Patryk Jaki w kampanii samorządowej miał jeździć komunikacją miejską lub prywatnym samochodem. Chciał w ten sposób być bliżej ludzi, czyli przypodobać się warszawiakom. Jednak ze spotkania z mieszkańcami Gocławia odjechał rządową limuzyną, która – mimo że zaparkowana w ustronnym miejscu – została jednak namierzona przez internautę.
Nagranie zamieścił działacz KOD Władysław Ciejka. Widać na nim kandydata PiS, jak pospiesznie oddala się w towarzystwie swoich ludzi z miejsca spotkania. Do jednego z nich mówi: "Ale prosiłem cię, żeby auto stało". I najpierw wsiada do wysłużonego czerwonego samochodu, ale następnie niespodziewanie zmienia zdanie i przesiada się do stojącej kilka metrów dalej limuzyny rządowej, w której czeka już na niego kierowca.
Wydaje się, że to duża wpadka w kontekście wcześniejszych deklaracji polityka, że podczas akcji "100imy pod blokiem" będzie jeździł komunikacją miejską albo samochodem prywatnym.