Pozew do sądu trafia nie przypadkiem właśnie teraz. 11 października to Dzień Coming Outu. Kaję Godek pozywa 16 osób, które poczuły się dotknięte tym, że zostały nazwane "zboczeńcami". Takiego określenia szefowa Fundacji Życie i Rodzina użyła, określając osoby homoseksualne. Zdaniem pozywających, wypowiedź Kai Godek naruszyła dobra osobiste osób homoseksualnych.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Słowa te padły na antenie Polsat News w maju. Kaja Godek mówiła o sytuacji w Irlandii w związku ze zorganizowanym tam referendum dotyczącym prawa do aborcji.
– Irlandia nie może być określana jako kraj katolicki, jeżeli tam premierem jest zadeklarowany gej, który obnosi się ze swoją dziwną orientacją (...) swoje zboczenie, publicznie ludziom – dowodziła. Dopytywana, co ma na myśli, mówiąc o zboczeniu, przyznała, że jej zdaniem zboczeńcami są osoby homoseksualne.
"Słowa Kai Godek znieważyły nie tylko powodów, którzy wytoczyli pozew, ale również 2 miliony innych obywateli i obywatelek Polski należących do społeczności LGBT+. Występujemy w imieniu tych, którzy nie chcą lub nie mogą zrobić tego samodzielnie, ponieważ boją się, doświadczają przemocy, a walka o swoje dobre imię w sądzie mogłaby im zagrażać" – tak powody skierowania sprawy na drogę sądową wyjaśnia Aleksandra Muzińska z organizacji "Miłość Nie Wyklucza".
Sama Kaja Godek pozew ten nazwała "zemstą za mówienie prawdy".