To dlatego Krystyna Pawłowicz grzmi, że ambasada USA chce obalić polskie władze. I także z tego powodu Jarosław Gowin odwołał spotkanie z Georgette Mosbacher. Jak ustalił tygodnik "Do Rzeczy", pani ambasador wysłała do premiera Mateusza Morawieckiego list, który w kręgach rządowych odebrany został jako niedyplomatyczny, a wręcz arogancki.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Sprawa dotyczy prokuratorskich działań wobec pracowników stacji TVN, którzy prowadzili dziennikarskie śledztwo w sprawie środowisk neonazistowskich w Polsce. Do mieszkania operatora telewizji przed weekendem wkroczyli funkcjonariusze ABW. Po weekendzie Piotr Wacowski miał usłyszeć prokuratorskie zarzuty za to, że w trakcie dziennikarskiej prowokacji wykonywał gesty nazistowskiego pozdrowienia. Śledczy jednak z zarzutów się wycofali.
USA nie będą tolerować
Jak dowiedział się tygodni "Do Rzeczy", ambasador Mosbacher w tej sprawie napisała list do premiera Morawieckiego. Stwierdziła w nim, że Stany Zjednoczone nie będą tolerować krytyki pod adresem dziennikarzy stacji TVN, wypowiadanej przez polskich polityków. Ambasador miała też napisać, że za niedopuszczalny uważa fakt, iż osoby publiczne podważają wiarygodność stacji TVN i podkreśliła, że dziennikarze są niezależni.
Z informacji tygodnika wynika, że specjalny akapit w liście ambasador poświęciła szefowi polskiego MSWiA Joachimowi Brudzińskiemu.
A poszło właśnie o powyższy wpis. Według "Do Rzeczy" ambasador USA w Polsce oceniła komentarz szefa polskiego MSWiA jako "niesłychany".
"Jakby była w Bantustanie"
List Georgette Mosbacher wywołał oburzenie w polskich kręgach rządowych. – Trudno uznać ten list za pismo mające charakter dyplomatyczny. Ton pisma jest niezwykle arogancki – ocenił rozmówca tygodnika, osoba z bliskiego otoczenia Mateusza Morawieckiego.
Oficjalnie przedstawiciele polskiego rządu nie chcą listu komentować. Jedyna dość jasna reakcja to decyzja Jarosława Gowina. Wicepremier oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego odwołał spotkanie z ambasador Mosbacher.
Do doniesień tych pośrednio odniósł się szef MSWiA. Joachim Brudziński poinformował, że "ilekroć będze uważał, że należy krytykować media, to będzie to robił".
Skomplikowana sprawa. Pani ambasador poczyna sobie, jakby była nie w Polsce, ale Bantustanie. I to nie jest kwestia tego, że ostatnie trzy lata amerykańskich dyplomatów nauczyły, że mogą sobie pozwolić na takie zachowanie, ale że po prostu są od lat przyzwyczajeni, że ulegamy ich naciskom.