
Gdy nad Wisłą wszyscy emocjonowali się meczem Polska - Senegal na piłkarskich mistrzostwach świata w Rosji, w zamku Meseberg w Brandenburgii zapadły decyzje daleko bardziej istotne dla naszej przyszłości. Tuż po tym jak z Niemiec po rozmowach z Angelą Merkel wyjechał Mateusz Morawiecki, pani kanclerz spotkała się z prezydentem Francji. Ich porozumienie ws. powołania wspólnego budżetu państw strefy euro to może być coś, na czym Polska straci bardzo wiele. I finansowo, i nie tylko – przyznaje w rozmowie z naTemat prof. ekonomii Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych, później członek Rady Polityki Pieniężnej, a obecnie deputowany do Parlamentu Europejskiego z ramienia Platformy Obywatelskiej.
W tej chwili poza strefą euro jest 9 państw UE.
Oczywiście, że tak - powstanie oddzielnego budżetu strefy euro wprowadza kolejny element, który ją bardziej integruje. Większa solidarność finansowa jeszcze bardziej wiąże te kraje ze sobą, jeszcze bardziej nas zostawiając z boku. To utrwala naszą peryferyjność, jesteśmy poza głównym nurtem jeśli chodzi o polityczne związki.
I myśli Pan, że ta peryferyjność może przeszkadzać statystycznemu Kowalskiemu? To będzie dla niego jakoś odczuwalne?
Przecież te 30 mld todla zwykłego obywatela to suma kompletnie abstrakcyjna.
Czyli będzie mniej korzyści z członkostwa w UE. Nie obawia się Pan, że to może prowadzić w dalszej perspektywie do tego, że coraz więcej Polaków uzna, że skoro tych profitów jest coraz mniej, to czas na Polexit? Ruch Narodowy parę dni temu przyjął "Deklarację Niepodległości", w której stawia sobie za cel "wyprowadzenie Polski z Unii Europejskiej".
Myśli Pan, że odwołanie w ostaniej chwili spotkania prezydiów Sejmu i Bundestagu ma jakiś związek z niekorzystnym dla Polski porozumieniem Angeli Merkel z Emmanuelem Macronem w sprawie budżetu strefy euro?
