
"1983" jest pierwszym polskim serialem wyprodukowanym i dystrybuowanym przez Netflixa. Widzowie na całym świecie będą mogli zobaczyć retro-futurystyczną, alternatywną wersję Polski. W rolach głównych wystąpili Robert Więckiewicz i Maciej Musiał, a za kamerą stanęła m. in. Agnieszka Holland. Czy udało się?
Jak wyglądałby nasz kraj, gdyby komuna nie upadła? Nie trzeba być wielkim prognostykiem, by wyobrazić sobie początek XXI wieku zbytnio nie odbiegający od lat 80., gdyż ówczesne zarządzanie państwem nie pozwalało na śmiałe innowacje i rewolucyjny postęp.
Gadżety, stroje, scenografia wnętrz i otwarte przestrzenie prezentują się na kadrach wspaniale, a odsłanianie kolejnych zakamarków i konceptów wprost z równoległego świata daje sporo frajdy. Niespodzianki kryją się też w dialogach. Brzmią sztucznie i jak na polską produkcję przystało - czasem je słabo słychać, a głównie na nich opiera się akcja. Na szczęście można sobie włączyć angielskie napisy.
"1983" kupił mnie doskonałym ulokowanie w miejscu i czasie - dlatego właśnie poświęciłem temu tyle miejsca w tekście. To jednak za mało na polecanie go znajomym, bo potem wracaliby do mnie z reklamacją. Z odcinka na odcinek serialowy świat pochłaniał mnie coraz mniej i nie wywoływał już takich emocji jak na początku. Ktoś zapomniał o angażującym widza suspensie.
