
Reklama.
Opublikowała pani na Twitterze zdjęcia podpalonej kamienicy, w której mieszka Pani z mężem i trójką dzieci. Wygląda to koszmarnie. Pożar miał miejsce w nocy. Spaliście wtedy?
Dorota Brejza: Tak, cała rodzina spała. I nie obudziliśmy się podczas pożaru. Tylko nieliczni sąsiedzi się przebudzili, zareagowali i sami ugasili ogień. Do rana ogień się jednak tlił, o czym powiedział nam później sąsiad, który wyprowadzał psa. Służby zostały wezwane zdecydowanie za późno. Także pogotowie gazowe powinno zostać wezwane na miejsce od razu żeby sprawdzić, czy nie ulatnia się gdzieś gaz. Ja nie jestem specjalistą, ale gdy widzę ścianę, która jest czarna i okopcone są rury z gazem, to myślę, że mogło dojść do wybuchu. Budynek jest w tej chwili w remoncie, jest ocieplany. W mojej ocenia, to wydarzenie rodziło ogromne zagrożenie dla zdrowia i życia. Na szczęście nic nikomu się nie stało.
Ktoś was ostrzegł, że się pali?
Dopiero następnego dnia się dowiedzieliśmy. My bardzo wcześnie rano wyjechaliśmy z domu do Warszawy, mąż miał konferencję w sprawie afery GetBack. Ta kamienica jest duża, ma część podwórkową i frontową. Wychodząc przez część frontową nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, co wydarzyło się od zaplecza kamienicy. Gdy wróciliśmy po południu i zobaczyliśmy skutki tego pożaru byliśmy mocno przerażeni.
Macie państwo jakieś podejrzenia? Bo mówimy przecież o podpaleniu. Pani mąż jest mocno zaangażowany politycznie. Kilka razy mówił publicznie, że boi się o swoją rodzinę.
My nie wiemy, kto to zrobił. Bardzo możliwe, że to jest zwykły chuligański wybryk i że ktoś działał bez motywu politycznego. Natomiast nie mogę zamykać oczu na to, że mój mąż jest politykiem, który wywleka na światło dzienne sprawy, które są niewygodne dla władzy. Chociażby po hejcie w mediach społecznościowych widać, że wiele osób życzy nam jak najgorzej.
Warto więc sprawdzić, czy to podpalenie nie ma drugiego dna. Natomiast bardzo jest mi przykro, że pewna posłanka PiS, której szczególnej aktywności politycznej dotąd nie odnotowałam,wsławia się tym, że publikuje na Twitterze zdjęcia naszej kamienicy od frontu z komentarzem, że przecież nic się nie stało.
Chodzi o posłankę PiS Iwonę Michałek.
Tak, nie wiem, po co to robi, nie rozumiem jej intencji. Podejrzewam, że sama nie chciałaby żebym ja zrobiła zdjęcie jej domu i napisała publicznie, że "ta pani tutaj mieszka”. Tak sobie myślę, że takie incydenty mogą się przydarzyć wszystkim politykom. Warto byłoby więc wykazywać przynajmniej pewną ostrożność w komentarzach. Chciałabym, żeby także politycy PiS mieli chęć do wyjaśniania takich wydarzeń. Żeby ich nie bagatelizowali. Bo zapewne, gdyby coś takiego, jak moją rodzinę, spotkało panią Michałek, to jej reakcja byłaby inna.
Tym bardziej, że było kilka głośnych ataków na biura poselskie, w tym na biura parlamentarzystów PiS.
No właśnie.
Pani jest adwokatem, może to pani komuś się naraziła?
Ja prowadzę kilka sądowych spraw mojego męża np. sprawę związaną ze SKOK-ami. Reprezentuję też męża w sprawach skarg przeciwko TVP na bezczynność w dostępie do informacji publicznej. Poza tym prowadzę spokojną działalność adwokacką, związaną głównie ze sprawami rodzinnymi, cywilnymi i gospodarczymi. Więc to raczej nie jest wymierzone we mnie jako adwokata. Jeżeli jest jakiś motyw to polityczny i to wymierzony w męża. Ale nie przesądzamy tego. Chcielibyśmy wiedzieć jaka jest prawda, ale zakładam że możemy się nigdy nie dowiedzieć.
Pani mąż Krzysztof Brejza złożył zawiadomienie o usiłowaniu zabójstwa rodziny.
Tak to zostało przedstawione. My opisujemy fakty, które się wydarzyły, a to organa ścigania po zebraniu materiału dowodowego same zdecydują w jaki sposób to zakwalifikować, jak to ocenić. To organy ścigania będą wyjaśniać okoliczności tego zdarzenia i je kwalifikować.
Cokolwiek byśmy nie powiedzieli, jak subiektywnie to widzimy, to nie będzie przecież miało znaczenia. Nie do nas należy ocena, jaki konkretnie artykuł kodeksu karnego został naruszony. Liczę jednak na rzetelne postępowanie dowodowe, przejrzenie monitoringu, powołanie biegłych.
W mediach pojawiły się informacje, że szef MSWiA Joachim Brudziński osobiście zainteresował się tą sprawą. Kontaktował się już ktoś z państwem?
Nie. Ani z ramienia ministra, ani z ramienia policji.