
Patryk Jaki nie zwalnia ze swoimi propozycjami dla stolicy. Najpierw było głośno o trzeciej i czwartej linii metra, potem Jaki zelektryzował wszystkich wizją XIX dzielnicy wzdłuż Wisły, a teraz kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy obiecał, że "odsłupkuje" ulice Warszawy. Wystarczy jednak kilka zdjęć, żeby sobie uzmysłowić, że to niekoniecznie musi być taki wspaniały pomysł.
REKLAMA
– Środków na parkingi nie ma, a na słupki są. To co się dzieje w Warszawie z polityką słupkową, to jest jeden wielki skandal – powiedział w niedzielę Patryk Jaki. Za przykład złej polityki parkingowej podał ulicę Madalińskiego, gdzie słupki zagradzają wjazd na chodnik. W efekcie auta stoją na jezdni.
– Niech mi to ktoś racjonalnie wytłumaczy – mówił. – To się zakończy – obiecał. Przy okazji stwierdził też, że kierowcom będzie można stawiać wymagania dopiero wtedy, kiedy w Warszawie będzie dobrze rozwinięta sieć metra oraz parkingów.
Oczywiście pojawili się obrońcy jego pomysłu, ale tym razem Patryk Jaki miał tego pecha, że – cytując jego samego – bardzo szybko "racjonalnie mu wytłumaczono", dlaczego słupki na Madalińskiego są. Jego wypowiedź nie umknęła bowiem mieszkańcom tej ulicy. Okazało się, że słupki pojawiły się na wyraźne życzenie lokatorów bloków. Wcześniej nie dało się zwyczajnie przejść obok samochodów zastawiających przejście:
Tak jest w całym mieście
Madalińskiego to jednak "mały" problem, bo sprawa dotyczy tylko jednej ulicy. W Warszawie są tysiące miejsc, które dowodzą, że bez słupków w tym mieście pieszy nie ma łatwego życia.
Madalińskiego to jednak "mały" problem, bo sprawa dotyczy tylko jednej ulicy. W Warszawie są tysiące miejsc, które dowodzą, że bez słupków w tym mieście pieszy nie ma łatwego życia.
W sieci jest mnóstwo miejsc, gdzie dokumentuje się przykłady żenującego parkowania stołecznych kierowców. Według Patryka Jakiego wymagania od kierowców można mieć dopiero po rozbudowaniu komunikacji miejskiej. Zachowanie stołecznych kierowców jasno dowodzi jednak, że i oni sami niczego od siebie nie wymagają. Zawłaszczają każdy fragment "niezasłupkowanej" przestrzeni.
Jak to się kończy w praktyce? Wystarczy zajrzeć choćby na taki fanpage jak "Święte krowy warszawskie".
Róg Szczepanowskiego i Słowackiego
Jakby nie słupki, kierowca mógłby podjechać nawet pod swój balkon.
Róg Szafarczyka i Bema
Przejście dla pieszych. A teraz wyobraź sobie, że próbujesz z niego szybko uciec przed nadjeżdżającym szybko autem, ale prowadzisz wózek ze swoim dzieckiem.
Ulica Świętokrzyska
Tu akurat piesi i rowery się zmieszczą, ale niesmak pozostaje...
Ulica Dolna
A tu typowy przykład na to, ze jeden źle parkujący ośmiela kolejnych.
Ulica Domaniewska
Stołeczne zagłębie biurowe. Matek z dziećmi tam raczej nie ma, więc nie ma problemu!
Uliczka obok Szpitala Bielańskiego
Jeśli ktoś uważa, że 20 centymetrów chodnika wystarczy, to najlepiej spojrzeć na trawnik. Otóż nie, nie wystarczy.
BONUS
Jeśli komuś się wydaje, że problem stanowią słupki, a nie mentalność warszawskich kierowców, to polecamy jeszcze te dwa zdjęcia.
Na tym słupek został po prostu... ścięty. I zrobiło się miejsce parkingowe:
A z kolei na tym zdjęciu widać, co się dzieje, kiedy słupki są postawione zbyt rzadko:
Przykładów są setki
Najsmutniejsza informacja na koniec: te zdjęcia nie były wyszukiwane w całym internecie od niedzielnej wypowiedzi Patryka Jakiego.
Najsmutniejsza informacja na koniec: te zdjęcia nie były wyszukiwane w całym internecie od niedzielnej wypowiedzi Patryka Jakiego.
To jedne z najświeższych fotografii na wskazanym wcześniej fanpage'u – najstarsze mają około tygodnia. Jak wiemy, internet nie zapomina, więc w tych czasach każdą, nawet najlepszą inicjatywę, można bardzo łatwo wyśmiać. Wystarczy znaleźć odpowiednią wypowiedź/zdjęcie/cokolwiek i osadzić to w odpowiednim kontekście.
Tu jest natomiast inaczej. Żeby pokazać, że Patryk Jaki w kwestii słupków odkleił się od rzeczywistości, nie trzeba długo "riserczować". Przykłady są codziennie nowe.
