Tego dnia posłanka Krynicka, która sama jest matką dziecka z niepełnosprawnością i krytycznie wypowiadała się o proteście w Sejmie, nie chciała rozmawiać z protestującymi. – To nie są dla mnie partnerzy do rozmowy – powiedziała dziennikarzom. – Nie będę rozmawiać z protestującymi, bo widzę, jaką mają postawę. Gdyby matka się postarała i założyła sobie taki cel, mogliby pracować i integrować się ze społeczeństwem. A nie siedzieć w czterech ścianach. 500 złotych nic im nie da – stwierdziła posłanka PiS w rozmowie z dziennikarką TVN24.
Bernadeta Krynicka mówiła wcześnie, że
znalazłaby "paragraf na tych rodziców, którzy przetrzymują swoje dzieci w Sejmie, w takich niegodnych warunkach".