
Muzyka otacza nas wszędzie. W samochodzie rozbrzmiewa radio, w tramwaju pogrywa cygańska kapela, w telewizji, w reklamie, w kinie i na ulicy – wszędzie goni nas jakaś melodia. Wpada jednym uchem, wypada drugim. To, co zostaje bywa zaskakujące. Niewielu z nas potrafi muzyki naprawdę słuchać. Włączyć płytę i nie robić nic. Ekscytować się dźwiękiem. Nie potrafi, a może nie umie? Bo czy słuchania można się nauczyć?
REKLAMA
Nie słucham muzyki. Moje wyznanie budzi zwykle konsternację. Nie chodzę na koncerty, nie kupuję płyt, nie mam odtwarzacza. Kojarzę kilka popularnych piosenek, które przyswoiłam mimowolnie. O muzyce wiem tyle, ile nauczyłam się w szkole podstawowej. Znam kilku kompozytorów i umiem zagwizdać kawałki, które w większości pochodzą z reklam. Mój brak zainteresowania, to wypadkowa wielu rzeczy: wychowania, edukacji i absolutnego braku słuchu, nad którym wyjątkowo ubolewam. Do tej pory udawało mi się żyć nie wiedząc, nie słuchając i nie znając. Ostatnio jednak moja ignorancja zaczęła mnie drażnić. Muzyka nas otacza i, chcąc nie chcąc, trzeba z nią obcować, dobrze byłoby robić to świadomie. Jak jednak zabrać się do słuchania, kiedy w rozgłośniach radiowych lecą playlisty hitów, a internet jest przepełniony po brzegi najróżniejszymi dźwiękami. Czy gust rzeczywiście można wyrobić, a słuchania muzyki nauczyć się od podstaw?
– Oczywiście. Nawet trzeba – odpowiada na moją wątpliwość Agnieszka Szydłowska z radiowej „Trójki”. – Muzyka przychodzi do nas z ludźmi. Żeby nauczyć się muzyki, trzeba więc znaleźć sobie kogoś godnego zaufania, nieważne czy jest to rodzic, nauczyciel, prezenter radiowy czy krytyk, i słuchać. To jedyna droga, żeby wszystko złapać. W czasach, kiedy muzyka jest ogólnodostępna, grzechem byłoby jej nie słuchać. Idealnie oczywiście byłoby przyswajać dźwięki od najmłodszych lat, bo zasiane ziarno zawsze zaprocentuje, ale nigdy nie jest za późno. Do zrozumienia muzyki pomocna jest nauka gry na instrumencie. Według mnie, każdy powinien kiedyś spróbować, niezależnie od tego czy ma słuch, czy nie. Znajomość nut i dźwięków pozwala zrozumieć różne niuanse, tak jak kontekst ułatwia lekturę. A jeśli chodzi o gust, to znów będę optymistką. Mocno wierzę w to, że można nad nim pracować i do każdego dotrzeć – mówi Szydłowska.
Optymizm Szydłowskiej nie jest bliski Przemkowi Guldzie, krytykowi muzycznemu z Gazety Wyborczej. – Wrażliwości i gustu nie da się nauczyć – oświadcza mi dziennikarz. – Można nauczyć się rozpoznawania gatunków, znać solistów, umieć na pamięć dyskografię, ale „czucia” nie da się nauczyć, bo ono nie ma nic wspólnego z edukacją. Podobnie z gustem. Kształtowanie go na siłę mija się z celem. Oczywiście można się osłuchać, można poszukiwać, ale nie ma gwarancji, że się uda. Z pomocą mogą przyjść muzyczne blogi, od których roi się w interencie i playlisty. Radia raczej bym unikał, bo jest ono niewolnikiem słuchalności. Chyba, że trafi się na dobrą, autorską audycję, ale tych jest niewiele i zwykle puszczane są późno w nocy – dodaje Gulda.
Jak widać, zdania są podzielone. – Mam duże wątpliwości co do słowa „słuchać” i „nauczyć się” – mówi mi Kajtek Prochyra, dziennikarz muzyczny z portalu jazzarium.pl. – W końcu w muzyce najważniejsze jest przeżycie: uniesienie, oczyszczenie. Nieważne czy na koncercie Papa Dance, czy w filharmonii, ważne, żeby poczuć emocje i za sprawą dźwięku odkryć coś w sobie. Mam wrażenie, że ta umiejętność jest wrodzona, więc uczenie mija się z celem. Większym problemem wydaje mi się fakt, że muzyka straciła swoją autonomię. Słuchamy jadąc, gotując, pracując, ale nie potrafimy już słuchać dla słuchania i tego można, a nawet trzeba się uczyć. W dzisiejszych czasach dostęp do muzyki jest tak łatwy, że szkoda byłoby z tego nie korzystać. Pytanie, jaka muzyka jest w stanie nam dostarczyć tych najcenniejszych przeżyć? Takiej, swojej muzyki trzeba i warto szukać – przyznaje krytyk.
Przeżycie, to rzeczywiście podstawa. Nawet mi, osobie pozornie niesłuchającej, udaje się go doświadczyć. Czasem nawet wbrew sobie. Chociażby wtedy, kiedy zimą rozbrzmiewa w sklepach „I'm dreaming of a white Christmas” albo kiedy usłyszę przypadkiem „Lambadę”, piosenkę mojego dzieciństwa. Wcale jednak nie czuje się dobrze, kiedy rozklejam się w rytm tych melodii. – Świat jest zasiedlony przez dźwięki – mówi mi Jacek Plewicki, redaktor naczelny magazynu muzycznego „Glissando”. – Nauka słuchania jest skomplikowanym procesem. W końcu dźwięk potrafi manipulować uczuciami i wywoływać w nas skrajne emocje. Dlatego trzeba uczyć się słuchać. Umieć rozróżniać różne warstwy przekazu i robić to świadomie – tłumaczy mi krytyk.
Może więc nie chodzi o muzykę, ale o sam proces słuchania jej. Może nie liczy się co, ale jak? Słuchając świadomie, mamy szansę odkryć to, co naprawdę nas interesuje. Potrzeba tylko odrobinę wiedzy, cierpliwości i otwarcia na przeżycie. Tak przynajmniej wynika z rad krytyków, o ile oni, zajęci ciągłym ocenianiem i recenzowaniem, potrafią jeszcze słuchać.