To Polak zaprojektował najnowsze Audi A6. Cały świat będzie jeździł autem Parysa Cybulskiego
Michał Mańkowski
18 czerwca 2018, 20:42·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 18 czerwca 2018, 20:42
Audi A6 to jeden z najpopularniejszych i najbardziej charakterystycznych modeli Audi. Elegancka limuzyna właśnie doczekała się najnowszej odsłony, zarówno pod względem tego, jak wygląda, jak i tego, co ma w środku. Ta premiera jest jednak wyjątkowa z innego powodu. Wszystko za sprawą Parysa Cybulskiego – Polaka, który zaprojektował ten samochód!
Reklama.
Jakby nie patrzeć, to spory sukces. Doświadczenie i umiejętności Polaka zostały dostrzeżone przez globalny koncern i teraz cały świat będzie jeździł autem, które „rysował” nasz rodak. Parys Cybulski pracuje w Audi już od paru długich lat, ale szerzej staje się znany dopiero dzisiaj. Spora w tym zasługa polskiego oddziału Audi, który promuje go jak tylko może i wszędzie tam, gdzie tylko jest okazja, podkreśla, że najnowsze A6 wyszło spod jego „ręki”.
Parys Cybulski to skromny i niepozorny projektant, który ożywia się, gdy uchyla rąbka tajemnicy o o swojej pracy. Pasja, z jaką opowiada o dopasowaniu proporcji i utrzymaniu charakteru samochodu, jest godna podziwu. Cybulski to artystyczna dusza, przed laty wyjechał z Polski i swoje doświadczenie szlifował za granicą. Dziś płynnie mówi w kilku językach, włącznie z koreańskim. Nic dziwnego, mieszkał w Korei Południowej, skąd pochodzi jego żona. Nota bene, także projektantka w Audi. Parę tygodni temu opublikowaliśmy w naTemat wywiad nie z jednym, a z trzema Polakami, którzy w Audi projektują najnowsze samochody. Wśród nich był między innymi Parys Cybulski, który zdradził więcej o samym procesie tworzenia auta.
Nowe A6 to kwintesencja „audiości”. Eleganckie, nowoczesne, zaawansowane technologiczne, a jednocześnie niepozorne i z ceną, która niejednego (a raczej niemal każdego) może przyprawić o ból głowy. A6 to trzeci po Audi A8 i Audi A7 model niemieckiego producenta, który jest utrzymany w nowej stylistyce. Możecie łatwo rozpoznać ją po ciągnącym się przez cały tył jednolitym pasie świetlnym, nowej nomenklaturze silników (np. 50 TDI, 55 TFSI), czy większym, szerszym i niżej osadzonym grillu. Podpowiedzią mogą być także mocniejsze i wyraźniejsze przetłoczenia w stylu quattro, które mają podkreślać ten pewny charakter 4x4 każdego auta.
A6-tka to de facto pomniejszona wersja flagowej limuzyny A8. Dla osób, które patrzą na oba auta z boku, jedyna różnica to wielkość. A i z paroma dziennikarzami podczas premiery doszliśmy do wniosku, że gdyby tak zdjąć znaczek z nazwą modelu z tyłu, nawet ci bardziej wprawieni w motoryzacji mieliby problem z szybkim stwierdzeniem, który model właśnie obok nich przejechał. Jeśli nie jesteś prezesem, który ma być wożony na tylnej kanapie lub potrzebujesz "ósemki" w nazwie dla prestiżu, „szóstka” w zupełności ci wystarczy.
A żeby było ciekawiej, „dopakowane” w dodatki wersje A6-tki potrafią kosztować tyle co… „normalniejsze” A8-ki. Tak było w przypadku bardzo bogato wyposażonego benzyniaka o mocy 340 koni mechanicznych, który w konfiguracji z popuszczonymi wodzami fantazji kosztował grubo ponad 500 tysięcy złotych. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że te pół miliona można by wydać nieco rozsądniej. Ale przecież konfigurując samochód nie trzeba wcale wyznawać zasady „albo grubo, albo wcale”. Zwłaszcza, że najczęściej wybieraną jednostką będzie prawdopodobnie 3-litrowy diesel o mocy 286 koni mechanicznych. Jeździliśmy i jedną, i drugą wersją i muszę przyznać szczerze, że był to wyjątkowo żwawy diesel i nie sądzę, by typowemu kierowcy Audi A6 było potrzeba tutaj czegoś więcej. Różnica w przyspieszeniu do 100km/h pomiędzy pierwszym a drugim to zaledwie 0,4s (5,1s i 5,5s).
Auto jest fantastycznie wyciszone, nawet przy prędkościach grubo powyżej 200km/h (cześć testów była przeprowadzana za polsko-niemiecką granicą). Jest też zdradliwe, bo siedząc w środku nie czujesz prędkości. Lecisz płynnie do przodu, a na liczniku pojawiają się kolejne dziesiątki. Nową A6-tką rozsądnie mogą podróżować cztery dorosłe osoby, które bez większego problemu załadują się do 530-litrowego bagażnika. Z tyłu realnie są tylko dwa miejsca, bo pośrodku czeka naprawdę gigantyczny próg.
Wnętrze nowego A6 garściami czerpie z tego, co niedawno zobaczyliśmy w A8. Na pierwszy rzut oka oba auta są nie do rozróżnienia. Poza powiewem wykonania premium, króluje tutaj sporawy, dotykowy ekran wykonany w technologii haptycznej. Ni mniej, ni więcej znaczy to, że dotykając wyświetlacza mamy wrażenie, jakbyśmy klikali konkretne opcje, ale tak naprawdę tam nie ma guzików. Mimo zapewnień, nie powiedziałbym, że system jest zaprojektowany intuicyjnie. Wszystko wygląda i działa ładnie oraz płynnie, ale sprawne połapanie się w opcjach i opanowanie poruszania po komputerze pokładowym, zajmuje chwilę czasu.
Bardzo praktyczną rzeczą jest za to sposób wpisywania palcem po ekranie np. celu podróży w nawigacji: możemy pisać całe słowa, mazać literka na literce, a system i tak rozpozna to, co wpisujemy. A6-tka oferuje sporo możliwości personalizacji i przypisywania ustawień do profilu konkretnego kierowcy. Oko chcąc nie chcąc ląduje także na systemie nagłośnienia Bang & Olufsen, który może być rozwinięty w ramach opcji do czegoś na kształt mini systemu domowego audio. Poznacie go po futurystycznych głośniczkach na desce rozdzielczej.
Auto jest przeładowane technologią i gdy podczas premiery wymieniano wszystkie systemy mniej lub bardziej wspierające kierowcę, można było zrozumieć, dlaczego hasło Audi to „przewaga dzięki technice”. Poważnie, to komputer na kółkach, który w topowej wersji 39 różnymi systemami pomaga kierowcy i pilnuje, żebyście nie walnęli w nikogo ani z przodu, ani z boku, ani z tyłu. A jeśli już to się stanie, to by ryzyko było możliwie najmniejsze. Poza tymi oczywistymi systemami moją uwagę przykuł asystent skrzyżowań. Radary średniego zasięgu w promieniu 75 metrów wykrywają przed naszym autem ruch poprzeczny ostrzegają o potencjalnym zagrożeniu, gdyby ktoś z boku mógł nas uderzyć.
Dwa wielkie panele laserowe na grillu przywodzą na myśl ukryte sygnały świetlne w nieoznakowanym radiowozie. Generalnie w Audi zamontowano 24 różne czujniki: skaner laserowy z przodu, raar dalekiego zasięgu z przodu, cztery radary średniego zasięgu na narożnikach, kamera na podczerwień z przodu, kamera przednia na przedniej szybie, cztery kamery otoczenia z przodu, z tyłu i na lusterkach, 12 czujników ultradźwiękowych. Wszystkie powyższe nadają informacje do tzw. centralnego sterownika wstparcia kierowcy (zFAS), który jest mini komputerem o giga możliwościach i na bieżąco analizuje wszystko, co dzieje się wokół auta. Ilość obliczeń, które wykonuje w czasie rzeczywistym przysparza o ból głowy.
Bardzo ciekawym rozwiązaniem dostępnym za dodatkową opłatą jest dynamiczny układ czterech kół skrętnych ze zmiennym przełożeniem przedniej osi i tylnymi kołami skręcającymi w tym samym lub przeciwnym kierunku. Jeśli się pogubiliście, chodzi o to, że gdy manewrujecie na parkingu, tylne koła skręcają się tak, by pomóc wam łatwiej wyjechać, dzięki czemo promień skrętu jest dużo mniejszy. Natomiast przy większym prędkościach koła tylne skręcają się delikatnie w tym samym kierunku co przednie.
Kolejną z opcji związanych z zawieszeniem jest to sportowe, które posiada system kontroli tłumienia oraz adaptacyjne zawieszenie pneumatyczne z regulacją amortyzatorów. W praktyce oznacza to, że mimo śmigania po nierównościach czy nawet dziurach, komfort wewnątrz auta ma nie ulegać zmianie lub ulegać jedynie delikatnie. Jest też technika MHEV, która w trybie eco nawet podczas jazdy z prędkościami powyżej 100km/h, w przypadku puszczenia gazu pozwala żeglować i wyłącza silnik. Spokojnie, tylko brzmi strasznie, bo lekkie muśnięcie pedału gazu lub hamulca i wszystko wraca do normy. To trochę taki system start/stop, ale w jeździe.
Nowe A6 to 100 procent Audi w Audi. Jest elegancko, komfortowo, dość drogo i dla niektórych trochę... nudno. Tu nie ma emocji, jest chłodna kalkulacja i prestiż. W zamian dostajemy dystyngowaną limuzynę wyposażoną w najnowsze nowinki ze świata motoryzacji (a nawet lekko go wyprzedzające) wręcz stworzoną do dalekich podróży. Te będą mijały wyjątkowo przyjemnie na każdym z czterech miejsc. Bo gdy już na auto wydacie tak absurdalnie dużą sumę pieniędzy, nie pozostaje nic innego, jak tylko jeździć, żeby się zwróciło. Ale przecież dziś już nikt nie kupuje samochodów za gotówkę. A na nowe A6 trzeba będzie wydać od 300 tys. w górę.