Nie jestem Czapajewem, politykiem, ani Supermanem, żeby po tak ohydnym filmie, który tak nieprawdopodobnie próbował dyskredytować mnie i całą akcję, ot tak po prostu zagwizdać wesoło i robić swoje – pisze Jerzy Owsiak. Na swoim Facebooku opisał samopoczucie po obejrzeniu obrzydliwej "dobranocki" w TVP Info, której był bohaterem.
Owsiak przyznał, że boli go to co zobaczył w TVP Info zwłaszcza, ze widział w przeszłości jak władza komunistyczna i ówczesne media dyskredytowały ludzi.
"To boli, bo jestem z tego pokolenia, które widziało, jak kiedyś można było zeszmacić ludzi, jak można było o nich pisać co tylko ślina na język przyniosła. A było jeszcze gorzej, bo działo się to w czasach, kiedy Ci ludzie nie mieli możliwości obronić się przed taką falą nienawiści, chamstwa i zidiocenia" – czytamy w jego wpisie na Facebooku.
Szef WOŚP dodał, że nie życzy nikomu, żeby doświadczył takiego "nieprawdopodobnego jadu, jaki z tego filmu się sączył". Poinformował również, produkcję Barbary Pieli oglądali jego bliscy, w tym jego wnuczki i dopiero teraz dowiedział się, że w TVP od pewnego czasu takie filmiki powstawały.
"Dopiero teraz dowiedziałem się, że przez minione dwa lata Telewizja pompowała takie obrazki, a ich bohaterami byli Polacy, ludzie, których znamy. Z ludźmi tymi nie musimy się zgadzać, ale czy to daje prawo do umieszczania ich w pasiakach więziennych i sączenia nieprawdopodobnego, antysemicki dialogu?" – pyta Jerzy Owsiak.
Przypomnijmy, że w "dobranocce" Barbary Pieli występują postaci charakteryzowane na Jurka Owsiaka i Hannę Gronkiewicz-Waltz. Była prezydent Warszawy "tworzy" szefa WOŚP niczym nakręcaną zabawkę, która powtarza jak mantrę "Cześć. Sie ma". Jest jej potrzebny do zarabiania pieniędzy.