Ksiądz Jankowski był pedofilem i o tym wszyscy wiemy, ponadto był agentem bezpieki zwłaszcza w latach 1980-1981, a na te wszystkie zarzuty mamy dowody, więc jest ponurą postacią tamtych czasów – powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" historyk, prof. Andrzej Friszke.
Friszke ocenił, że choć samo niszczenie pomników to "świadectwo buntu przeciwko zasadom prawa i postępowania, które powinny wszystkich obowiązywać", to żyjemy w czasach, w których te zasady zniszczono. W ocenie historyka obalenie pomnika nie było wymierzone w system, tylko w konkretnego człowieka.
– Faceta, który był pedofilem. A ksiądz Jankowski był pedofilem i o tym wszyscy wiemy, ponadto był agentem bezpieki zwłaszcza w latach 1980- 1981, a na te wszystkie zarzuty mamy dowody, więc jest ponurą postacią tamtych czasów. W specyficznych, polskich warunkach jest on czczony – ocenił prof. Friszke.
Historyk krytycznie wypowiedział się na temat tego, że NSZZ "Solidarność" broni ks. Jankowskiego. – Jego nie tykają się żadne dowody. Wszystkie świadectwa są nieważne. Cała dokumentacja UB jest nieważna, ponieważ jest to nasz człowiek – analizował.
Borusewicz: ks. Jankowski donosił na mnie
Doniesienia o współpracy z SB – pojawiały się one już przed laty – powróciły pod koniec zeszłego tygodnia za sprawą Bogdana Borusewicza, czołowej postaci gdańskiej opozycji antykomunistycznej z czasów "Solidarności". Borusewicz powiedział, że ksiądz Jankowski był współpracownikiem bezpieki i na niego donosił.
Przypomniał sytuację ze swoją znajomą z księgarni, którą nagle zaczęło śledzić SB, a także słynną mszę ks. Jankowskiego podczas sierpniowego strajku w 1980 r. Kazanie miał do niej napisać pracownik Służby Bezpieczeństwa.