Już wiadomo, po co były wiceszef SLD jest potrzebny Biedroniowi. Chodzi o trudne zadanie
redakcja naTemat
17 listopada 2018, 09:08·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 17 listopada 2018, 09:08
Dlaczego Krzysztof Gawkowski nagle porzucił funkcję wiceprzewodniczącego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, by stanąć u boku Roberta Biedronia? Na antenie TVN24 lider nowej lewicowej formacji zdradził, po co mu Gawkowski w drużynie.
Reklama.
Gdy Robert Biedroń startował ze swoim nowym projektem, zapowiadał, że będzie to dopływ świeżej krwi do polskiej polityki. Pierwszym "dużym transferem" – jak Biedroń sam to nazwał – było jednak przejęcie doświadczonego działacza SLD. Dlaczego taki transfer był Biedroniowi potrzebny?
Odpowiedzi na to pytanie lider nowej lewicowej siły udzielił w programie "Fakty po faktach" w TVN24. – Krzysztof Gawkowski od dzisiaj wyrusza w teren. Ma objechać 380 powiatów, zbudować tam wszędzie struktury – oznajmił Robert Biedroń. Byłemu wiceprzewodniczącemu SLD przypada więc najtrudniejsza partyjna praca, której niedoświadczeni politycy mogliby nie sprostać.
O tym, jak trudno buduje się struktury regionalne boleśnie przekonali się wcześniej założyciele Nowoczesnej. Partia ta do początku miała kilka popularnych nazwisk, ale długo i z trudem formowała partyjne doły. A kiedy już udało się struktury stworzyć, okazały się one bardzo nietrwałe.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w ostatnich dniach z podkarpackiej Nowoczesnej odeszło aż... 200 działaczy. Co ciekawe, mówi się, iż wkrótce wiele z tych osób ma zasilić właśnie projekt Roberta Biedronia. Krzysztof Gawkowski będzie musiał więc zadbać o to, by tym razem mieli oni nieco więcej cierpliwości.