Intymne, rodzinne albo beauty. W zależności od preferencji robione w plenerze, w studio lub we własnym domu. Sesje zdjęciowe w ciąży to nowy fotograficzny trend. Powstają specjalne agencje i wyspecjalizowani fotografowie. Wszystko po to, żeby „uchwycić magiczny moment, cudowną chwilę i kobiecą siłę”. Czy jednak na pewno tylko o to chodzi?
Ciąża jeszcze nigdy nie była tak sexy. Celebrytki z brzuszkami zaliczają okładki kolejnych magazynów. Strony plotkarskie chełpią się złapanymi krągłościami, a projektanci prześcigają w pomysłach na wyeksponowanie brzucha. Gdyby nie fakt, że po ciąży przychodzi dziecko, zapewne wiele kobiet zdecydowałoby się „pobyć” trochę dłużej z brzuchem. Dodaje on stylu i klasy, a co najważniejsze przyciąga i zwraca uwagę. Przynajmniej w ostatnich miesiącach, kiedy nabiera już konkretnych wypukłości.
Nie powinno więc dziwić, że pojawiają się oferty usług skierowane tylko dla kobiet „przy nadziei”. Fotografia ciążowa to jeden z ważniejszych trendów, które są efektem tego szumu. W internecie mnożą się oferty pełne uroczych zdjęć i, nierzadko absurdalnych, propozycji. Fotografować można się solo i z partnerem, w domu, nago i na bogato. Od pierwszego miesiąca, robiąc pełną dokumentację ciąży, albo dopiero w ostatniej fazie. Dla chętnych istnieje jeszcze wersja „z niemowlęciem”. Pewnie gdyby głębiej poszukać można by znaleźć „na sali” i „w połogu”. Istne ciążowe wariactwo.
– Kobiety w ciąży rzeczywiście wyzwoliły się w ostatnim czasie – opowiada mi Patrycja Dołowy z fundacji MaMa. – Widać to wszędzie. W gazetach pojawiają się sesje z celebrytkami, na imprezach spotykamy dziewczyny z brzuchem. Nagle ciąża stałą się czymś pozytywnym, czymś, czego nie trzeba się wstydzić, a nawet czymś, czym chcemy się pochwalić. Jest to jednak tylko jedna strona medalu. Z drugiej, ciąża wciąż tkwi w tych samych ramach, które ograniczają sposób w jaki generalnie ukazywana jest cielesność kobiet. Jest czymś, co nie do końca należy do nas i o czym tak naprawdę do końca nie decydujemy – dodaje.
– Sesje zdjęciowe, które ostatnio zrobiły się tak modne, wynikają ze zderzenia tych dwóch sytuacji, z której pierwsza dopiero się rodzi, a druga jeszcze cały czas się nie skończyła. Trudno ocenić jednoznacznie ten trend. Ma swój pozytywny wymiar, bo przywraca wizerunek ciężarnej, która już nie jest świętą i chronioną przez wszystkich matką, ale przede wszystkim kobietą. Z drugiej jednak strony jest to upublicznienie kobiecego ciała i pokazanie ciąży jako produktu – tłumaczy mi Dołowy.
Rzeczywiście trend nie jest jednoznaczny. Kiedy przeglądam kolejne oferty, słodkie opisy, zdjęcia i propozycje to trochę tracę wiarę w sens całego tego foto-projektu. W końcu mimo całej otoczki składającej się ze słów „magia, kobieca siła, wyjątkowy moment” chodzi po prostu o pieniądze. Ciąża to dobry biznes. Kobiety są rozchwiane emocjonalne i przyciśnięte do muru faktem, że jest to tylko stan przejściowy. Dają więc wciągnąć się w każdą grę, tym bardziej przy silnym nacisku popkultury.
Oczywiście w samym zdjęciu nie ma nic złego. Dobra sesja może być terapią, nauczyć kobiety akceptacji i otwartości. Może też być ładną pamiątką. Granica jednak wydaje się dość cienka. Co innego jedno zdjęcie, a co innego obsesyjna dokumentacja i fotografia „z retuszem niedoskonałości”. Dobrze, że ciąża się wyzwoliła z narracji "samiczej", a kobiety nabrały odwagi, żeby w ciąży czuć się pięknie. Nie zapomnijmy jednak o co w tym wszystkim naprawdę chodzi, bo chyba jednak nie o "intymne, w plenerze i ręką partnera".