"Mikrofon trójkowy zawieszono mi na gwoździu. Niestety dość wysoko. Ale choć jestem niska, będę podskakiwać. Może pewnego dnia uda mi się go zdjąć" – tak na pożegnanie na Facebooku napisała Anna Rokicińska. Dziennikarka musi się rozstać z radiową Trójką. Formalnie dlatego, że skończyła się jej umowa, przy czym jako powód podano jej, że jest konfliktowa i niekreatywna. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że reporterka podpadła "dobrej zmianie".
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Nie spodobała się relacja
Anna Rokicińska o powodach rozstania z Trójką nie chce rozmawiać. Mówi, że wciąż czuje się pracownikiem Polskiego Radia i dlatego sprawy nie komentuje. Oświadcza jedynie, że nie zgadza się z decyzją zarządu i że zamierza podjąć w tej sprawie kroki prawne.
O tym, że władze narodowego nadawcy chcą się pozbyć reporterki, mówiło się w Trójce od dłuższego czasu. Dziennikarze w nieoficjalnych rozmowach wspominają, że czarne chmury nad Rokicińską zaczęły się zbierać od 1 sierpnia – w zarządzie nie spodobała się jej relacja w Godzinę "W", gdy opowiadała o bohaterstwie warszawskich powstańców, a nie wspomniała o narodowcach palących race w centrum stolicy.
Problem z "parodią demokracji"
Z jeszcze większym niezadowoleniem miała spotkać się relacja Anny Rokicińskiej, jaką przygotowała tydzień później z pogrzebu Kory. W materiale do popołudniowej audycji "Zapraszamy do Trójki" reporterka zamieściła słowa, jakie w trakcie uroczystości wypowiedział Wojciech Mann:
Relacja z pogrzebu Kory, jak usłyszałem od jednego z dziennikarzy, została przygotowana tuż przed audycją.
Odpowiadająca za program redaktorka chciała wyciąć z materiału słowa o "parodii demokracji" za rządów PiS. Rokicińska powołała się jednak na art. 10 prawa prasowego, mówiącego o tym, kiedy dziennikarz ma prawo odmowy wykonania polecenia służbowego. Ostatecznie słowa Wojciecha Manna na antenie zabrzmiały, a dziennikarka musiała się z tego tłumaczyć przed przełożonymi.
Spotkań z dyrekcją i władzami radia, jak wynika z relacji osób z Trójki, było zresztą sporo. Przede wszystkim dlatego, że Anna Rokicińska jest członkiem Zarządu Związku Zawodowego Dziennikarzy i Pracowników Programów Trzeciego Polskiego Radia – tego samego, który przed laty, za "pierwszego PiS-u", prowadził spór z ówczesnym dyrektorem Trójki Jackiem Sobalą.
Kara za działalność związkową?
Za dobrej zmiany szefem tego związku był Jerzy Sosnowski i... był pierwszym zwolnionym z Programu III Polskiego Radia, niemal na samym początku rządów prezes Barbary Stanisławczyk (dziś wiadomo, że zwolnienie było nielegalne).
Późniejszym szefem związku był Paweł Sołtys – i on został wyrzucony, po nim szefami byli Wojciech Dorosz i Marcin Majchrowski (też zwolnieni dyscyplinarnie, później na mocy ugody przywróceni do pracy) . Następnie na czele dziennikarskiego związku stanął Marcin Gutowski, on sam odszedł z Trójki.
Anna Rokicińska, jako członek zarządu związku, brała m.in. udział w rozmowach o pracownikach, z którymi władze radia postanowiły się rozstać, np. z Natalią Grzeszczyk, która wcześniej w parze z Arturem Andrusem prowadziła trójkową "Akademię Rozrywki". Teraz sama musi się rozstać.
Jedna z ostatnich doświadczonych reporterek
Wiceszef dziennikarskiego związku zawodowego w Trójce, Wojciech Dorosz, w rozmowie z naTemat przyznaje, że nie może pojąć, dlaczego władze radia nie przedłużyły umowy z Anną Rokicińską.
– Czy dlatego, że regularnie upominała się o etaty dla dziennikarzy pracujących od wielu lat na śmieciówkach? Być może było to odbierane, jako "wygrażanie Kodeksem Pracy przez jakąś reporterkę", ale to jeden z podstawowych obowiązków każdego związkowca – zastanawia się.
Dorosz zwraca uwagę, że przypadek Rokicińskiej ukazuje patologię, z którą dziennikarze Polskiego Radia starają się walczyć od lat. Reporterka od lat pracowała bez umowy, w ostatnim czasie umowa zaś była przedłużana co rok.
– Być może właśnie z powodu upominania się przez nią o prawa koleżanek i kolegów pracodawca postanowił pozbyć się problemu. Jeśli tak, to jest to bardzo szkodliwa dla radia decyzja, ponieważ de facto wyrzucono niezwykle kreatywną, koleżeńską i wrażliwą dziennikarkę, jedną z ostatnich z doświadczonych reporterek Trójki – mówi wiceszef dziennikarskiego związku zawodowego.
Sama Rokicińska w pożegnalnym wpisie na Facebooku przypomina kolegom, "że wciąż istnieje art. 10 prawa prasowego.
Art. 10. prawa prasowego. Zadania i obowiązki dziennikarza
1.Zadaniem dziennikarza jest służba społeczeństwu i państwu. Dziennikarz ma obowiązek działania zgodnie z etyką zawodową i zasadami współżycia społecznego, w granicach określonych przepisami prawa.
2.Dziennikarz ma prawo odmówić wykonania polecenia służbowego, jeżeli oczekuje się od niego publikacji, która łamie zasady rzetelności, obiektywizmu i staranności zawodowej, o których mowa w art. 12 obowiązki dziennikarza ust. 1. 3.Dziennikarz może nie zgodzić się na publikację materiału prasowego, jeżeli wprowadzono do niego zmiany wypaczające sens i wymowę jego wersji.
Z pytaniami o przyczyny rozstania Trójki z Anną Rokicińską zwróciliśmy się do rzeczniczki Polskiego Radia Małgorzaty Kaczmarczyk. W godzinach popołudniowych otrzymaliśmy taki komunikat:
"Pani Anna Rokicińska obecnie nie jest pracownikiem Polskiego Radia. W dniu 31 października 2018 roku zakończyła się umowa zawarta z Panią Anną Rokicińską na czas określony.
Przynależność Pani Anny Rokicińskiej do związków zawodowych nie miała z tym faktem nic wspólnego".
Reklama.
Żyła w czasach komunizmu, potem demokracji i wreszcie parodii demokracji.
Wojciech Dorosz
Program III Polskiego Radia
Czy może dlatego, że próbowała przekonać przełożonych o związku przyczynowo-skutkowym pomiędzy odsuwaniem od anteny i zwalnianiem doświadczonych dziennikarzy przy jednoczesnym zastępowaniu ich osobami bez istotnych kompetencji radiowych - a dramatycznym spadkiem słuchalności? A może dlatego, że jako doświadczona dziennikarka nie zgadzała się z na zewnętrzne ingerencje w rzetelnie przygotowane materiały, co naruszałoby zasady etyki dziennikarskiej, obowiązujące w radiu publicznym?
Wojciech Dorosz
Program III Polskiego Radia
Jesteśmy rozczarowani tym, co się dzieje. Po ostatniej zmianie w zarządzie PR SA spodziewaliśmy się wreszcie merytorycznej rozmowy o sprawach pracowniczych, tymczasem straciliśmy kolejno dwie doświadczone koleżanki (także Natalię Grzeszczyk - przyp. red.) w ten sam sposób, przez nieprzedłużenie umowy na czas określony, w zasadzie bez jakiegokolwiek sensownego uzasadnienia. Nasi przełożeni nawet nie próbują powstrzymać odpływu doświadczonych kadr, chętnie zaś przyjmują na zwolnione miejsca zupełnie nowych pracowników.