Uber zapewnia swoim pracownikom ogólne, wstępne szkolenie, w czasie którego nie sposób nauczyć się wielu przydatnych trików. Co innego Facebook, gdzie na grupach dla kurierów, jest sporo cennych rad dla młodszych stażem dostawców. Bo od czego są starsi koledzy?
Siedzisz tę drugą godzinę i za nic nie możesz złapać żadnego zlecenia. Czas biegnie, robi się coraz goręcej. Mnożniki jakieś niskie. Ogólnie zastanawiasz się, czy twój pierwszy tydzień pracy dla Uber Eats nie jest przypadkiem tym ostatnim. Na wstępnym szkoleniu Ubera nauczyłeś się regulaminu, ogólnych zasad i tego, jak posługiwać apką, ale praktyka przyniosła więcej kłopotów niż tylko zalane żarcie. Spokojnie.
Na grupie UberEATS Kierowcy Dostawcy "świeżaki" znajdą różne triki, które ułatwiają pracę kurierów. – Da się wszystko samemu ogarnąć, ale jednak zdarzają się problemy – mówi nam jeden z doświadczonych kurierów i członków grupy. – Na starcie miałem takie przypadki, że podając klientowi napój w kubku, ten był już pusty. Całość pływała w torbie. Dodam, że jeździłem samochodem, więc to nie były wstrząsy na rowerze czy skuterze. Po prostu restauracje dość przeciętnie dbają o zabezpieczenie napojów – dodaje.
Wszystko pływa
Rozlewające się napoje to dość częsty problem kurierów. Jednak jest na to sposób. Z pomocą przychodzi tu... gumowa piłka. – "Jak widać na załączonych obrazkach posłużyć może ona do okiełznania problematycznych napojów z jednym kubkiem (w podstawce), piętrowych toreb z n tackami obciążonych litrem zupy (gdzie n dąży do nieskończoności), innych pakunków o mieszanej zawartości nie zszytych ani nie zaklejonych" – czytamy w poście pomysłowego kuriera.
Są też tacy, którzy radzą się zbytnio nie przejmować. – "Najlepiej się nie starać. Za zabezpieczenie towaru do transportu odpowiada lokal. Uszkodzone dostawy przechodzą na Twoją własność plus, nawet jak nie dojedziesz do klienta, to dostajesz 100% należności" – pisze inny członek grupy. Widać jednak, że ten dostawca należy do części kurierów, która zadowolenie klienta ma w głębokim poważaniu. Na szczęście to mniejszość wśród dostawców. Reszta szuka praktycznych rozwiązań.
"Dobrze jest też ustawić przekładkę po skosie tak, żeby była ona nachylona w kierunku pleców. Wtedy nawet jak się wyprostujesz to się nie ruszy. No i oczywiście dać ją na ukos tak, żeby można ją było wepchnąć w róg torby, żeby się nie ruszała" – radzi inny członek grupy.
Kolejny dylemat to jak komfortowo dowozić jedzenie, kiedy naszym środkiem komunikacji nie jest samochód, czy ostatnio popularna komunikacja miejska, tylko rower. Jeden z członków grupy opublikował nawet pod swoim postem projekt specjalnego koszyka na bagażnik.
"Zdecydowanie wygodniej jest na bagażniku, ale wtedy wszystkie drgania się tam przenoszą, jedzenie (a tym bardziej piciu), nie pożyje długo na bagażniku" – czytamy w komentarzu jednego z dostawców. Czyli da się, ale znów kosztem niezadowolonych klientów. – "Jakby się woziło samą pizzę to zdecydowanie bagażnik by się przydał" – dodaje jeden z kurierów.
Nic się nie zmarnuje
Na grupie UberEATS Kierowcy Dostawcy można również przeczytać o klientach, którzy zamawiają jedzenie, po czym nie odbierają zamówienia i ignorują wszelkie próby kontaktu ze strony kurierów. Wyjazd do takiego klienta to dla dostawcy dzień dziecka, ponieważ poza pełnym wynagrodzeniem za kurs, zostaje mu jeszcze świeżo przyrządzone jedzenie.
To legalny sposób zyskania niewielkich profitów. Ale czy kierowcy Uber Eats mają jakieś brudniejsze sztuczki na zgarnięcie gratisów? – Szczerze, osobiście z żadnego nie korzystałem, ale czy jakieś są? Naprawdę nie wiem, nigdy cokolwiek sensownego nie obiło mi się o uszy – mówi naTemat doświadczony dostawca i członek grupy UberEATS Kierowcy Dostawcy. – Owszem słyszałem o różnych pomysłach, ale żaden z nich nie był na tyle "inteligentny" żeby nie był do sprawdzenia przez Ubera i udowodnienia kierowcy kombinowania przy pracy – dodaje.
Ile można czekać?
Oprócz problemów z samą dostawą, kurierzy często skarżą się na małą liczbę zamówień. Niedoświadczeni dostawcy - studenci lub obcokrajowcy raczej nie znają najlepszych miejscówek, w których mogliby lepiej zarobić. – Druga sprawa, oczekiwanie na zamówienie. Po dwóch czy trzech godzinach jazdy lub siedzenia w samochodzie, czasem już się odechciewa – mówi nasz rozmówca.
Na ten problem nie ma chyba żadnego cudownego lekarstwa. Pomocne są zatem takie grupy jak Uber EATS Kierowcy Dostawcy, gdzie kurierzy w czasie rzeczywistym wymieniają się najlepszymi miejscówkami. Można też poszukać ofert za granicą i porozwozić jedzenie za "ichniejsze" pieniądze.
Londyn Zdrój
Choć dla wielu dostawców-cyklistów stolica Wielkiej Brytanii mogłaby się wydawać idealnym miejscem do wakacyjnego zarabiania, warto upewnić się przed wyjazdem, czy jest tam jakiekolwiek zajęcie. – "Wiem, że do września nie ma prawie w ogóle przyjęć. Przyczyn jest kilka: ramadan, puste akademiki, wakacje. Jak ktoś myśli o pracy w Uber Eats to od września do marca" – czytamy w poście jednego z dostawców, który od dłuższego czasu pracuje na Wyspach.
"A i należy pamiętać, że aplikacja rzuca Cię po całym mieście, więc np żeby zarobić przykładowe £100 musisz wyjeździć w granicy 70-100 km. Jeżeli nie znasz miasta, dystans na bank się zwiększy. I należy pamiętać, że potem też trzeba wrzucić do domu. Ja np mieszkam w dobrej lokalizacji, ale mam znajomych, którzy jadą rowerem 10 km w stronę restauracji i nierzadko muszą też wracać po 20 km do domu po całym dniu pracy" – ostrzega kurier z Londynu.