Co będzie, jeśli strajk się przedłuży? – to pytanie zadaje sobie wielu uczniów i ich rodziców. Niektórzy nauczyciele co jakiś czas mówią o groźbie braku klasyfikacji dzieci do następnej klasy. Najszybciej ten problem będzie dotyczyć maturzystów – oni muszą mieć wszystkie oceny końcowe, aby móc przystąpić do egzaminu dojrzałości. Europoseł PiS Karol Karski zapewnia, że i na to znajdzie się sposób.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Na egzaminy gimnazjalne i ósmoklasistów rząd znalazł sposób. Komisje złożone z przypadkowych osób - duchownych, leśników czy funkcjonariuszy Służby Więziennej - zażegnały kryzys. Umożliwiło to wprowadzone tuż przed strajkiem rozporządzenie minister Anny Zalewskiej o dokooptowaniu do zespołów nadzorujących egzaminy osób spoza danej szkoły.
Jednak jak pisała w naTemat Aneta Olender, tak łatwo nie będzie w przypadku uczniów ostatnich klas szkół ponadpodstawowych. Jeśli strajk się przedłuży, nie będzie miał kto wystawić ocen (to musi się wydarzyć do 26 kwietnia), a co za tym idzie, abiturienci nie będą mogli podejść do matury.
Jeśli strajk będzie trwał dłużej, problem pojawi się też i w innych rocznikach. Gdyby bowiem nie odbyły się posiedzenia rad pedagogicznych, nie byłoby jak wystawić ocen końcowych i zdecydować o promocji uczniów do następnej klasy. Ale i na to PiS zamierza znaleźć doraźne rozwiązanie.
Przepisy zostaną zmienione
Europoseł Karol Karski w radiowej Jedynce zapewniał, że uda się uniknąć sytuacji, w której uczniowie nie otrzymają ocen. Zapowiedział, że w razie konieczności podpisane zostanie kolejne rozporządzenie, które zmieni zasady klasyfikowania uczniów – decyzja całej rady pedagogicznej nie będzie potrzebna.
Przed weekendem szef ZNP Sławomir Broniarz ostrzegał, że tegoroczne matury w związku z nauczycielskim strajkiem mogą być zagrożone. Minister Anna Zalewska komentowała, że brak decyzji o zwołaniu rady klasyfikacyjnej "to absolutnie niemożliwa sytuacja". – To nie tylko nieprzystąpienie do matury, ale to jest powtarzanie roku. Nie wyobrażamy sobie, i państwo również, że do takiej sytuacji mogłoby dojść – podkreślała.
Mam smutną wiadomość dla pana Broniarza: jeśli rzeczywiście istniałoby takie zagrożenie, to przepisy zostaną zmienione po raz kolejny. Prawo do klasyfikowania dzieci otrzymają dyrektorzy szkół.