
Tego można było się spodziewać. W obliczu totalnej klapy zamachowych wątków w śledztwie mającym jeszcze raz wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej, Prawo i Sprawiedliwość musi wymyślić nową narrację dotyczącą wypadku z 2010 roku. To samo jest potrzebne, jeżeli chodzi o zwrot wraku tupolewa. Tu już wytłumaczenie się znalazło.
REKLAMA
– Aby odzyskać wrak Tu-154, musimy poczekać na zmianę sytuacji w Rosji – takie stwierdzenie miało paść z ust wiceministra kultury Jarosława Sellina podczas spotkania z wyborcami w Łęcznej.
– Póki tym państwem rządzi "elita", która w 70 proc. składa się z dawnych sowieckich siłowników, czyli po prostu kagiebistów, to my się w żadnej sprawie nie dogadamy. Oni nam po prostu zgody nie dadzą, a na siłę tego nie będziemy robić – dodał Sellin. To pierwsze tak otwarte wycofanie się z poprzednich obietnic.
A były one dosyć buńczuczne. W kampanii wyborczej, PiS podkreślało, że z pomocą Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, Donalda Trumpa i argentyńskiego prokuratora ściągniętego do Polski odzyska wrak i sprowadzi go do Polski. Jak widać, nic z tego nie wyszło. Trzeba było więc wymyślić coś innego.
Jeżeli przepowiednia wiceministra Sellina miałaby się sprawdzić, to wrak TU 154M może w Rosji pozostać długie dziesiątki lat.
źródło: polityka.pl
