Sąd aresztował Polaka w Dolnym Kubinie na Słowacji. Chodzi o kierowcę porsche cayenne, który czołowo zderzył się ze skodą – podaje "Gazeta Wyborcza". Kierujący nią mężczyzna zginął.
Mercedes, ferrari i porsche z polskimi tablicami rejestracyjnymi jechały krętą drogą z zawrotną prędkością i wyprzedzały na podwójnej ciągłej. Skończyło się to fatalnie. Jadące za mercedesem żółte ferrari nie zdążyło zjechać na prawy pas i przyhamowało.
Wszystko dlatego, że z naprzeciwka jechała skoda fabia. Z kolei za ferrari jechało porsche cayenne. Uderzyło na jego tył i zderzyło się czołowo ze skodą – podróżowała nią trzyosobowa rodzina.
Tak oto Polacy zabili 57-letniego Słowaka. Co więcej, ciężko ranna została jego 50-letnia żona, a także 21-letni syn. Słowacka policja zapowiedziała "bezkompromisowe działania" przeciwko polskim drogowym bandytom. Okoliczni mieszkańcy zdradzili, że podobne wyścigi z samochodami o polskich tablicach zdarzają się w Dolnym Kubinie nadzwyczaj często.
"Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tego, co zrobili kierowcy z Polski. (...) Każdy siadając za kierownicę jakiegokolwiek samochodu (tego, który ma 100 koni oraz tego z 500) ma swój rozum i sam podejmuje decyzje. Tej trójce go zabrakło. Wszyscy jechali jak idioci, narażając życie swoje (to jeszcze pół biedy), ale przede wszystkim innych. Równie dobrze mogliby paradować z bronią po chodniku i machać nią dookoła głowy" – pisał Michał Mańkowski z naTemat.