To trzeba kandydatowi zjednoczonej prawicy przyznać – stara się być blisko ludzi. Albo jabłka rozdaje na ulicy, albo kawę nalewa w lokalu przy Koszykowej. Szkoda, że pomysły na poprawę bytu mieszkańców stolicy kończą się na zagrywkach marketingowych.
Przy ulicy Koszykowej 1 w Warszawie powstała nowa kawiarnia. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że lokal nazywa się Jaki Cafe i ma w nim podawać kawę kandydat na prezydenta Warszawy Patryk Jaki. Gdy minister z jakichś powodów przyjść nie może, kawę podadzą jego asystentki.
Na kawkę z wiceministrem
Kawiarnia mieści się niemal naprzeciwko bocznego wyjścia z gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości, więc wiceminister sprawiedliwości daleko nie ma. Zapowiadał na Twitterze, że przynajmniej raz w tygodniu będzie osobiście odpowiadał na pytania.
W zastępstwie Jakiego dyżury pełnią współpracownicy. Do kawiarni może przyjść każdy, usiąść, wypić kawę i posłuchać o pomysłach kandydata na rozwój komunikacji miejskiej. Asystentki są przygotowane nawet na "trudne pytania" i na prawie każde z nich próbują znaleźć odpowiedź. Choć nie zawsze skutecznie.
Trudno dowiedzieć się czegoś nowego ponad to, co polityk już zdążył obiecać na którejś ze swoich licznych konferencji prasowych. Patryk Jaki zapewnia, że gdy zostanie prezydentem miasta dokończy budowę drugiej linii Metra i rozpocznie budowę dwóch kolejnych.
– Mają powstawać jednocześnie, żeby nie tracić czasu, jak to robili jego poprzednicy – słyszę tłumaczenie z ust asystentki, z którą siedzę przy jednym ze stolików w kawiarni przy Koszykowej.
Choć wyprawa Jakiego do Sofii była wątpliwym sukcesem, to w lokalu przy Koszykowej można usłyszeć, że warszawskie metro będzie po wygranych wyborach budowane przynajmniej równie szybko co bułgarskie. Stwierdzenie, że warszawskie piaski nie sprzyjają budowie metra tak jak bułgarskie skały pozostało bez komentarza.
– Warszawa przez wiele lat była zaniedbana, marnotrawiono ogromne środki. Trzeba z tym skończyć – kwituje współpracownica wiceministra. Zdanie o marnotrawionych środkach słyszę zresztą wielokrotnie. Coś jak "wystarczy nie kraść" z pisowskiej kampanii wyborczej do parlamentu.
Próbowałem dowiedzieć się, po co planowana jest stacja metra na Okęciu, skoro już dziś jeżdżą tam pociągi SKM, a w dodatku PiS zapowiedziało likwidację lotniska Chopina i cały ruch z Warszawy chce przenieść do planowanego CPK w Baranowie. – Plany powstały jako forma odpowiedzi na potrzeby mieszkańców stolicy – słyszę pokrętną odpowiedź.
Nie tylko o Metrze
Komunikacja w mieście to jednak nie tylko metro, ale także autobusy i tramwaje. Oczywiście za prezydentury Jakiego mają się pojawić nowe linie, będą jeździć częściej i wozić więcej ludzi. Komunikacja ma być tania, sprawna, punktualna, a na mapie miasta ma nie być punktów, w które nie da się dojechać środkami transportu zbiorowego.
Jednocześnie kandydat na prezydenta jest przeciwny zakazom wjazdu samochodów do centrum miasta i likwidowaniu parkingów w stolicy. Polityk twierdzi, że sprawna komunikacja zbiorowa ma być zachętą do rezygnacji z samochodu, ale nikomu nie wolno zabraniać korzystania z auta, jeśli ma taki kaprys.
– Korki? Nie będzie korków – zapewnia mnie asystentka Jakiego. Trudno jednak winić ją za brak spójnej propozycji dla mieszkańców Warszawy. Współpracownicy Patryka Jakiego stoją przed trudnym zadaniem wytłumaczenia często sprzecznych obietnic kandydata. Trzeba im przyznać, że robią co mogą, by sprostać zadaniu.
Będą mosty i tunele
Trzecia linia Metra ma zdaniem współpracownic wiceministra biec z Karolina przez Ochotę i Siekierki na Gocławek. Czwarta linia ma połączyć mieszkańców Choszczówki, Żoliborza i Mokotowa z Wilanowem. Na papierze wygląda to pięknie. Ale papier wszystko zniesie.
Eksperci wskazują na problemy, jakich w planach Jakiego nie uwzględniono. Projekt zakłada m.in. budowę łuków pod kątem 90 stopni i lokalizuje stacje w zagięciach trasy. Tymczasem minimalny promień skrętu składu metra powinien mieć co najmniej 300-400 m. Tego w planach już nie uwzględniono.
Łącznik między stacją Wyczółki a Portem Lotniczym Okęcie to już w ogóle kuriozum, trasa zgodnie z planem liczyłaby około półtora kilometra i jak można zrozumieć z zapowiedzi, pociągi jeździłyby wahadłowo. Zresztą innej możliwości nie ma, bo na tak krótkim odcinku żaden skład pociągu nie wykręci.
Kolejnym problemem są tunele pod Wisłą, którymi mają pojechać pociągi metra. Specjaliści dowodzą, że tunel powinien znajdować się za mostem. Jeśli będzie przed, to istnieje ryzyko rozmycia dna Wisły. Dla asystentek Jakiego jednak nie jest to żadnym problemem. Inaczej – nawet nie słyszały o tym, że to może być problemem.
Bajki z mchu i paproci
Budowę pierwszej linii Metra rozpoczęto w kwietniu 1983 roku na Ursynowie. W okresie schyłkowej komuny i w później w czasach transformacji ustrojowej budowa szła ślamazarnie. Niewiele lepiej było, gdy metro wjechało do Centrum. Ostatecznie pierwszą linię ukończono dopiero w 2008 roku. Rok później przystąpiono do prac przy drugiej linii.
Tempo prac zależy od kilku czynników. Pierwszy jest trywialny – pieniądze. Budowa jednej stacji metra przekracza budżet niejednego miasta, tymczasem Jaki chce w ciągu dwóch kadencji wybudować tych stacji 26 na trzeciej linii i 14 na czwartej linii. Razem 40. Przypomnijmy – łącznie w ciągu ostatnich 35 lat oddano do użytku 27 stacji.
Drugi czynnik to czas. Warszawa położona jest na piaskach i budowa podziemnych tuneli jest czasochłonna. Nie wystarczy wykopać długą dziurę, trzeba ją jeszcze na bieżąco zabezpieczać, żeby nie zapadały się budynki stojące na powierzchni. Warszawa to nie Sofia, która stoi na twardym gruncie.
"Pogonić złodziei, zaoszczędzone środki przeznaczyć na rozbudowę infrastruktury" – napisał na Facebooku Patryk Jaki rok temu. Dziś jego słowa są swoistym drogowskazem dla zatrudnionych w Jaki Cafe asystentek. – Warszawa ma ogromny budżet, starczy na wszystko, wystarczy nie kraść – zapewniają odwiedzających kawiarnię.
Marketing polityczny przy kawie
Mnie nie przekonały, ale nie można wykluczyć, że znajdzie się grono mniej sceptycznie nastawionych mieszkańców stolicy. Lokal jest w niezłym punkcie, można połączyć spacer Alejami Ujazdowskimi czy wizytę w Parku Ujazdowskim lub Łazienkach z wizytą w kawiarni informacyjnej. Klientów raczej nie zabraknie.
Trzeba Patrykowi Jakiemu przyznać jedno – Jaki Cafe to świetny pomysł na marketing polityczny. Miłe, uśmiechnięte asystentki serwują kawę i bajki o poprawie losu mieszkańców stolicy w taki sposób, że łatwo stracić głowę. A przecież do serwowanej przy Koszykowej kawy trzeba dorzucić jeszcze jabłka rozdawane przez Jakiego na ulicach.