Teoretycznie była to decyzja dobrowolna. Gdy afera z nagrodami w rządzie Beaty Szydło a potem Mateusza Morawieckiego sprawiła, że notowania PiS zaczęły spadać, prezes Jarosław Kaczyński ogłosił m.in., że posłowie i samorządowcy będą mieli obniżone pensje a nagrodzeni ministrowie to co dostali, oddadzą do Caritasu. Michał Dworczyk, były wiceminister obrony a obecnie szef Kancelarii Premiera, ujawnił, z jakimi wyrzeczeniami wiąże się ta decyzja.
Wyznaczony termin na oddanie przyznanej nagrody mija 15 maja. Większość członków rządu już dawno przelała na konta Caritasu to, co dostali, bo "
im się należało". Minister
Michał Dworczyk tego przelewu dokona jednak w ostatniej chwili. Jak ujawnił w Radiu Zet, po prostu wydał wszystko, co dostał i nie miał jak dokonać zwrotu. Nie było przebacz – musiał wziąć kredyt.
– Musiałem wziąć kredyt, żeby zwrócić nagrodę. Człowiek podejmuje jakieś działania i potem ponosi ich konsekwencje. Już mam kredyt, mam z czego przelać – wyjaśnił szef Kancelarii Premiera i były zastępca Antoniego Macierewicza w rozmowie z Konradem Piaseckim. Zapewnił przy tym, że kwestia zwrotu nagrody to indywidualna decyzja.