Joanna Kulig ma już taką renomę w Hollywood, że jest zapraszana przez prawdziwe legendy Fabryki Snów. W najnowszym numerze "Vogue Polska" opowiedziała o wizycie w rezydencji samego Stevena Spielberga.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
O swojej wizycie w rezydencji reżysera "Parku Jurajskiego", "Szeregowca Ryana" czy "Listy Schindlera" opowiedziała w najnowszym numerze polskiego "Vogue". Co ciekawe – to sam Spielberg ją zaprosił do siebie.
Aktorka przyznała, że jego rezydencja była pilnie strzeżona. Dopiero po przyjeździe dotarło do niej, że spotka się za chwilę z legendą. – Wyszła po mnie szczuplutka, ciemnowłosa kobieta, która prowadzi castingi aktorskie dla Spielberga już dwadzieścia dwa lata. Zaprowadziła mnie do jakiejś sali, poczęstowała kawą i rozmawiałyśmy ze dwadzieścia minut – opowiadała w wywiadzie Joanna.
– Potem wszedł asystent i powiedział: "Pan Spielberg jest gotowy na spotkanie". Zaprowadzili mnie piętro wyżej do kolejnej sali, gdzie czekał Spielberg. Wypytywał o wszystko – przyznała.
Aktorka była pytana o życie zawodowe oraz prywatne. Potem inicjatywę przejęła sama Kulig. Pytała go m.in. o rodzinę.
Co ciekawe – Joanna Kulig miała wizytę przed laureatką Złotego Globu i Oscara za film "W lepszym świecie", reżyserką Susanne Bier.
– Poszłam na spotkanie. Potem na kolejne. Nastawiłam się zadaniowo. Poza tym fajnie się z ludźmi spotykać. To przyjemne – powiedziała w wywiadzie. Joanna Kulig wzięła też udział w zjawiskowej sesji zdjęciowej dla magazynu.
Reklama.
Spielberg napisał do mnie maila, że bardzo mu się podobał film i chce mnie poznać. Gdy Maciek (mąż Joanny - red.) go przeczytał, spadł z krzesła. Spielberg jest jego ukochanym reżyserem. Maciek zaczął reżyserować po obejrzeniu "Parku Jurajskiego". Rozpłakał się ze szczęścia i nie mógł mi darować, że mnie to nie rusza. A ja akurat byłam myślami gdzie indziej. No, ale oczywiście też się cieszyłam.