Król electro, twórca kultowych reklam i niezależny reżyser. Czego się nie dotknie, zamienia w absurd i groteskę. Żongluje motywami, konwencjami i stylami, by na końcu roześmiać nam się w twarz. Trudno za nim nadążyć, warto jednak dotrzymać mu tempa. Ten człowiek na pewno jeszcze nie raz nas zaskoczy. Mr. Oizo – artysta nieobliczalny.
Pamiętacie żółtego, włochatego stwora, który kołysał się w rytm muzyki w reklamie Levisa? To Flat Eric, najlepszy przyjaciel Quentina Dupieux, vel Mr. Oizo, i jego
pierwsze genialne dziecko. Od żółtego pokracznego zwierzaka zaczęła się kariera muzyka i reżysera, która tak jak Eric jest trochę szalona i nieprzewidywalna. W końcu rzadko który artysta zaczyna jako DJ, żeby potem robić również reklamy, a na samym końcu jeszcze filmy.
Mr. Oizo nic nie jest straszne. Chwyta się wszystkiego, co może przynieść mu radość. Bez myślenia o konsekwencjach, za to z genialnym efektem. 3 sierpnia do kin wchodzi „Wrong” – czwarty już film reżysera surrealisty, którego polscy widzowie mogli zapamiętać z groteskowych „Morderczych opon”. Jak zwykle jest trochę strasznie, trochę śmiesznie i trochę nie wiadomo co. Bo chyba też o to w całej twórczości artysty, który przybrał sobie pseudonim „ptak”, chodzi.
„Nie jestem ani dobrym muzykiem, ani reżyserem, ani nawet DJ-em. Szczerze? Nie potrafię nawet grać na klawiszach. Potrafię za to stworzyć świetną atmosferę i
bawić się nią jak dziecko” mówi w jednym z wywiadów Mr. Oizo. Szczerość to jego mocna strona. Do show businessu podchodzi bez kompleksów. Po angielsku mówi z silnym, francuskim akcentem. Nie przebiera w słowach. Udziela wywiadów z zakrytą koszulką twarzą albo w modnych ciemnych okularach zasłaniających drwiące spojrzenie.
Wszechobecna ironia to jego najmocniejsza strona. Kiedy czytam i oglądam wywiady z nim, tracę poczucie kiedy się zgrywa, a kiedy mówi poważnie. Podobne uczucie towarzyszy oglądaniu jego filmów, które wychodzą poza wszelkie granice. Cokolwiek jednak by nie robił i jak bardzo by się nie naigrywał z widza czy słuchacza, jedno jest pewne: zależy mu na kontrowersji. Pytany o to, co jest kluczem do jego twórczości, odpowiada z rozbrajającą szczerością: „Jest tak straszna, że aż śmieszna. Trzeba po prostu złapać balans między bolesnym cierpieniem, a rozbrajającą radością”
Balans póki co udaje mu się utrzymać i to na światowym poziomie. Jego „Mordercza opona”, czyli historia o oponach, które mszczą się na ludzkości, były
hitem festiwalu w Cannes. A najnowszy „Wrong”, opowiadający o chłopaku szukającym swojego psa, został okrzyknięty najbardziej szalonym i najśmieszniejszym filmem festiwalu Sundance.
Nie są to jednak jedyne sukcesy kontrowersyjnego artysty. Głośno zrobiło się już o nim w 1999 roku, kiedy nagrał piosenkę „Flat beat”. Ta z dnia na dzień stała się światowym hitem elektro. W rozpowszechnieniu tej melodii pomocna była reklama, którą Mr. Oizo zrobił dla znanej marki spodni. Prosta historia żółtego stwora bujającego się w rytm elektro hitów i młodego chłopaka zatrzymanego przez policję zyskała już rangę kultowej.
– Nie odróżniałbym twórczości filmowej Quentina Dupieux od reklamowej – mówi Łukasz Knap, dziennikarz filmowy. – To równorzędne pola jego działalności
artystycznej, w których odnosi sukcesy, korzystając z podobnej poetyki. Budulcem wyobraźni Dupieux jest zawsze szalony koncept, któremu podporządkowuje język obrazu, na przykład opowiada scenę z punktu widzenia ożywionej opony – wyjaśnia Knap.
– Ale to jeszcze nic. Nigdy nie zapomnę sceny, w której ów opona, ścigana później za liczne zbrodnie, ogląda na kanapie wyścig Formuły 1. Filmowa makabreska w czystej postaci! Dupieux otwiera drzwi, przed którymi zatrzymują się inni twórcy. Podobnie czyni wielu grafomanów i reżyserów kina klasy B, ale w odróżnieniu od nich, Dupieux umie opowiadać spójne historie i ma świetne poczucie humoru – dodaje krytyk.
Humor ponad wszystko. Filmów Mr. Oizo można nie rozumieć, ale trudno się na nich nie śmiać. Bo jak inaczej zareagować, kiedy ogląda się Marylina Mansona ubranego jak nastolatek, w czapeczce z wielkimi oczami, który z miną niewiniątka przyłapuje rosłego policjanta na oddawaniu moczu? Oczywiście, można w ogóle nie reagować, ale zdecydowanie lepiej film obejrzeć. Mr. Oizo to klasyka gatunku. Sami byście tego nie wymyślili.