
Reklama.
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości najwyraźniej ma dość widoku protestujących w gmachu parlamentu. Jej zdaniem, karygodnym jest to, że rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych od ponad dwóch tygodni protestują w Sejmie razem ze swoimi podopiecznymi. – Jeżeli ma się dziecko dorosłe niepełnosprawne czy intelektualnie, czy fizycznie, to ono jest w pewnym stopniu, a nawet dużym, uzależnione od rodziców i jest pod ogromnym wpływem. Jeżeli mu się powie, że ono ma być, to jest. I to nie jest fair – tłumaczyła przed kamerą TVN24 Krynicka. Posłanka dodała też, że osobiście znalazłaby jakiś paragraf na protestujących rodziców.
Bernadetta Krynicka jest posłanką od tej kadencji. Dała się poznać jako "modnisia", tak nazywają ją inni parlamentarzyści. Walczy też w obronie życia poczętego. Zasłynęła też jako pomysłodawca wprowadzenia klauzuli sumienia dla fizjoterapeutów. Mieliby prawo odmówić zabiegu u pacjentek z wkładką wewnątrzmaciczną.
Obrończyni życia poczętego nie ma jednak litości dla "zdrajców ojczyzny" i w jednym z wywiadów przyznała, że tych, którzy "donoszą za granicą" na ojczyznę najchętniej by widziała na stryczku. Później tłumaczyła się, że zdanie zostało wyrwane z kontekstu. – Wszystkie bodaj narody europejskie od zawsze dbały o swoje racje i interesy w ten sposób, że osobom działającym na ich szkodę wymierzano surowe kary. W naszym kręgu kulturowym była to nawet kara śmierci, co było wyrazem najwyższej pogardy społeczeństwa wobec osób szkodzących interesowi ogółu – tłumaczyła Krynicka podkreślając, że jej wcześniejsza wypowiedź o wieszaniu była może za bardzo emocjonalna.
źródło: TVN24