Zdjęcie Marii Kaczyńskiej z Kamisą i Magometem pochodzi z 2007 r. Co się z nami stało przez te 11 lat? Co się stało z Prawem i Sprawiedliwością? Te pytania cisną się na usta, gdy porówna się najnowsze dzieło pisowskich speców od kampanii, czyli film straszący Polaków falą uchodźców, jeśli poprą opozycję.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Spot PiS-u to wizja tego, co się stanie w Polsce, jeśli niedzielne wybory samorządowe wygra PO. Platforma zlikwiduje Urzędy Wojewódzkie, a to ma doprowadzić do tego, iż polskie miasta zaleje fala islamistów.
"W ramach przydziałów pojawiły się enklawy muzułmańskich uchodźców..." – słychać głos z offu, a w tle niewyraźne słowa o kolejnych "ofiarach ataku". Na ekranie zaś widać zamieszki i pożary. Propagandowa reklamówka rządzącej partii wypada tak, że nie powstydziłyby się jej najbardziej radykalne ugrupowania nacjonalistyczne.
Wśród licznych reakcji na spot PiS-u pojawiła się i taka: Andrzej Szaja przypomniał na Twitterze zdjęcie Marii Kaczyńskiej z 2007 r. Widać na nim, jak ówczesna Pierwsza Dama pochyla się nad muzułmanką Kamisą i jej 2-letnim synem Magometem.
Ta sprawa była wówczas wyjątkowo głośna, bo poruszyła całą Polskę. 36-latka uciekała z Czeczenii przed wojną wraz z czwórką swoich dzieci. Chciała dotrzeć do Austrii, a potem do Szwecji. Granicę ukraińsko-polską przekraczała na piechotę, rzecz jasna nielegalnie. Podczas wyczerpującego marszu przez Bieszczady z zimna i wycieńczenia zmarło troje jej dzieci – Xaea - 13 lat, Ceda - 10 lat i Elina - 6 lat. Przeżyła tylko matka i jej mały synek.
Maria Kaczyńska spotkała się z Czeczenką i jej dzieckiem w szpitalu w Ustrzykach zaraz po tym, jak kobietę uratowały polskie służby graniczne. Rozmawiała z nią przez kilkadziesiąt minut, dziennikarze mogli być przy tym tylko przez chwilę.