To chyba najmocniejsza z możliwych recenzji dokonań Telewizji Polskiej. Autorem jej jest zaś przewodniczący Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański. Do dokonania tej oceny skłonił Czabańskiego w porannej rozmowie w RMF FM Robert Mazurek.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Wywiad rozpoczął się od tematu zawieszonego w TVP Wojciecha Cejrowskiego. Wszystko odbywało się w konwencji per "panie przewodniczący" lub "panie pośle" z jednej strony oraz "panie redaktorze" z drugiej strony. Ale w pewnym momencie Robert Mazurek konwencję zmienił, przyznając słuchaczom, że z Krzysztofem Czabańskim znają się od dawna.
– Między nami dziennikarzami, między nami starymi znajomymi: Czy tobie, Krzysztofie, nie jest po prostu tak po ludzku wstyd, jak oglądasz TVP Info? – zapytał Mazurek. Czabański odpowiedział niemal bez zastanowienia. – Nie, nie jest mi wstyd, jak oglądam TVP Info. Również dlatego, że musimy dawać... – mówił szef RMF. – Co ty mi tu gadasz!? – przerwał mu Mazurek.
Czabański próbował wyjaśniać, że widzi "różne błędy warsztatowe", podkreślał przy tym, że dostrzega je "nie tylko po stronie telewizji publicznej". – Rozumiem, że ty masz na myśli paski? – zapytał dociskany przez Mazurka. – Nie tylko paski! Przecież to, co oni tam robią, to się w głowie nie mieści – emocjonował się dziennikarz RMF FM.
– Dlaczego? Niektóre rzeczy robią dobrze, niektóre rzeczy robią źle... – ciągnął Czabański. Wówczas zrezygnowany Mazurek odpuścił sobie rozmowę na "ty". – Czy to jest dziennikarstwo, pana zdaniem, panie przewodniczący? – zapytał. I wtedy padło to najszczersze ze szczerych wyznanie: "Czasem jest, czasem nie jest".
Krzysztof Czabański od lat 60. do wybuchu "Solidarności" należał do PZPR. Później był redaktorem "Tygodnika Solidarność, a po wprowadzeniu stanu wojennego publikował w podziemnej prasie. Po upadku PRL był m.in. prezesem Polskiej Agencji Prasowej i Polskiego Radia. Od 2016 r. stoi na czele Rady Mediów Narodowych powołującej władze mediów publicznych.
Wiosną "Super Express" pisał, że Czabański jest "resortowym dzieckiem". Jego ojciec, Tomasz, w czasach Polski Ludowej nie tylko pisał dla "Dziennika Ludowego", lecz był również tajnym współpracownikiem Urzędu Bezpieczeństwa. Obecny szef RMN wyjaśnił tabloidowi, że ojciec opuścił jego rodzinę, gdy miał kilka lat i on potem nie miał z nim kontaktu.