W niedzielę wieczorem dojdzie do kolejnej próby zapobieżenia strajkowi w szkolnictwie. Z inicjatywy strony rządowej podjęte zostaną rozmowy ostatniej szansy. Związkowcy na rokowania przyjdą, choć ZNP podkreśla o ogromnej presji czasowej. Na to odpowiedziała wicepremier Beata Szydło.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Szefowa Forum Związków Zawodowych Dorota Gardias otrzymała zaproszenie od minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej na rozmowy w niedzielę o 19.00.
Związkowcy z ZNP podkreślili, że rokowania te odbędą się pod ogromną presją czasu. Na to zareagowała wicepremier Beata Szydło, która uczestniczy w rozmowach w Centrum "Dialog".
"Rząd jest gotów podpisać porozumienie. Jest oferta #nowykontraktspołeczny dla nauczycieli, zakładająca podwyżki. Pan Przewodniczący Broniarz stwierdza, że jutrzejsze spotkanie jest zbyt późno, by zakończyć strajk. Ja jestem gotowa rozmawiać nawet wcześnie rano" – napisała Beata Szydło na Twitterze.
Do propozycji byłej premier szef ZNP odniósł się, zadając pytanie, gdzie są materiały do rozmów.
Wspomniany przez wicepremier Szydło kontrakt społeczny to propozycja, z którą rząd przyszedł na piątkowe rozmowy i która nie zyskała akceptacji związkowców – m.in. dlatego, że oznacza ona zwolnienia nauczycieli.
"Zakładamy, że średnio nauczyciel dyplomowany po wprowadzeniu zmian otrzyma w kolejnych latach, w wariancie pensum 22 h w 2020 - 6128 zł, 2021 - 6653 zł, 2022 - 7179 zł, 2023 - 7704 zł. W przypadku ustalenia pensum na poziomie 24 h (poziom średniej OECD) nauczyciel dyplomowany mógłby liczyć średnio na następujący wzrost wynagrodzenia 2020 - 6335 zł, 2021 - 7434 zł, 2022 - 7800 zł, 2023 - 8100 zł" – wyjaśniano w komunikacie KPRM.