Lech Wałęsa przedstawił w Krośnie niepokojącą wizję apokalipsy, w której Ziemia zostaje zniszczona przez kosmitów. Dotarliśmy do teorii, które zainspirowały byłego prezydenta.
– Na innych galaktykach są trzy poziomy rozwoju intelektualnego. My jesteśmy najniżsi. I wyższa cywilizacja przyjeżdża tymi UF-ami i innymi i przygląda się: co oni tu wyprawiają. Jak zagrozimy destabilizacją, Putinem, atomem, oni nam przeszkodzą, przetną na pół. Ziemia się zwinie, wszystkich nas zgniecie, przytrzymają nas 5 tys. lat. Przyślą nam Adama i Ewę i od nowa będziemy budować do tego samego momentu, w którym dzisiaj jesteśmy –wieszczył Wałęsa na spotkaniu w Krośnie.
Były prezydent nie zdradził, z jakich kanałów czerpie wiedzę odnośnie do mechanizmów rządzących wszechświatem. Wydaje nam się jednak, że, kiedy inni oglądają po nocach ujeżdżanie byków, Lech Wałęsa przebiera w playlistach takich miejsc YouTube'a jak Kosmiczne Opowieści czy Topowe teorie spiskowe. Zresztą, sądząc po wyświetleniach, nie jest w tym odosobniony.
Na kanwach wypowiedzi Wałęsy można pewnie zbudować zupełnie nową kosmologię, jednak my chcielibyśmy się przyjrzeć dwóm filarom, na których zostało oparte jego pesymistyczne "proroctwo".
Cywilizacje kosmiczne
Pierwszy to typy cywilizacji kosmicznych. – Na innych galaktykach są trzy poziomy rozwoju intelektualnego. My jesteśmy najniżsi – twierdzi Lech Wałęsa. Jego słowa to nawiązanie do tzw. skali Kardaszewa, stworzonej w 1964 roku przez radzieckiego astronoma Nikołaja Kardaszewa. Są to jednak zagadnienia ze świata SF, które były prezydent opacznie musiał uznać za owoce prawdziwej nauki.
– To zagadnienia z dziedziny fantastyki naukowej – mówi naTemat prof. Michał Różyczka z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN. – Co do skali Kardaszewa, jest to klasyfikacja wprowadzona wedle uznania radzieckiego astronoma Nikołaja Kardaszewa, dzieląca potencjalne cywilizacje na trzy grupy, które mogą dysponować określonymi ilościami energii.
Lech Wałęsa nazywa naszą cywilizację "najniższą", co pokrywa się ze skalą radzieckiego astronoma. – Pierwsza grupa mogłaby dysponować energią w skali planety, nasza cywilizacja jest już blisko osiągnięcia tego poziomu – energia, którą pozyskujemy i przemieniamy z jednej postaci w drugą, niekorzystnie odbija się na całym środowisku ziemskim – wyjaśnia profesor astronomii prowadzący wykłady pt. "Na tropach życia w Kosmosie".
Drugi typ cywilizacji byłby w stanie zawiadywać energią w skali gwiazdy. To tak, jakbyśmy potrafili wykorzystać znaczącą część energii pochodzącej ze Słońca, przy czym to dużo więcej energii niż ta, która obecnie dociera na naszą planetę. – Przy dzisiejszym rozwoju techniki to zwyczajna mrzonka i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie to możliwe – zaznacza prof. Różyczka.
Istoty, które byłyby w stanie odbyć międzyplanetarną podróż na naszą orbitę i przy użyciu swojej technologii zniszczyć Ziemię, musiałyby osiągnąć niebotyczny poziom rozwoju. Dlatego kosmici, którymi w Krośnie straszył Lech Wałęsa, zostaliby sklasyfikowani jako trzeci typ cywilizacji według Kardaszewa. Profesor Michał Różyczka nie pozostawia jednak najmniejszych złudzeń.
– Trzeci typ cywilizacji to już zupełna fantastyka naukowa. Dotyczy on cywilizacji, która byłaby zdolna zawiadywać energią w skali całej galaktyki. Galaktyka, taka jak nasza, to około 200 miliardów gwiazd. Po prostu zapomnijmy o tym – zaznacza profesor.
Czy w Kosmosie nas nie lubią?
– I wyższa cywilizacja przyjeżdża tymi UF-ami i innymi i przygląda się: co oni tu wyprawiają – mówił Lech Wałęsa w Krośnie. No dobrze, ale skoro już przyjeżdżają tymi UF-ami to czemu ich nie widzimy? Dlaczego do tej pory kosmici nie nawiązali z nami żadnej relacji? Dlaczego nie widzimy efektów ich działań za pomocą naszych, nawet bardzo zaawansowanych, przyrządów astronomicznych?
To tzw. paradoks Fermiego – drugi z filarów, na których laureat Pokojowej Nagrody Nobla oparł swoją wypowiedź. Istnieje co najmniej kilka wyjaśnień tego, że do tej pory nie nawiązaliśmy kontaktu z cywilizacjami pozaziemskimi, profesor Michał Różyczka przedstawił nam dwie teorie. Oczywiście pozostające w kręgach fantastyki naukowej.
– Najprostszym wyjaśnieniem, dość pesymistycznym, jest to, że my jesteśmy pierwszą cywilizacją, która osiągnęła jakikolwiek poziom rozwoju w skali międzyplanetarnej. Zgodnie z tym przypuszczeniem jesteśmy najmądrzejsi we Wszechświecie i to brzmi strasznie – mówi profesor.
– Inny, skrajnie odmienny, choć nadal pesymistyczny, wniosek, jaki można wyciągnąć – jesteśmy pewnego rodzaju patologicznym, kosmicznym przypadkiem, trzymanym "w klatce" przez wyższe cywilizacje. Wszelki kontakt z nami jest we Wszechświecie zakazany, ponieważ może tylko zaszkodzić rozsądnie myślącym gatunkom.
Choć to przykre, to patrząc na niektóre efekty działań gatunku ludzkiego, wcale nie zdziwilibyśmy się, gdyby, jakimś cudem, ta druga koncepcja okazała się słuszna.