Praca w zamian za "zdobycie nowego doświadczenia" lub obietnicę "nawiązania współpracy w późniejszym terminie"? W wielu branżach to coraz powszechniejsza praktyka.
Pisaliśmy ostatnio o przypadku "testowania" studentek szukających pracy jako hostessy. Trafiały one na trzydniowy okres próbny do piekarni – oczywiście za darmo. Po kilku dniach im dziękowano i zastępowano kolejną kandydatką. Okazuje się jednak, że podobne praktyki stosowane są także wobec ludzi, którzy mają już spory dorobek zawodowy.
Często zdarza się, szczególnie wśród freelancerów, że zleceniodawca za wykonanie niejednokrotnie dużego projektu oferuje "zdobycie nowego doświadczenia". Inną formą "zapłaty" jest "sprawdzenie" potencjalnego pracownika i obietnica "nawiązania współpracy w późniejszym terminie".
Social bunt
Przedstawiciele wolnych zawodów się buntują. Bo przecież za coś trzeba zapłacić rachunki. Dodatkowo nikt nie chce poświęcać swojej pracy i czasu wolnego na to, by jakaś firma miała z tego konkretny profit. "Nie wiem, czy zdecydujemy się na pana projekt, płacimy wyłącznie w przypadku podjęcia decyzji" lub "umowę o dzieło podpiszemy po skończeniu projektu" to tylko nieliczne wymówki zleceniodawców.
Organizują się więc za pomocą internetu. Na Facebooku jest sporo buntowniczych profili, na których publikuje się często absurdalne oferty zleceń za darmo. Poniżej przykładowa negocjacje opublikowane przez fanpage "Nie pracuję za darmo".
"Mam swoje zasady" Firma: Chcielibyśmy, aby wykonała Pani dla naszego klienta (hotel w Niemczech) projekt layoutu strony www. W projekcie ma być dusza, funkcjonalność i nowoczesny zachodni design. Proszę zapoznać się z niemieckim gustem i stylem, bo niemiecki klient jest o wiele bardziej wymagający niż polski. Do wykonania są 3 wersje layoutu i do każdej 2 wersje kolorystyczne.
Freelancer: Dobrze, proszę o szczegóły realizacji:
Firma: Projekt ma być gotowy na piątek (pojutrze), najpóźniej na poniedziałek. Chcemy Panią sprawdzić na tym zleceniu i jeśli nam oraz klientowi spodoba się projekt będziemy mogli porozmawiać o współpracy. Jeśli klientowi nie spodoba się projekt to jest to dla nas śmieć, który trafia do kosza, a my nie płacimy za śmieci.
Freelancer: Jaka jest więc kwota wynagrodzenia za projekt?
Firma: Ten projekt robi Pani w ramach sprawdzenia, nie zapłacimy za niego, bo nie wiemy czy to nie będzie śmieć.
Freelancer: Przykro mi, ale ja nie pracuję za darmo. Albo mi Pan zaufa i będziemy współpracować, albo się nie dogadamy. To jest duży projekt, który ma być nowatorski, z duszą, dla zachodnich klientów - więc proponuję,że w ramach sprawdzenia zrobię go dla Państwa za mniejszą kwotę 500 zł.
Firma: Niestety, ja ufam tylko sobie i mam pewne reguły. Poza tym jak za layout to nieźle się Pani ceni.
Freelancer: Takie są moje stawki za duże projekty. Też mam swoje reguły a moją próbkę widział Pan już w portfolio.Nie poświęcę czasu na pracę za darmo. Widzę,że się nie dogadamy.
Zapłać mi, a będziesz moim fotografem
Podobnych przykładów jest całe mnóstwo. Można np. zaprojektować wzór nadruku, który będzie umieszczany na odzieży. Wymagana jest kreatywność wyobraźnia i chęć tworzenia. Co w zamian? Np. bluza, t-shirt lub para butów.
Zdarzają się zleceniodawcy, którzy granicę absurdu już dawno temu przekroczyli. Oto osoba, która potrzebuje fotografa - kamerzysty pyta, ile zainteresowany zapłaci za możliwość darmowej pracy.
Profesji narażonych na takie oferty pracodawców jest sporo. Głównie wśród freelancerów. Grafik, programista, dekorator wnętrz, ilustrator, dziennikarz, artysta, fotograf. Przyznają, że zdarzało im się dostawać takie oferty.
Pazerne wydawnictwa
– Ja osobiście jako programista się z tym nie spotkałem, ale mam przyjaciół w środowisku ilustratorskim. A tam "próbne" oferty są nagminne – mówi naTemat Zbigniew Hornik. – Mnóstwo wydawnictw książkowych często działa w ten sposób. Jeśli zlecą dziesięciu osobom wykonanie ilustracji w stylu "zrób to dla nas, jak nam się spodoba to zapłacimy" to mogą dostać ciekawy pakiet prac do wykorzystania zupełnie za darmo – dodaje.
Przekonuje też, że jest grupa osób, która psuje rynek. – Nazywam ich "gimnazjalistami", wezmą każde zlecenie, odbierają pracę profesjonalistom. To grupa skupiona wokół serwisu "zlecenia.przez.net". Ale takie osoby i pracodawcy, którzy nagminnie wykorzystują zleceniobiorców kotłuję się we własnym gronie – kwituje nasz rozmówca.
Freelancerze, znaj swoją wartość
– Miałem takie propozycje, stworzenie makiety strony internetowej za darmo. Ale nie zrobiłbym tego, to kosztuje zbyt dużo pracy i wysiłku – mówi Marcin Baszczewski, programista. – Pracodawcę trzeba przekonać od początku co do swoich umiejętności. Jak na początku nie widzę zaufania, to nic z takiej umowy nie wyjdzie – dodaje. Zaznacza też, że jeśli ktoś chce zaistnieć, pochwalić się w środowisku to bierze byle jakie zlecenie. Ale trzeba znać swoją wartość.
– Generalnie obserwuję takie zjawisko w swoim środowisku – mówi Małgorzata Dymecka, dekoratorka wnętrz. – Ja osobiście częściej spotykam się z wyzyskiem nie tyle firm, co zwykłych ludzi. Przyjeżdżam na spotkanie, oni mnie wypytują dokładnie co i jak, a potem dziękują za współpracę. Szukają darmowego doradcy – tłumaczy.
Zwraca uwagę na zaufanie. – Jeśli od początku nie czuję, że klient mi ufa i ja mogę zaufać jemu, to współpraca najpewniej nie wyjdzie. Zdarza się, że nie wypala nawet 50 proc. zleceń – kwituje.
Wykorzystany
"Zrób dla mnie projekt layoutu a my wybierzemy najlepszego designera." Sam dałem się na to nabrać kiedy zaczynałem jako freelancer. Wykonałem pracę, poświęciłem swój czas i jeszcze nie dostałem zapłaty. Za to dostałem bezcenną lekcję. W najgorszym scenariuszu klient wykorzysta Twoją pracę a Ty nie dostaniesz ani grosza, bo wie że, i tak nie masz podstaw prawnych aby mu coś zrobić - pisze bloger.
W internecie jest mnóstwo zabawnych wykresów czy ilustracji, które wzrokowcom pokazują, czym może skończyć się praca za darmo czy łączenie na raz wielu zleceń.
Nowicjusze muszą się uczyć
Nie powinno się jednak demonizować. Jeśli pracownik nie jest doświadczony, stawia pierwsze kroki w zawodzie, trudno się dziwić, że pracodawca chce go sprawdzić. Ma to nawet swoje plusy, o czym na blogu przekonuje trener komunikacji międzyludzkich. Pisze, że "warto pracować non profit dla ludzi świetnych w swojej branży tylko po to, by się od nich uczyć. Przytacza przykład wzięty ze swojego życia.
Co innego jednak, gdy z takimi ofertami spotyka się człowiek doświadczony, znający na swojej pracy. Jednak freelancerzy są zgodni. W pewnej mierze sami sobie zgotowali ten los, bo gdyby nie było chętnych, pracodawcy nie oferowaliby "próbnych zleceń za darmo".
Poszedłem do firmy, która szukała programistów. Musicie sobie wyobrazić tę sytuację: dość biednie ubrany Polak w ówczesnej Austrii (to biorąc pod uwagę opinię o nas odpowiadałoby biednie ubranemu Rumunowi w Polsce) przychodzi do firmy i nie znając używanego w niej języka stara się o pracę. Odpowiedź była oczywiście odmowna. Na szczęście moja prośba, abym mógł po prostu posiedzieć przy komputerze i za darmo popróbować na tyle zaskoczyła właściciela (w Austrii takie podejście było jeszcze bardziej niezwykłe ), że się zgodził. Jak już raz zasiadłem tam do komputera, to po 2 dniach miałem pierwsze płatne zlecenie . CZYTAJ WIĘCEJ