Ponad 100 lat temu walczono nie tylko o niepodległość, ale i prawa wyborcze kobiet. Powstaje pierwszy w historii film o polskich sufrażystkach "Siłaczki". Opowie o dzielnych kobietach, dzięki którym Polki mogą nie tylko głosować, ale i uczestniczyć w wyborach. Pierwszą kandydatkę do Sejmu zagrała Maria Seweryn.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
– Te kobiety łączyła jeszcze jedna rzecz - musiały się przecież wykształcić, żeby móc zabrać głos. Miały wtedy zakaz wstępu na uczelnie wyższe i trudno im być "siłaczkami" – mówi naTemat Maria Seweryn, odtwórczyni roli Marii Dulębianki.
Jeszcze sto lat temu Polki nie miały niemal żadnych praw
Nasze prababki ogólnie nie miały łatwego życia. Ówczesne aktywistki walczyły przecież o prawa w kraju, którego wtedy oficjalnie nie było nawet na mapie! To różniło je od sufrażystek działających na przełomie XIX i XX wieku na świecie. Mogły też liczyć na silne wsparcie mężczyzn, którego np. Angielkom zabrakło. Feministyczne hasła przenikały się z niepodległościowymi, a niektóre z nich wciąż brzmią aktualnie.
Hasła polskich sufrażystek:
Bez różnicy płci! - Paulina Kuczalska Odważmy się być wolnymi! - Maria Dulębianka Ludźmi jesteśmy i ludzkich praw żądamy! - Kazimiera Bujwidowa Prawa się zdobywa w walce! - Zofia Daszyńska - Golińska Chcemy całego życia! - Zofia Nałkowska Przyszłość nasza w rękach naszych! - Justyna Budzińska- Tylicka
– Wydawać by się mogło, że jesteśmy w zupełnie innym miejscu. Obchodzimy stulecie niepodległości, a nadal walczymy o prawa. Te prawa nie są dane raz na zawsze, w każdej chwili możemy je stracić – przyznaje w rozmowie z naTemat, współproducentka i reżyserka filmu Marta Dzido.
– Przykładem tego jest wciąż powracający temat zaostrzenia i tak moim zdaniem - zbyt restrykcyjnej i nieludzkiej - ustawy antyaborcyjnej. Prawa wyborcze mamy od stu lat, mniej więcej tyle samo prawo do kształcenia się na uniwersytetach - to krótki czas, biorąc pod uwagę wieki zniewolenia i uprzedmiotowienia kobiet.
Ale jak to... kobieta-poseł?
Jedną z najważniejszych bohaterek walk o prawa, a przez to i filmu "Siłaczki", była Maria Dulębianka. W 1908 roku zdecydowała się występować w wyborach do Sejmu Galicyjskiego. Wraz z Marią Konopicką jeździły po miastach Galicji i organizowały w nich wiece wyborcze.
W XXI wieku to rzecz zupełnie naturalna, ale wtedy ludzie przychodzili na jej spotkania wyborcze jak do cyrku. Chcieli zobaczyć takie niesamowite zjawisko jak kobieta, która chce być posłem.
Maria Dulębianka miała charyzmę, dar przemawiania i program polityczny - udało jej się nawet przekonać wielu mężczyzn, którzy złożyli podpisy popierając jej kandydaturę. – Oczywiście została ona odrzucona z "powodów formalnych": Dulębianka była kobietą – tłumaczy aktorka Maria Seweryn, która wciela się w jej rolę. – Podziwiam ją nie tylko za odwagę, ale i poczucie humoru. Ona przecież zrobiła ten "happening" na 10 lat przed uzyskaniem praw wyborczych!
Część badaczy uważa, że była partnerką życiową Marii Konopnickiej. Poetka dodatkowo jeździła z nią na wiece i pomagała pisać przemówienia. – Uważam, że każda młoda kobieta powinna zaznajomić się z tymi tekstami. Można się z nich nauczyć walki o swoje prawa i poczucia niezależności. Dodają siły – zapewnia Maria Seweryn. Poniżej prezentujemy ich fragmenty.
"Wyznawcy równości, popierajmy wszystko to, co dąży do zniesienia wszelkich różnic klasowych pomiędzy ludźmi, co uczyni naród zbiorowiskiem równych obywateli, pracujących w różnych zawodach, wedle swoich uzdolnień i upodobań. Z całą energią zwalczajmy kapitalizm jako pierwszą przyczynę wszelkich anormalności społecznych i przede wszystkim przyczynę upośledzenia mas pracujących. Ustrój kapitalistyczny degraduje i poniża pracę. Panem musi stać się ludzka praca - jej sługą kapitał!"
"Kobieta na swoim sztandarze musi położyć hasło i nad realizowaniem hasła tego pracować każdego dnia i na każdym miejscu: Sprawiedliwość wszystkim - krzywda nikomu. Wszystkim równe prawa - nikomu przywilej!"
"Organizujmy się szybko, zgodnie, jednolicie. Niech nas nie dzielą małostki i drobne spory, a łączą wielkie cele. Pierwszy krok do zrzucenia niewoli jest odważyć się być wolnym. Pierwszy krok do zwycięstwa jest poznać własną siłę. Odważmy się być wolnymi! Poznajmy naszą siłę!".
W filmie "Siłaczki" zostanie zaprezentowana rekonstrukcja wiecu wyborczego Dulębianki, który odbył się w marcu 1908 we Lwowie.
Maria Dulębianka u jednych wywołała podziw, a u drugich śmiech.
Piłsudski podpisał dekret, ale kobiety nadal walczą
Ruch emancypacyjny wreszcie dopiął swego. Kobietom udało się przekonać Józefa Piłsudskiego do podpisania dekretu 28 listopada 1918 roku. Pomimo tego, że w projekcie konstytucji z 1917 roku nie było wzmianki o prawach wyborczych.
Marszałek skapitulował dopiero wtedy, gdy panie przyszły manifestować przez wiele godzin pod jego willą. W rękach miały symbol walk - parasolki.
Czynne i bierne prawo wyborcze, to nie wszystko o co walczyły wtedy kobiety. Niektóre postulaty wciąż nie są zrealizowane.– Sufrażystki walczyły też o prawo do edukacji, a co za tym idzie prawo do pracy w wybranym zawodzie, do dysponowania własnymi pieniędzmi. Kobiety chciały same decydować o własnym życiu, o tym, czy wyjdą za mąż, a jeśli tak - to chciały same wybrać partnera, a nie podporządkować się woli ojca – tłumaczy reżyserka Marta Dzido.
– Walczyły też o prawo do rozwodu, i do tego, by po rozstaniu zachować możliwość opieki nad dzieckiem - w tamtym czasie w przypadku rozwodu traciły to prawo. Tak jak jedna z bohaterek -Paulina Kuczalska, która musiała opuścić swego 6-letniego syna. Gdy kobieta rodziła nieślubne dziecko, prawo zabraniało jej dochodzić ojcostwa, nie mogła liczyć na alimenty, nie miała żadnego socjalnego wsparcia.
Film "Siłaczki" - premiera
100 lat po uzyskaniach praw wyborczych przez kobiety w Polsce, swoją premierę będzie mieć film "Siłaczki". Zaplanowana jest na 28 listopada 2018 roku. Ze względu na małą ilość archiwalnych materiałów z tamtego okresu, twórcy zdecydowali się na fabularyzowani historycznych wydarzeń.
"Siłaczki to historyczny, fabularyzowany film dokumentalny, opowiadający historię naszych prababek, których wysiłek, upór i konsekwencja doprowadziły do podpisania przez Józefa Piłsudskiego dekretu o prawach wyborczych kobiet 28 listopada 1918 roku. Pokazuje ich niełatwą walkę o dostęp do edukacji i pracy zarobkowej, zaangażowanie w odzyskanie niepodległości i niezłomność w szerzeniu idei wolnościowych i emancypacyjnych". Czytaj więcej
Film ukaże ówczesne realia polityczne i obyczajowe, a jego bohaterkami będą czołowe polskie emancypantki z Poznania, Warszawy, Lublina i Krakowa. Wśród nich znajdą się takie postacie jak m. in. Justyna Budzińska-Tylicka - lekarka-społecznica, która stanęła na czele delegacji do Piłsudskiego czy Paulina Kuczalska-Reinschmit, nazywaną hetmanką feminizmu, która jako pierwsza wyodrębniła postulaty kobiece z kwestii narodowo-wyzwoleńczych.
"Siłaczki" co prawda zostały już nakręcone (np. ze środków Muzeum Historii Polski w ramach programu "Patriotyzm Jutra"), ale autorom brakuje jeszcze pieniędzy m.in. na dokończenie zdjęć czy postprodukcję dźwięku, tłumaczenie listy dialogowej na język angielski. Dlatego ruszyli z kampanią crowundfundingową na portalu PolakPotrafi.pl.
Autorzy i producenci filmu Marta Dzido i Piotr Śliwowski mają doświadczenie w zbiórkach internetowych. Ich poprzedni film, "Solidarność według kobiet", był pierwszą polską produkcją, sfinansowaną z crowdfundingu. Na dokończenie "Siłaczek" potrzebują 40 tysięcy złotych.
Maria Seweryn jest wstrząśnięta historiami kobiet. – Największy szok wywołała we mnie historia przeczytana w scenariuszu. Okazało się, że Maria Skłodowska po skończeniu studiów w Paryżu, chciała wrócić do Polski, by tu kontynuować badania. Nie dali jej takiej możliwości, bo kobiety nie miały wstępu na uczelnie – mówi aktorka. – Zadziwiające jest to, jak bardzo mało wiemy, nawet jako kobiety, o tym jak wyglądał świat sto lat temu, komu zawdzięczamy obecne prawa i jak krucha jest wolność i demokracja. Tym bardziej trzeba o tym mówić.
Wydaje się, że to odległe czasy i te problemy nas już nie dotyczą, ale wiele kwestii, które podejmowały emancypantki to sprawy wciąż aktualne. Chociażby równa płaca za tę samą pracę, kwestia alimentów, która wciąż nie funkcjonuje tak jak powinna, albo tak zwany "szklany sufit", uniemożliwiający kobietom rozwój i zajmowanie kierowniczych stanowisk. Wciąż ogromnym problemem jest przemoc wobec kobiet - fizyczna, ale też i psychiczna i niestety brak jest rozwiązań prawnych, które skutecznie chroniłyby kobiety w takiej sytuacji.