
Obsada i reżyser nadchodzącej produkcji o Kościele tworzą absolutną czołówkę artystów polskiej kinematografii. Wojciech Smarzowski to jeden z najbardziej utalentowanych reżyserów, a Janusz Gajos to klasa sama w sobie. Podobnie jak pozostali aktorzy.
Docierają więc do masowego odbiorcy za pomocą opatrzonych gęb znanych aktorów i prostego tekstu, żeby Janusze i Grażynki nie musieli się broń boże domyślać o co tu chodzi. Gra Gajos, Więckiewicz, Braciak i Jakubik. Czegóż chcieć więcej? Aktualnie dominuje raczej tendencja - im większa produkcja - tym gorszy plakat.
Grafiki promujące współczesne filmy nie tylko ranią oczy, ale i serce, bo w pamięci mamy małe dzieła sztuki znane pod hasłem "polska szkoła plakatu". Krajowi artyści nie mieli sobie równych. Reżyser Martin Scorsese stwierdził, że twórcom plakatów filmowych w Polsce udało się zawrzeć w swoich pracach syntezę całego filmu.
Cechy Nowej Szkoły Polskiego Plakatu:
1. Znane gęby / znane nazwiska – najlepiej pokazać je wszystkie i jak największe
2. Informacja o "Filmie twórców [wstaw tytuł jakiegoś poprzedniego hitu]"
3. Ilość nominacji do różnych nagród lub wyświetleń na festiwalach wszelkiej maści.
4. Chwytliwe, tabloidowe hasło często przesadzone, w typie "najbardziej oczekiwany film roku" albo "najśmieszniejsza komedia tego lata"
Kino Świat podejmuje pierwsze kroki i tym razem - obok plakatu komercyjnego - będzie równolegle prezentowany plakat graficzny. Od początku takie było założenie. o krok milowy w promocji filmów w Polsce, bo może skłoni dystrybutorów do przemyślenia komunikatów, jakie wysyłają do publiczności.
To nie jest tak, że w naszym kraju nikt poza Andrzejem Pągowskim nie umie już robić dobrych plakatów. Artyści tworzą je, ale są rozklejane na festiwalach za granicą. Dobry przykład to nominowany do zeszłorocznych Węży film "Ptaki śpiewają w Kigali" państwa Krauze.