Smoleńsk ukazany bez krzyża, Maryi i makiety samolotu. Nie skandalizujący, nie lewacki. Kolorowy, choć nie z parady równości. Nie wyśmiewający, nie banalny. Zobaczcie sami.
Bardzo trudno skontaktować się z Włodzimierzem Pawlakiem. Dodzwonienie się do artysty zajęło mi pół dnia, by dowiedzieć się od niego, że malarz nie udzieli mi żadnej wypowiedzi. Nasza krótka rozmowa była pełna mocnych emocji, które przekonały mnie, jak ważna dla Pawlaka jest jego dzisiejsza wystawa w warszawskiej galerii Propaganda.
Impulsem do powstania prac artysty była katastrofa Smoleńska. Nie, nie są to kiczowate obrazki ze zmarłym prezydentem, plastikowe atrapy samolotu czy gipsowy Jezus. Włodzimierz Pawlak stworzył serię abstrakcyjnych obrazów luźno nawiązujących do tragicznej tematyki.
Awantura wokół Design Centrum Kielce. Sprawdź o co chodzi.
Czy można nazwać sztukę Pawlaka sztuką narodową? Raczej nie. Jego dorobek artystyczny, a zwłaszcza przynależność do wywrotowej grupy artystycznej Gruppa, która w latach 80. wielokrotnie brutalnie atakowała ustrój panujący w Polsce, wskazuje, że nie jest to typowy moralizatorski malarz próbujący w banalny sposób edukować odbiorców. – Najnowsze prace Pawlaka trudno uznać za sztukę narodową. Już w latach 80. malarz eksploatował ikonografię narodową, ale zawsze traktował ją w bardzo osobisty, daleki o doktrynerstwa sposób – mówi mi Michał Suchora z BWA Warszawa.
Ciekawe, że swoje pożegnanie ze sztuką zaangażowaną Pawlak zapowiedział wraz ze zmianą systemową, w '89 roku, tworząc wtedy obraz przedstawiający Polaków formujących flagę narodową.
Wraca do niej wystawą „Anatomia samolotu”, gdzie w typowy dla siebie, niejednoznaczny sposób interpretuje katastrofę. Czy uważa, że to był zamach? A może nieszczęśliwe zrządzenie losu? Po której stronie polsko – polskiej barykady stoi? Artysta nie odpowiada na to pytanie w swoich pracach, a zapytany przez telefon odmawia odpowiedzi. Po raz kolejny zachęca nas do reinterpretacji jego obrazów. Co my z nich zrozumiemy?
Można spodziewać się tłumów – katastrofa smoleńska wciąż cieszy się dużym zainteresowaniem i jest w makabryczny sposób "gorącym" i "czytanym" tematem, lecz co goście zrozumieją z tych prac? I czy współczesna sztuka narodowa może funkcjonować w społecznym kontekście? – Tak, może – przekonuje mnie Suchora. – Wiosną tego roku, podczas Euro 2012, pokazywaliśmy w BWA Warszawa wystawę Adama Adacha „Reprezentacja”, której głównym motywem był football pojęty jako narzędzie kreowania poczucia uczestnictwa w grupie, identyfikacji narodowej. Zainteresowanie mainstreamowych mediów było ogromne: o projekcie pisała „Polityka”, „Przekrój” i „Wysokie Obcasy” – opowiada.
Czy wystawa na tak trudny i wciąż drażliwy temat jest w stanie wywołać w nas jakiekolwiek nowe emocje, które nie zostały już wyprane przez sensacyjne nagłówki gazet i serwisy informacyjne? Wydaje się, że widzieliśmy i wiemy już wszystko co dotyczy Smoleńska. Okazuje się, że nie.
– W tak krótkiej perspektywie i przy tak silnym oddziaływaniu partii politycznych i mediów ta wystawa nie będzie miała szans wpłynąć na opinię publiczną. Za dużo zostało powiedziane, za dużo padło oskarżeń. Temat jest za świeży – uważa psycholożka Maria Rotkiel.
Rotkiel zapytana o to, czy da się tworzyć inspirując się katastrofą, a przy okazji nie urażać rodzin i skandalizować, ma zdecydowane zdanie. – Tak, da się. Jeżeli tylko od artysty płynie dobra wola, to jest to możliwe – uważa. – Jednak poziom manipulacji z jednej i drugiej strony konfliktu jest tak wielki, że jest to naprawdę trudne zadanie, a wszystko może być pretekstem do kolejnej awantury – ostrzega.
„Anatomia samolotu” jako pierwsza pokazuje katastrofę w inny, nieoczywisty sposób. Barwne kolory, proste linie wyznaczające kształt samolotu są lekkie, delikatne, przywodzą na myśl samoloty z papieru, którymi bawiliśmy się w dzieciństwie, a więc zupełnie inne emocje niż poważna, smutna historia Smoleńska.
– W swojej sztuce Pawlak bardzo często wyrażał emocjonalny stosunek do losów Polski. Już we wczesnych latach 80. jego malarstwo było bardzo mocnym komentarzem aktualnych wydarzeń politycznych i społecznych – komentuje Suchora. Wydaje się, że kilka dziesięcioleci później artysta wciąż potrafi mocno komentować współczesność. Niedosłownie, ale dobitnie.
Przeczytaj także dla kogo "najważniejszy jest pomysł".
Wystawa Pawlaka jest o tyle wyjątkowa, że może trafić do wszystkich uczestników awantury nad grobami zmarłych – zarówno wszystkich odłamów opozycji, jak i koalicji. Siła artysty drzemie w niejednoznaczności jego prac, w interpretacji, która nie poddaje się jednej określonej regule i nie narzuca nam żadnych wniosków. Sam malarz odmawiając mi komentarza jest tego najlepszym przykładem. Czy wystawa w Propagandzie ma szanse wyciszyć polską wojenkę narodową? Niestety pewnie nie, ale ma szansę dać choć chwilę odetchnąć i zastanowić się o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.
"Anatomia samolotu"
Galeria Propaganda
ul. Foksal 11/1, Warszawa
wystawa czynna od 4 sierpnia