Na 8 proc. głosów może liczyć ewentualne ugrupowanie Roberta Biedronia – wskazuje sondaż IBRiS dla "Rzeczpospolitej". Prezydent Słupska ruszył w Polskę z hasłem #BurzaMózgów, by stworzyć nowy polityczny projekt. Jeśli rzeczywiście nowe ugrupowanie powstanie, powinno wejść do Sejmu – wynika z badania. Okazało się przy tym, kto straci na jego starcie.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Badanie IBRiS dla "Rzeczpospolitej" zrealizowano w dwóch wariantach: w pierwszym uwzględniono tylko te partie, które obecnie istnieją i ich koalicje; w drugim sprawdzono, jak będą się kształtować słupki, jeśli powstanie partia Roberta Biedronia i wystartuje w wyborach parlamentarnych. Pierwszy wniosek jest następujący – tak czy inaczej na czele zdecydowanie pozostaje PiS.
Różnice w słupkach
W pierwszym badaniu Zjednoczona Prawica może liczyć na 37 proc. głosów. Dalej są Koalicja Obywatelska (31 proc.), SLD (9 proc.), Kukiz'15 (7 proc.) i PSL (5 proc.).
Natomiast w drugim badaniu słupki układają się nieco inaczej i hipotetyczne ugrupowanie Biedronia ląduje na 3. pozycji. Kolejność jest więc następująca: Zjednoczona Prawica (38 proc.), Koalicja Obywatelska (29 proc.), Partia Roberta Biedronia (8 proc.), SLD (8 proc.) i Kukiz'15 (5 proc.).
Widać więc wyraźnie, komu ubywa poparcia, gdy w badaniu uwzględnia się ugrupowanie Roberta Biedronia. Po 2 punkty procentowe tracą Koalicja Obywatelska i Kukiz'15., 1 punkt ubywa SLD. Najbardziej bolesną stratę ponieśliby ludowcy, bo dla nich oznaczałoby to, że nie dostaną się do Sejmu.
Oni tracą najwięcej
Według analizy IBRiS ugrupowanie Biedronia zabiera głosy przede wszystkim Platformie Obywatelskiej. Aż 61 proc. wyborców Biedronia deklaruje, że głosowałoby na PO, gdyby prezydent Słupska nie startował. W dalszej kolejności traci Partia Razem oraz SLD i PSL.
W poniedziałek Robert Biedroń wyjaśnił, dlaczego zdecydował się budować własny projekt, a nie współpracować z istniejącą koalicją PO i Nowoczesnej. "To jest wielkie oszustwo" – stwierdził.