Czego "nie powiedział" Andrzej Duda na spotkaniu z Donaldem Trumpem? Specjalista od mowy ciała uważa, że dość sporo. Przeanalizowaliśmy zachowanie polskiego prezydenta podczas jego wizyty w Białym Domu. Niektóre jego zachowania mówią więcej, niż można byłoby zapisać w jakimkolwiek porozumieniu. Jak wypadł Duda? Mówiąc krótko: nie za dobrze.
Na wizytę w Białym Domu prezydent Duda musiał czekać trzy lata. Ale w końcu się udało. We wtorek Andrzej Duda w towarzystwie małżonki zawitali w Waszyngtonie i spotkali się z Donaldem i Melanią Trump.
Wizyta Dudy miała status wizyty oficjalnej. To "środkowy szczebel" w hierarchii ważności spotkań w USA. Mniej istotne są spotkania robocze, a ważniejsze są niezwykle rzadkie wizyty państwowe. Przed wtorkowym spotkaniem mówiono o sprawach wojskowych i ekonomicznych, jakie mieli omawiać obaj prezydenci.
Ale one schodzą tu na drugi plan, bo najciekawsza część wizyty rozegrała się we fragmentach "niemówionych", czyli w gestach. I tu, zdaniem Piotra Menciny (PM – red.), eksperta i trenera mowy ciała, prezydent Andrzej Duda nie wypadł zbyt dobrze.
1. Wpadka na start
Media obiegły już zdjęcia z sytuacji przed Białym Domem, kiedy Donald i Melania Trump witali polską parę prezydencką. Duda niestety nie wiedział gdzie ma stanąć, co doprowadziło do komicznej sytuacji.
PM:To ewidentna sytuacja, w której doszukiwałbym się po prostu klasycznego błędu protokolarnego. Jestem przekonany, że prezydent był i jest na bieżąco przygotowywany, ale to, co było widać w tym krótkim materiale, to na pewno towarzyszące mu emocje – ekscytacja i podniecenie.
W końcu to było pierwsze spotkanie z prezydentem Trumpem jako gospodarzem i widać było, że nasz prezydent jest podekscytowany tym wydarzeniem. No i zdarzyło się, że zamiana tych miejsc przebiegła w nieprofesjonalny, ale nieszkodliwy dla całej sprawy, sposób. Widać było, że Donald Trump i pierwsza dama USA przyjęli to bardzo spokojnie i z uśmiechem, może nawet z lekkim rozbawieniem.
2. Trochę luzu?
W drodze do Gabinetu Owalnego obie pary prezydenckie miały okazję uciąć sobie pogawędkę i zapozować fotoreporterom. Tutaj także oku eksperta nie umknęły pewne smaczki.
PM:Podczas przejścia pod kolumnadą do fotoreporterów między prezydentami odbyła się bardzo ciekawa rozmowa. W pewnym momencie widać, że Duda jest bardziej rozluźniony, swobodniejszy. Wraz z prezydentem Trumpem prowadzili bardzo żywiołową konwersację, która sprawia wrażenie bardzo zsynchronizowanej, zarówno na poziomie tempa, jak i stylu gestykulowania. Wskazywałoby to na to, że raczej zgadzali się co do tematu i treści rozmowy.
PM:Gdyby tak nie było, to w momencie, kiedy podchodziliby obaj do zdjęcia, po stronie prezydenta Dudy widać byłoby zmieszanie, że coś poszło nie po jego myśli. Ale tak nie było. Wyszedł rozluźniony, odważniejszy niż w trakcie powitania, które obserwowaliśmy wcześniej. Najprawdopodobniej w takich pozytywnych emocjach pozwolił sobie na gest, który widać chwilę później, wobec swojej małżonki (objął ją ramieniem w pasie – red.).
3. Kto pierwszy ten lepszy
Przed wejściem do środka, pod sam koniec materiału widać, że prezydent Trump wchodzi pierwszy. Według protokołu dyplomatycznego następny powinien wejść Andrzej Duda. Ale on tego nie robi. Przepuszcza w drzwiach pierwsze damy. Błąd?
PM:Myślę, że Andrzej Duda może mieć w takich sytuacjach pewien dyskomfort jako osoba wyuczona i wychowana w tradycyjny, polski sposób. Zapomina więc o tym, że istnieją zasady precedencji: czy to w biznesie, czy w światowej polityce. I te zasady stoją czasami w sprzeczności z tym, czego uczą nas w Polsce w domach. Dlatego prezydent zamiast wejść sam, przepuścił obie pierwsze damy. Czy to nas uraziło? Raczej nie, ale pełna świadomość zasad precedencji z pewnością pomoże mu w przyszłości.
4. Pechowe zdjęcie
Andrzej Duda przyjechał do Waszyngtonu głównie po to, żeby podpisać z Trumpem porozumienie o współpracy. I rzeczywiście do tego doszło. Ale okoliczności, w których obaj prezydenci złożyli podpisy – Trump siedzący za biurkiem, a Duda wisząc nad nim jak petent, wywołały sporo kontrowersji.
PM:Ogólnie prezydent Duda wszedł do takiej pierwszoligowej polityki tylnymi drzwiami. To nie był polityk z pierwszej linii, wytrenowany w boju z długoletnią karierą polityczną, którą planował i wykuł w pocie czoła. I mówiąc kolokwialnie "nie obył się" na salonach. Został namaszczony i wprowadzony do polityki bez dużego doświadczenia.
Oczywiście trzeba przyznać, że do wyborów prezydenckich wykonał sporą pracę, a jego rywale w tym czasie nie odrobili lekcji, dlatego to Duda wygrał walkę o fotel prezydenta. Cały czas jednak jest politykiem, który nie do końca ma pełne poczucie spójności z rolą, którą sprawuje. Sprawia wrażenie człowieka, którego to wszystko strasznie fascynuje. Tak jakby wyobrazić sobie dziecko, które weszło do sklepu z zabawkami, czy cukierkami. On właśnie, tak jak to dziecko, bardzo przeżywa te różne sytuacje. I widać to podczas wizyty w USA.
A jeśli chodzi o sprawę z podpisaniem deklaracji, to prezydent wywodzi się ze środowiska akademickiego, więc sprawia wrażenie takiego dobrego ucznia, który chce dobrze odrobić swoją pracę domową. I to tu widać. Czasami te jego emocje, które mu towarzyszą, powodują takie sytuacje. Moglibyśmy oczekiwać od męża stanu, żeby postępował bardziej stabilnie i z większą dystynkcją.
5. Niezbyt poważnie...
Wspomniane przez Mencinę emocje widać szczególnie podczas rozmowy obu prezydentów z prasą w Gabinecie Owalnym. Andrzej Duda wydawał się być bardzo podekscytowany i radosny. W pewnych momentach aż zanadto radosny. Ale specjalista dopatrzył się też innych postaw polskiego prezydenta. Czyżby śmiech i nadmierny optymizm oznaczał strach?
PM:Z perspektywy mowy ciała rzeczywiście zauważyłem kilka spraw. Pierwsza z nich to pozycja ciała, którą przyjęli obaj politycy. Pozycja prezydenta Trumpa jest bardziej stabilna, spokojna, swobodna, emanująca pewnością siebie. Dodatkowo na plus dla niego, że nie manifestował swojej wyższości nad polskim prezydentem. Nawet ten gest dłoni, który jest tak intensywnie eksploatowany przez ludzi władzy, tzw. wieżyczka, jest zrobiony z klasą.
Natomiast nasz prezydent przyjął pozycję trochę dwuznaczną do sytuacji, w jakiej się znajdował. Usiadł prawie na krawędzi fotela, przez co wskazuje całym swoim ciałem na gotowość do działania. Ale najczęściej ta pozycja jest interpretowana jako chęć zakończenia spotkania, ucieczki, wyjścia z niezbyt komfortowej sytuacji, w której nie czuje się zbyt pewny. To była konferencja prasowa, prezydent mówił po angielsku, może to go stresowało.
Niepewność naszego prezydenta widać jeszcze w jednym momencie. Kiedy rozpoczynał swoją wypowiedź i dziękował za zaproszenie przez ułamek sekundy, nastąpił taki gest przypominający ściąganie mankietu. Na ułamek sekundy następuje zablokowanie pozycji ciała. To jedna z klasycznych, zamkniętych pozycji ciała, kiedy ręka przecina wpół ciało. Interpretuje się ją najczęściej jako brak pewności siebie lub chwilowa niepewność.
Gdybyśmy połączyli te obie pozycje: ciała – wskazującą chęć ucieczki i zamknięcia – ściągnięcie mankietu, to wychodzi nam obraz prezydenta, który był w tym momencie po prostu niepewny siebie.
PM:To, co szczególnie rzuca się w oczy podczas tego fragmentu wizyty, to nadmierne ekspresje prezydenta Dudy. O tym wspomniałem wcześniej. Pomimo już dosyć długiego okresu prezydentury Andrzeja Dudy, wciąż na poziomie takiej samoświadomości jeszcze z tym faktem nie okrzepł. I to może dawać swój wyraz w takich pojawiających się zachowaniach, które mogą być odbierane jako nieodpowiednie dla głowy państwa, czy męża stanu.
Owszem, ekspresje mogą pokazywać spontaniczność, ale w tych okolicznościach najlepiej byłoby się powstrzymać, z uwagi chociażby na temat rozmów, który przecież był bardzo ważki. A czy taka nadmierna ekspresja to oznaka stresu? Czasami bywa tak, że w stresujących sytuacjach zachowujemy się mniej racjonalnie, niż w innych okolicznościach. I tutaj na pewno tak było.
PM:Poza ekspresją trzeba zauważyć też bardzo słaby kontakt wzrokowy naszego prezydenta w stosunku do przemawiającego prezydenta Trumpa. Andrzej Duda skupiał się na publiczności, czyli na kamerach, dziennikarzach. A z kolei układ nóg prezydenta wskazywał, że kierował swoją uwagę w stronę małżonki. Widać, że ma ona duży wpływ na swojego męża.