Ratownicy GOPR odnaleźli w górach czwórkę zaginionych turystów z Warszawy. Matka, ojciec ich córka i jej chłopak nie żyją. Najprawdopodobniej zabił ich piorun. Ratownik GOPR wyjaśnia, jak się przed tym ustrzec.
Ratownicy Podhalańskiej Grupy GOPR szukali czwórki turystów z Warszawy od środy wieczorem. Ich zaginięcie zgłosił zaniepokojony syn, kiedy rodzina nie wróciła w środę na nocleg.
Zginęła niemal cała rodzina
Kobieta, mężczyzna, ich córka i jej chłopak wyszli w środę na szlak. Ratownicy znaleźli ich ciała dopiero w piątek nad ranem między Dubraszką a Wysokim Wierchem.
Według wstępnych ustaleń turyści zostali porażeni piorunem. – To jeszcze nie jest potwierdzone, bo na miejscu prowadzone są oględziny policji i prokuratury. To jednak najbardziej prawdopodobna wersja – przyznaje w rozmowie z naTemat Marek Ciaś, ratownik dyżurny Podhalańskiej Grupy GOPR.
Czytaj również: Taksówka za kilkanaście tysięcy złotych – tak turyści traktują górskich ratowników
W poszukiwania rodziny zaangażowało się blisko 30 osób. Oprócz GOPR-owców w akcji brał udział również policyjny helikopter.
Ratownik GOPR przyznaje, że w czasie kiedy rodzina z Warszawy przebywała w górach, były tam burze. – Nad tym regionem przechodziły burze. Były zapowiadane. Ostatnio w ogóle był czas burzowy – zaznacza Marek Ciaś.
Jak się ratować
To pierwszy taki przypadek w tym roku, ale turyści byli już rażeni piorunem w górach. Marek Ciaś nie przypomina sobie jednak w ostatnim czasie śmiertelnych przypadków.
Wakacje, to w Polsce szczególnie burzowa pora. Zdarzają się oczywiście ci, którym po rażeniu piorunem nic się nie stało. Mieli dużo szczęścia. Niestety są też przypadki śmiertelne, jak ten z turystami z Warszawy. – Pioruny są bardzo groźne. Nie da się przewidzieć ani obliczyć z jaką siłą uderzą i jaką szansę na przeżycie mają rażeni piorunem. To jest tak jak z prądem. Może być tylko porażenie, a może być zgon – ostrzega ratownik.
Najrozsądniejszym zachowaniem jest oczywiście unikanie takiej pogody, czy to w górach czy nad morzem. Jednak jeśli już znajdziemy się na szlaku w czasie burzy musimy postępować racjonalnie. – Jeśli burza dopiero nadchodzi, najlepiej jak najszybciej zejść z góry i wrócić do schroniska. Jeśli burza już się zaczęło najlepiej znaleźć jak najniżej położone miejsce i tam się schować – podkreśla Marek Ciaś.
Izolacja jest najważniejsza
Jeśli burza zastanie nas na plaży powinniśmy, jak najszybciej zejść z otwartej przestrzeni, gdzie siłą rzeczy człowiek będzie stanowił najwyższy punkt. W ostateczności możemy się też położyć płasko.
W górach jest bardzo dużo drzew, więc znalezienie nisko położonego miejsca jest bardzo ważne. – Poza tym powinniśmy usiąść, najlepiej na plecaku w pozycji embrionalnej. Absolutnie wyłączyć telefon i jak najdalej odrzucić wszystkie metalowe przedmioty – wymienia ratownik – No i liczyć na szczęście – dodaje.
Najważniejszą rzeczą jest właściwa pozycja, czyli złączone nogi i izolacja, którą stanowi np. plecak czy torba. Eksperci podkreślają, że prąd czy pioruny przepływają przez nas, kiedy jest tzw. różnica potencjału. Stojąc stwarzamy taką możliwość, bo ładunki mogą wpłynąć przez jedną nogę i wypłynąć drugą. Z tego powodu najlepiej pozostać w skulonej pozycji, nie dotykając ziemi.
Zachowanie w czasie burzy
1. Zejdź z otwartej przestrzeni. W ostateczności połóż się na płasko. 2. Usiądź – najbezpieczniejsza jest pozycja embrionalna. Stojąc przewodzisz prąd.
3. Zadbaj o izolację. Usiądź na torbie lub plecaku.
4. Jeśli siedzisz w samochodzie, nie wychodź z niego. Opony zapewniają izolację.
5. Nie opieraj się o drzewa, skały, barierki czy rower. Zawsze może trafić w nie piorun. 6. Wyłącz telefon i jak najdalej odrzuć wszystkie metalowe przedmioty. 7. Nie trzymaj się żadnych poręczy, łańcuchów i innych metalowych przedmiotów.