Działania prokuratury i ABW wobec operatora TVN Piotra Wacowskiego to prosta droga do nowej wojny dyplomatycznej, tym razem ze Stanami Zjednoczonymi. Zaledwie kilka dni temu ambasador USA w Polsce publicznie przestrzegała, że ograniczanie wolności mediów zepsuje relacje Warszawy z Białym Domem.
Wygląda na to, że politycy związani z "dobrą zmianą" są niezwykle odporni na wiedzę i nie uczą się nawet na własnych błędach. Ledwie troszkę ograniczyli konflikt z Unią Europejską o niezależność Sądu Najwyższego, a już zaczynają nową wojnę. Tym razem przeciwnikiem może być Biały Dom. Instytucje podległe PiS uderzają bowiem w wolność mediów, w dodatku tych z amerykańskim kapitałem.
A Waszyngton już nie raz dał dobitnie znać, że na to się nie zgodzi. – Wolne i niezależne media są niezbędne dla silnej demokracji – kilka miesięcy temu oznajmiła przed amerykańskim dziennikarzami i korespondentami z całego świata rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heather Nauert. To była reakcja na karę nałożoną na TVN za relacjonowanie wydarzeń z 16 grudnia 2016 roku. Tylko patrzeć, jak wkrótce pojawi się podobny komunikat.
Bo przecież niczym innym jak zamachem na wolność mediów są działania, jakie prokuratura i ABW podjęła przeciwko Piotrowi Wacowskiemu. Operator TVN wzywany jest na przesłuchania, a w jego mieszkaniu panoszą się agenci ABW z powodu zarzutów o propagowanie nazizmu. Tego samego, którego przykład Wacowski zarejestrował w lesie pod Wodzisławiem Śląskim.
Trudno spodziewać się, by amerykański właściciel stacji długo pozwolił szykanować swoich pracowników. Wolność słowa jest w USA niepodważalną wartością, nawet w czasach Donalda Trumpa. O czym zaledwie kilka dni temu mówiła amerykańska ambasadorka w Polsce Georgette Mosbacher.
– W Kongresie wielka sympatia dla Polski, ale jest jedna rzecz, która może zepsuć te stosunki to zamach na wolne media. Ostrzegam, bo jestem szczera – stwierdziła dyplomatka w Sejmie.