Szefie, niełatwe zadanie przede mną, ale podejmuję rękawicę. Wszystko dla Gdańska – słyszymy z ust Aleksandry Dulkiewicz w jej pierwszym spocie wyborczym. Komisarz Gdańska i kandydatka w przedterminowych wyborach prezydenta miasta wyjaśnia wyborcom, dlaczego podjęła się kontynuacji misji Pawła Adamowicza.
Swą opowieść Aleksandra Dulkiewicz rozpoczyna od wspomnienia smutnego dnia, w którym Gdańsk dowiedział się, że lekarzom nie udało się ocalić życia Pawła Adamowicza. Polityczka dzieli się treścią listu, który wówczas czekał na nią w domu. "Mamo jesteś silna, wierzymy, wszyscy naokoło są z Ciebie dumnie, ale ja najbardziej" – napisała jej córka Zosia.
– Chciałbym bardzo, żeby Gdańsk to było takie miejsce, gdzie dobrze się żyje każdemu. Dzisiaj na takiej ścieżce jesteśmy. Nie możemy z niej zawrócić. Bardzo chcę, żeby Gdańsk był miastem, do którego ludzie przyjeżdżają, zostają, żeby urodzić dzieci, wychowywać je i się zestarzeć, żeby na każdym etapie swojego życia czuli się tutaj dobrze – tak Dulkiewicz streszcza swój pomysł na miasto.
Zgromadzenie wymaganych prawem minimum 3 tys. podpisów poparcia udało się jednak tylko trzem pretendentom. Z Aleksandrą Dulkiewicz zmierzą się dwaj reprezentanci prawicy – przedsiębiorca Marek Skiba oraz znany z bezskutecznego kandydowania w różnego rodzaju wyborach Grzegorz Braun, który dotąd z Gdańskiem nie był związany.
– 3 marca będziemy decydowali o przyszłości naszego miasta. O tym, czy chcemy miasta otwartego, solidarnego, przyjaznego, ale dobrze zarządzanego, bo drużyna, której jestem częścią, to ludzie, którzy udowodnili, że mają pomysł na miasto. Umieją ten pomysł wcielić w życie i skutecznie zrealizować, bo widać jak bardzo nasze miasto codziennie się zmienia – tłumaczy Dulkiewicz w swoim spocie.
– Moje marzeniem jest, żebyśmy byli dla siebie lepsi, mieli wyciągniętą rękę i uśmiech dla drugiego człowieka, bo to nic nie kosztuje – dodaje.