w sprawie protestujących niepełnosprawnych, czemu zaprzecza partia. – W czasie posiedzenia klubu Nowoczesnej zawsze ustala się kto, kiedy i w przypadku jakich ustaw zabiera głos. Posiedzenie klubu mieliśmy we wtorek rano i jak zawsze omawialiśmy najbliższe działania. Właśnie na nim okazało się, że do tych ustaw są przyporządkowane trzy osoby: Kornelia Wróblewska, Monika Rosa i Elżbieta Stępień – tłumaczy w rozmowie z naTemat.
Kornelia Wróblewska przyznaje, że kwestiami socjalnymi i związanymi z osobami niepełnosprawnymi zajmowała się na długo przed wejściem do Sejmu pod koniec 2015 roku. – Jeżeli chodzi o niepełnosprawnych, w klubie Nowoczesna tylko ja zajmowałam się tymi tematami – mówi naTemat. Posłanka docenia także rolę, którą odegrała jej była partyjna koleżanka. – Panie protestujące teraz w Sejmie, przyszły do toruńskiego biura posłanki Joanny Scheuring-Wielgus. Jest bardzo rozpoznawaną posłanką, działała w samorządzie i społecznie jeszcze przed wejściem do Sejmu i z tego co mi wiadomo, panie znają się od jakiego czasu. I to Joanny Scheuring-Wielgus wprowadziła je do Sejmu – przyznaje Wróblewska.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktoś zabronił wypowiadać się komukolwiek w tym temacie. Takiej sytuacji nie było. Pani poseł nie przyszła do mnie, nie powiedziała, że chce w tej sprawie zabrać głos. Do tych ustaw byłam dopisana ja, Joanna Scheuring-Wielgus (ponieważ wprowadziła niepełnosprawnych i ich opiekunów do Sejmu), i posłanka Monika Rosa (zasiada w Komisji Polityki Społecznej). Żadna z koleżanek nie powiedziała, że chce żeby dać im trochę czasu na wypowiedzenie się w tym temacie.
– Kornelia Wróblewska w Nowoczesnej zajmuje się sprawami osób niepełnosprawnych. I zawsze się tym zajmowała. Zasiada w odpowiednich komisjach, opracowywała ustawy dotyczące niepełnosprawnych. Natomiast w przypadku protestu, o którym nikt z Nowoczesnej nie wiedział, ja byłam odpowiedzialna za wprowadzenie tych osób do Sejmu. Ja się nimi opiekowałam. Kornelia przyszła do mnie po 2-3 dniach. Z otwartym sercem i z otwartymi ramionami dziękowałam jej za pomoc przy tym proteście, jak również Monice Rosie, Joannie Schmidt, Ryszardowi Petru, Agnieszce Ścigaj i Barbarze Chrobak – mówi Scheuring-Wielgus,
