Na stadionie w Maintz można zobaczyć nie tylko niemiecki futbol, ale też sprawdzić, jak sponsor drużyny Opel przygotowuje się do gry w pierwszym składzie producentów samochodów. Trzeba przyznać, że trening wygląda na przemyślany, choć muszą popracować jeszcze trochę nad sprintem do piłki.
Oczywiście cała ta metafora, którą "podłożył" dziennikarzom Opel, to tak naprawdę okazja do pokazania przyszłości marki. Metafora futbolowa, bo i prezentacja samochodów z silnikami nowej generacji została przygotowana na stadionie piłkarskiej drużyny Mainz. Czemu akurat tam? Opel jest sponsorem strategicznym zespołu, a Jürgen Klopp, który w Mainz kończył karierę piłkarską i zaczynał trenerską, jest ambasadorem marki. Przedstawiono więc poszczególne auta niczym nowych zawodników, oczywiście wychwalono ich atuty.
W trakcie prezentacji miałem okazję pojeździć takimi samochodami jak Grandland X, Crossland X i Mokka X. Każdy z nich jest na swój sposób charakterystyczny, wszystkie rozpychają się dość mocno w segmencie samochodów SUV, od tych małych miejskich "bulwarówek" (Mokka) po całkiem duże i wygodne auta rodzinne (Grandland X).
W tych testach nie chodziło jednak o to, żeby opisać konkretny model auta, ale żeby poznać szeroką gamę silników Opla, z których każdy jeden był nową lub gruntownie przekonstruowaną jednostką napędową. Wszystkie spełniają normy Euro6 i wszystkie – jak twierdzą przedstawiciele Opla – są przygotowane na Euro7.
W świecie motocyklistów kolejne, coraz ostrzejsze normy ograniczenia hałasu i toksyczności spalin oznaczały konieczność pożegnania się z wieloma kultowymi modelami motocykli. Harley Davidson wprowadza na europejski rynek motocykl z napędem elektrycznym. Co nowe normy oznaczają w świecie samochodów?
Możemy pożegnać się z ryczącymi wydechami i – na szczęście – z kłębami spalin. Wszystko ma jeździć w miarę cicho, dodatkowo wypluwając z rury wydechowej tylko odrobinkę substancji toksycznych. Patrząc na to, jak coraz mniejsze silniki są wsadzane do coraz cięższych samochodów, niestety coraz częściej można też zapomnieć o emocjach za kierownicą.
Do testów udostępniano między innymi model Crossland X z silnikiem 1.2 i automatyczną skrzynią biegów. Po wejściu do środka pierwsza myśl: całkiem fajne autko. Wygodne fotele, miłe dla oka detale, nienajgorsze wykończenie i materiały. Po odpaleniu silnika i naciśnięciu pedału gazu czar trochę jednak pryska.
Samochód do prędkości 60-80 km/h jeszcze sobie radzi, ale wyjazd na autostradę i próba bardziej dynamicznej jazdy odsłania bolesną prawdę, że z osiołka konia wyścigowego się nie wytrenuje. Crossland X z takim silnikiem potrzebuje długiej prostej, żeby się rozpędzić, z pewnością auto z silnikiem 1.2 nie nada się do długich podróży po niemieckich autostradach. To raczej wybór dla osoby, która potrzebuje auta w mieście. Wtedy jak najbardziej.
Co innego 180-konny silnik 1,5 CDTi. Ten diesel pokazuje pazur. Nie jest to żadne Ferrari, ale można się już rozpędzić. Co ważne, choć to diesel, do środka nie przechodzą ani nieprzyjemne wibracje ani klekot silnika.
Podobnie przyjemnie jeździło się w Grandlandzie X z 2-litrowym dieslem sparowanym z 8-biegową automatyczną skrzynią biegów. Czy to w mieście, czy na autostradzie, samochód prowadzi się pewnie i komfortowo. Skrzynia pracuje szybko i bez zbędnej zwłoki, a silnik reaguje ochoczo na wciśnięcie pedału gazu.
Spalanie też nie porażało, utrzymywało się przy bardzo dynamicznej jeździe na poziomie około dziewięciu litrów ropy. Z kolei przy spokojnym traktowaniu pedału gazu da się zejść nawet do pięciu litrów, co jest całkiem fajnym wynikiem.
Moim faworytem była jednak Mokka X. Choć auto zdaje się być adresowane do kobiet, stylistyka wnętrza, jakość materiałów i wykonanie najbardziej mi przypadło do gustu właśnie w tym miejskim małym SUV-ie. Jakbym chciał go określić jednym słowem, to bym powiedział, że ten samochód jest... smaczny. Jak ciastko z kawą.
Najmniejszy z całej trójki z silnikiem 1,6 CDTi 136-konnym jest nieprawdopodobnie wygodnym środkiem transportu. Na tyle krótki, że nie powinno być problemów z parkowaniem w mieście, na tyle szybki, że na autostradzie zawstydzimy niejednego posiadacza auta "na wypasie" z większym silnikiem. Jeśli Mokka X ma być niemiecką odpowiedzią na normę Euro 7, to ja poproszę dwie. Jedną na miejscu, i drugą na wynos.