Wiceszef Ruchu Narodowego nie radzi sobie z liczbą dostawców Uber Eats hinduskiego pochodzenia. Swoje rozterki zamieścił Twitterze. Teraz doczekał się odpowiedzi.
Wielokulturowość to jedno z wyzwań, z jakimi musi zmagać się Europa. I to nie tylko w temacie uchodźców. W końcu w naszym państwie największą mniejszością narodową są legalni imigranci z Ukrainy. Hindusi, którzy tak nie spodobali się panu Bosakowi, również pracują legalnie. Na zachodzie kontynentu miliony Polaków podejmują pracę zarobkową. Dlaczego zatem mamy ograniczać możliwość pracy innym, wychodząc od najczystszej ksenofobii?
– Wielokulturowość jest jak najbardziej pozytywnym zjawiskiem, o ile jedna i druga strona ma do siebie szacunek oraz nie narzuca swoich poglądów, zachowań drugiej stronie w sposób agresywny i arogancki – mówi naTemat administrator największej facebookowej grupy zrzeszającej dostawców Uber Eats.
Wiadomo, że z dostawcami jedzenia z innych krajów bywa różnie. A to bariery językowe. Nieznajomość topografii. Zdarza się również spóźnialstwo. Takie praktyki są męczące, to prawda. Jednak nie bardziej niż robienie z igły wideł i pytania z cyklu "co by było, gdyby za winklem stało 500 tys. Hindusów?". Podobnie jak wytyczanie warunków "praktykowania miłości bliźniego".
Wielu Hindusów pracujących dla Uber Eatsa zbiera się pod restauracją McDonald's na skrzyżowaniu przy dawnym kinie Femina. Spotkaliśmy czterech - Surila, Dhavala, Visnala i Bhavesha. Mężczyźni czekali na odbiór zamówień do dostawy, opierając się o swoje rowery i paląc papierosy.
Jeden z prawicowych polityków - Krzysztof Bosak, napisał wczoraj na Twitterze: „czy to, żeby pewna grupa ludzi miała zawiezione jedzenie zamiast pójść samodzielnie do baru lub sklepu jest tak istotną potrzebą gospodarczą, że chcemy iść w multikulti?”. Co odpowiedzielibyście panu Bosakowi?
Visnad: A dlaczego multikulti ma być złe? W Uberze pracujemy my, Polacy, Ukraińcy i wiele innych narodowości. Każdy uczy się czegoś od kogoś. Poza tym zarabiamy legalnie, ciężko pracujemy na swoje utrzymanie. Uber Eats jest dla nas świetną szansą. Mieszkam w Polsce 1,5 roku, zdążyłem zauważyć, jak ciężko utrzymać się z płacy minimalnej w tak dużym mieście jak Warszawa. Bez znajomości polskiego trudno nam o lepszą pracę. A Uber ją daje. Pozwala nam godnie zarabiać.
Dhaval: Wielokulturowość jest w porządku. Spotykamy wielu ludzi - każdy wnosi coś świeżego do takiego społeczeństwa. Są Hindusi, są Polacy. Ukraińcy. Uczymy się siebie, dzięki czemu coraz łatwiej się nam dogadać. Przy okazji pozostając sobą. Mera Bharat Mahan - dumni z bycia Hindusem. Tak jak wasza emigracja na zachodzie jest dumna z Polski.
Czy zarabianie rowerem jest popularne w Indiach?
Visnad: Tak, ale tylko w odniesieniu do transportu miejskiego. Z taką popularnością rowerowych dostawców jedzenia spotkałem się dopiero tutaj. U nas przeważają riksze, które są trochę jak ekologiczne taksówki. Dowożenie jedzenia rowerem poznałem dopiero w Polsce.
Czerpiecie satysfakcję z pracy w Polsce?
Visnad: Tak, zarabiamy całkiem godnie. Polska być może nie jest krajem, w którym zarabia się kokosy, ale wydatki również są niższe w porównaniu do Europy Zachodniej.
Ile zarabiacie?
Visnad: Między 2500 a 3000 złotych na rękę.
A kusiło was kiedyś, by pojechać jeszcze dalej na zachód?
Visnad: Wiesz… To nie jest takie proste. Tutaj znacznie łatwiej dostać zezwolenie na pracę i wizę. Poza tym dobrze się nam żyje w Polsce.