
Poprowadziła wyprawę rycerską na Ruś Czerwoną, w pogoni za ukochanym o mało nie roztrzaskała bramy toporem i była świetną polityczką. Do tego nie tylko była królową, ale... królem. Oto królowa Jadwiga, jaką niekoniecznie znamy.
Była królem
"Niemający męskiego potomka król Ludwik Węgierski musiał polskim panom sowicie zapłacić za uzyskanie zgody na przekazanie tronu jednej ze swych córek. W przywileju koszyckim, poprzedzającym równo o dziesięć lat koronację Jadwigi, zagwarantował im między innymi obniżenie podatków, wpływ na ustanawianie nowych danin i zwolnienie z licznych obowiązków względem monarchii. Zasady wykluczające kobiety z rządzenia, jak widać, tracą nieco na swej niewzruszalności, gdy się to komu opłaca."
Jej wybrankiem wcale nie był Jagiełło
"Kiedy jednak [Wilhelma] sprowadzono do zamku królewskiego, do łożnicy, by poznał tajniki łoża z królową Jadwigą, staraniem i na rozkaz panów polskich bardzo niechętnych temu związkowi, usunięto go w haniebny i obraźliwy sposób i wypędzono zarówno z zamku, jak i z sypialni i nie dopuszczona w ogóle do spełnienia małżeństwa ze wspomnianą królową. A królowa Jadwiga, urażona usunięciem Wilhelma z zamku, zamierzała zejść do niego do miasta. A kiedy staraniem i na rozkaz panów zastała bramy zamknięte, usiłowała je własnoręcznie wyważyć toporem, który jej na żądanie podano".
Raz poprowadziła żołnierzy do boju
Była sprawną polityczką
"[Jadwiga jest] najmniej [znana] z prowadzenia skutecznej polityki. Powodzeniem zakończyły się jej mediacje z zakonem krzyżackim i między skłóconymi litewskimi książętami oraz, bagatela, rzymskim papiestwem".
"Jadwiga była wszak nieodrodną córką swojej matki Elżbiety Bośniaczki, która zaangażowanie polityczne przypłaciła gardłem. A także wnuczką i wychowanką Elżbiety Łokietkówny – najsłynniej regentki w dziejach".
