Na politycznej scenie w Trzebnicy od dawna spokojnie nie było. Samorządowcy wykańczają się nawzajem od lat, stosując przy tym niezbyt czyste metody. Do tej pory jednak te walki toczyły się najczęściej między konkurencyjnymi partiami. Tuż przed jesiennymi wyborami nastąpił jednak zwrot – ostra walka zaczęła się wewnątrz PiS.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Akcja – dezinformacja
Sprawy zaszły naprawdę daleko, skoro trzebnickie struktury Prawa i Sprawiedliwości zdecydowały się na publikację tak nietypowego komunikatu. Zdecydowano, iż należy zdementować krążące po mieście plotki co do tego, kto jest faktycznym kandydatem PiS na burmistrza Trzebnicy.
"Drodzy mieszkańcy gminy Trzebnica! (...)
Napływają do nas w ostatnim czasie liczne doniesienia o tym, że w miejscowościach wiejskich gminy Trzebnica rozpowszechniana jest wśród mieszkańców informacja, jakoby kandydatem PiS na stanowisko Burmistrza Gminy Trzebnica miał być obecnie urzędujący burmistrz Marek Długozima. Jest to nieprawdą!"
Prawo i Sprawiedliwość - Powiat Trzebnicki
Informacja rozchodzi się pocztą pantoflową i wiele osób może w nią uwierzyć. Bo Marek Długozima robił wiele w ostatnich latach, aby być kojarzonym z Prawem i Sprawiedliwością. Tymczasem kandydatem PiS na burmistrza Trzebnicy jest radny Janusz Szydłowski, który z Długozimą o stanowisko burmistrza walczył już cztery lata temu i zdecydowanie przegrał.
Burmistrz bezkonkurencyjny
Obecny burmistrz Marek Długozima Trzebnicą rządzi od 2006 r. W ostatnich wyborach w roku 2014 zdobył ponad 70 proc. głosów. Kandydat popierany przez PO Adam Gubernat uzyskał poparcie 18-procentowe, zaś radny PiS Janusz Szydłowski wywalczył jedynie 8 proc. głosów. A mimo to po czterech latach podejmuje kolejną próbę i przekonuje się, jak ostra jest ta walka.
"Zagrania tego rodzaju będące w istocie 'podszywaniem', czy też 'przyklejaniem' do odmiennej opcji politycznej cieszącej się dużym zaufaniem społecznym, budzą nasz zdecydowany sprzeciw. Postępowanie takie - nieczysta gra służąca uzyskaniu określonego politycznego celu, uderza w demokratyczne zasady kampanii wyborczej i jest w istocie cynicznym oszukiwaniem wyborców."
Prawo i Sprawiedliwość - Powiat Trzebnicki
Udało nam się skontaktować z Januszem Szydłowskim i porozmawiać o tym, kto może stać za rozsiewanymi plotkami, które mogą szkodzić jego kandydaturze. Gdy doszło do autoryzacji wypowiedzi, kandydat PiS na burmistrza Trzebnicy stwierdził, iż nie wyraża zgody na publikację tekstu. Artykuł ten jednak dotyczy działalności publicznej, dlatego nie zrezygnowaliśmy z publikacji.
Pod zamieszczonym na Facebooku komunikatem w sprawie fake newsów co do kandydata PiS na burmistrza podpisani są "członkowie Prawa i Sprawiedliwości w Trzebnicy". Tyle że w trzebnickim PiS jedności nie ma. I z naszych informacji wynika, że plotki dotyczące rzekomej rekomendacji PiS dla Długozimy mogą pochodzić właśnie z kręgów Prawa i Sprawiedliwości.
Zresztą krąży ich po gminie i powiecie o wiele więcej. Bo i pól konfliktu wewnętrz partii jest wiele.
Podziały w PiS
Na czele starostwa stoi Waldemar Wysocki z PiS. Jednak w PiS jest jeszcze tylko jedną nogą – niemal na pewno zostanie wyrzucony, bo znalazł się na listach do Rady Powiatu trzebnickiego z komitetu Marka Długozimy. O tym staroście głośno było parę razy w całej Polsce.
Później wojewoda uchwałę rady unieważnił, potem rada znów Wysockiemu pensję podniosła, następnie znowu obniżyła. Na przepychankach upłynęło parę miesięcy. A wszystko to, jak nieoficjalnie mówią tamtejsi samorządowcy, w zemście – bo Wysocki został starostą w Trzebnicy w wyniku fortelu. Jeden głos oddany najpierw na kandydata PO został zamazany i krzyżyk stanął przy nazwisku kandydata PiS-u.
Potem PO podjęła próbę przewrotu. Radni Platformy przegłosowali unieważnienie uchwały o wyborze Waldemara Wysockiego i wybrali nowego starostę, byłego posła PO Marka Łapińskiego. Wówczas w powiecie zaczęła się dwuwładza. I Wysocki, i Łapiński przekonywali, że są starostami i nie zamierzali ustąpić. Sprawę uciął wojewoda z PiS i unieważnił uchwały podjęte głosami radnych PO.
Zataił przeszłość
Ale przyszedł czas, że PiS powoli zaczął przestać się przyznawać do Waldemara Wysockiego. – Bardzo często działał zakulisowo i podejmował decyzje choćby o jakimś przekazaniu gruntu bez wiedzy i wbrew woli PiS. Na pewno nie pomogła mu informacja, że w PRL, już po stanie wojennym, podobno zapisał się do PZPR – wyjaśnia nam polityczne lokalne zawiłości redaktor naczelny "Nowej Gazety Trzebnickiej" Daniel Długosz.
I nie chodzi nawet o PZPR-owską przeszłość starosty Wysockiego – w końcu nie on jeden w PiS-ie miałby taki życiorys – tylko o to, że ten fakt zataił. Gdy lokalni dziennikarze zapytali go o to, odpowiedzią była ucieczka przed kamerą.
PiS jednak nie pozbył się starosty, lecz dał mu ultimatum – na listach do Rady Powiatu miejsca dla niego nie będzie. Będzie natomiast kandydatem partii na burmistrza swego rodzinnego Żmigrodu.
Niewygodny koalicjant
Lokalni działacze PiS nie mają wątpliwości, że dla Wysockiego byłby to wilczy bilet, bo na zwycięstwo w Żmigrodzie szanse miałby nieduże. Starosta – jak wynika z nieoficjalnych informacji = najpierw pogroził, że rzuci legitymacją. Ostatecznie tego nie zrobił, lecz zdecydował się na start do Rady Powiatu z list komitetu obecnego burmistrza Trzebnicy, z którym PiS w starostwie współrządzi, czyli do drużyny Marka Długozimy.
A Długozima w mieście konkurencji właściwie nie ma. – Obecna Rada Miasta jest praktycznie cała jego. Na 21 mandatów 20 osób jest z jego komitetu. Ta jedna osoba w trakcie kadencji też przeszła na jego stronę. Sesje rady często odbywają się wręcz po kryjomu i trwają po 10-15 minut, bo wszyscy są za – wyjaśnia naczelny "Nowej Gazety Trzebnickiej".
Na początku politycznej drogi Marek Długozima startował z list Platformy, potem z poparciem PO, później od Platformy się odciął i zaczął – jak to określają samorządowcy – "przytulać" do PiS-u. I to nie tylko dlatego, że z PiS-em tworzy koalicję w powiecie.
Burmistrz Trzebnicy chętnie pochwalił się fotografiami z Andrzejem Dudą i jego żoną. Z atencją opisał w "Panoramie Trzebnickiej", jak to prezydent go przyjął w rezydencji w Wiśle:
Jarosławowi Gowinowi i politykom z jego partii Porozumienie za gminne pieniądze burmistrz zorganizował w Trzebnicy konferencję samorządową. A jednak formalnego poparcia PiS w wyborach nie uzyskał.
Z aferą w tle
– Zabiegał o nie w PiS-ie u osób, które dziś są na aucie – wyjaśnia mi anonimowo jeden z trzebnickich samorządowców i wymienia ważne nazwisko: posła Piotra Babiarza. Parlamentarzysta PiS wspierał starostę Waldemara Wysockiego oraz jego koalicję z burmistrzem Markiem Długozimą. Ale dziś jest już byłym posłem PiS – Babiarz sam odszedł z partii w związku z tym, że jego nazwisko przewijało się w słynnej aferze PCK.
Szefowa PiS w okręgu wrocławskim Mirosława Stachowiak-Różecka najwyraźniej woli odcinać się od tych osób w partii, stąd też bratobójcza wojna w Prawie i Sprawiedliwości i najpewniej też stąd rozsiewanie plotek. Po co? Raczej po prostu ze zwykłej złośliwości, bo nic nie wskazuje na to, by ktokolwiek mógł zagrozić kandydaturze Marka Długozimy, który chwali się tym, że Trzebnica jest jedną z najbogatszych gmin w kraju i że skok ten nastąpił za jego rządów.
Przeciwnicy Długozimy odpowiadają, że to bogactwo jest jedynie na papierze, bo gmina jest poważnie zadłużona, dług zaś został ukryty, a dowodem na to jest choćby sprzedaż stadionu miejskiego, hali sportowej czy targowiska.
Wojna totalna
– Tym rosnącym długiem mieszkańcy niespecjalnie się przejmują. Z ich punktu widzenia wygląda to tak, że gmina się rozwija, że cały czas się coś buduje. Są zatem zadowoleni z rządów Długozimy, więc jego konkurenci są raczej bez szans. A w PiS-ie są wściekli na to, że on działa tak, jakby był w PiS i że de facto z PiS-em jest w koalicji w powiecie – mówi nam jeden z samorządowców.
I raczej nie wierzy w to, by po wyborach w Trzebnicy miało się uspokoić, bo konflikt między partiami i wewnątrz partii zaszedł za daleko. – Ta wojna nie jest na rękę porządnym ludziom ani w tutejszym PiS-ie, ani w PO. Ale sytuacja jest już taka, że choćby nie wiem co, to jedni i drudzy nie są już w stanie się porozumieć nawet w najdrobniejszych sprawach – przyznaje.
"18 lutego 2018 roku, wraz z moją małżonką, a także z księżmi salwatorianami i siostrami boromeuszkami mieliśmy zaszczyt być gośćmi Pary Prezydenckiej, która przyjęła nas w Rezydencji Zamek w Wiśle. Z pewnością dla nas wszystkich był to powód do dumy, bowiem byliśmy pierwszą delegacją, którą Prezydent Andrzej Duda przyjął w tym miejscu. (...)
Nasza wizyta miała tego dnia jeszcze jeden ważny kontekst. Para Prezydencka obchodziła swoją 23 rocznicę ślubu, a pani Kinga Duda 22 rocznicę przyjęcia Chrztu św. To dla nas piękne przeżycie, że mogliśmy towarzyszyć im w tak ważnych jubileuszach."Czytaj więcej