Za Błażejem Spychalskim ciągnie się wpis o dziennikarzach z 2012 r., w którym "lustrował" rodziny Tomasza Lisa, Moniki Olejnik czy Kuby Wojewódzkiego. Jeszcze w poniedziałek nowy rzecznik Andrzeja Dudy twierdził, że niczego nie żałuje. We wtorek zaś przeprasza tych, których jego słowa mogły urazić.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Błażej Spychalski odniósł się do wpisu w rozmowie z RMF FM. – To jest wpis sprzed prawie siedmiu lat. Ja w piątek od razu przekazałem, że jest mi przykro, że coś takiego zrobiłem. Byłem młody, niedoświadczony. (...) Jeśli kogokolwiek ten wpis dotknął, poczuł się nie tak jak być powinno, to w tym miejscu przepraszam – powiedział nowy rzecznik Andrzeja Dudy.
Jeszcze w poniedziałek w zaskakująco szczerej wypowiedzi w TVN24 Spychalski twierdził, że tego wpisu nie żałuje. I przybliżył tajniki swojego politycznego sukcesu. – Gdybym żałował, to pewnie nie byłbym dzisiaj tu, gdzie jestem – odpowiedział . – Taką mam ścieżkę polityczną i tego się nie wstydzę – dodał z rozbrajającą szczerością.
Spychalski zaatakował w 2012 kilku znanych dziennikarzy. O Bartoszu Węglarczyku napisał, że to "wnuk jednego z największych stalinowskich zbrodniarzy", o Monice Olejnik "córka funkcjonariusza SB", a o Hannie Lis: "córka kanalii z okresu stanu wojennego". I tak dalej.
Spychalski: zarobki w Kancelarii Prezydenta nie powalają
W radiowej rozmowie Spychalski przyznał też, że zarobki w Kancelarii Prezydenta "nie powalają". Jak informowaliśmy w naTemat, Spychalski przyjeżdżając do Warszawy, zostawił intratną posadę. Był prezesem Zakładu Gospodarki Wodno-Kanalizacyjnej w Tomaszowie Mazowieckim i – jak wynika z jego oświadczenia majątkowego – zarabiał na tym stanowisku ponad 17 tys. zł miesięcznie.
Do tego dochodziło prawie 50 tys. zł rocznie z tytułu umów zleceń oraz blisko 25 tys. rocznie z diet radnego. W poprzedniej kadencji też był radnym sejmiku wojewódzkiego, tyle że w Wielkopolsce.