"Pomóżcie" – apeluje Natalia Panchenko, przewodnicząca Komitetu "Euromajdan Warszawa", zamieszczając na Facebooku filmik i opis dokumentujący to, co stało się w nocy z 8 na 9 marca. Roman, kierowca Ubera, z pochodzenia Ukrainiec został zaatakowany przez grupę pasażerów, którzy zamówili kurs do klubu grającego disco polo. Zażądali też, by kierowca tę muzykę puścił już w samochodzie. Ulubione rytmy nie zabrzmiały. I się zaczęło...
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Pasażerowie (6 osób) okazali się tak gorącymi fanami tego rodzaju muzyki, że po paru minutach jazdy zażądali, by disco polo zagościło w głośnikach samochodu. "Kierowca wytłumaczył, że nie ma disco polo, bo nie ma w samochodzie zwykłego radia, tylko puszcza muzykę z telefonu i zaproponował, jeśli taka muzyka im nie odpowiada wyciszyć lub w ogóle ją wyłączyć. Panowie powiedzieli, że im to nie pasuje, gdyż oni nie chcą jechać w ciszy, a chcą słuchać disco polo" – opisuje Natalia Panchenko po rozmowie z zaatakowanym kierowcą.
"Wracaj do siebie"
Później wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Roman usłyszał, że "skoro disco polo nie słucha, to nie szanuje kraju, do którego przyjechał", że jest "je***nym Ukraińcem", i że ma wracać do siebie. Kierowca zaczął się poważnie o siebie bać, więc zatrzymał samochód i poprosił grupę o opuszczenie pojazdu. Zaczął też nagrywać z ukrycia telefonem to, co się dzieje. Na zarejestrowanym filmie widać, jak pada cios, a wymierzający go pasażer wykrzykuje: "K***, ty śmieciu j***ny"!.
Na zamieszczonym nagraniu widać to, co działo się w aucie, ale na tym się nie skończyło. "Później oni wyciągnęli go z samochodu i zaczęli bić jeszcze bardziej. Wszyscy razem (we trójkę)" – opisuje przewodnicząca Komitetu "Euromajdan Warszawa".
Z opisu zamieszczonego przez Natalię Panchenko wynika, że policja nie potraktowała zgłoszenia nazbyt poważnie. "Policjanci, którzy go przesłuchiwali nie powpisywali wszystkiego co Roman zeznawał do protokołu, gdyż uznali, że to nie jest istotne" – relacjonuje Ukrainka, apelując o pomoc.
Firma Uber zareagowała na to zdarzenie. – Takie zachowania nie powinny mieć miejsca i nie będziemy ich tolerować na naszej platformie. Pasażer stracił dostęp do aplikacji, a z poszkodowanym kierowcą jesteśmy w kontakcie. Będziemy też współpracować z policją celem wyjaśnienia sprawy – oświadczyła Ilona Grzywińska-Lartigue, dyrektor komunikacji w firmie Uber w regionie Europy Środkowej i Wschodniej.
"... że Polska to jest jednak inny kraj"
Mieszkający w Polsce Ukraińcy często nie zgłaszają w ogóle tego typu zdarzeń na policji – mówiła w rozmowie z naTemat Anna Dąbrowska, szefowa stowarzyszenia Homo Faber, którego cele to m.in. zwalczanie dyskryminacji i praca na rzecz integracji. – Niejednokrotnie powinni się postawić, pójść na policję i zgłosić zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Wtedy te policyjne statystyki dotyczące przestępstw z nienawiści byłyby prawdziwsze – mówiła.
– Oni często nie zgłaszają nawet pobicia. Mówią: "a po co?", "a co ja tam powiem?", "a kogo tam zastanę?". Prawda jest taka, że oni do nas przywożą swój obraz świata przywieziony z domu. Wiedzą, że u nich policja działa fatalnie i są przekonani, że i do polskiej policji nie ma co podchodzić z zaufaniem. My z tym próbujemy walczyć, pokazać, że Polska to jest jednak inny kraj – przekonywała szefowa stowarzyszenia pomagającego Ukraińcom w Polsce.
Reklama.
I tu oczywiście można by powiedzieć, że to zwykła bójka i poszło o muzykę, tylko, że to nie jest tak. Gdy Romana bili, to nikt nie powiedział ani słowa o muzyce, nikt nie używał jego imienia, chociaż w aplikacji on jest tak podpisany. "Kiedy mnie bili, to słyszałem tylko 'Ty, ku*wo, ukraińska' i 'je*any Ukraińcu'" - wspomina Roman.
Roman po tym jak doszedł do siebie pojechał do szpitala i na policję. Oprócz tego, że ma teraz problemy zdrowotne ma też problemy finansowe, gdyż Panowie uszkodzili też samochód (powyginali drzwi).