Jak zrobić pasztet zajęczy? Odpowiedź na to pytanie, którą zamieścił na Facebooku klub Wesele przy ulicy Żurawiej w Warszawie, wywołała skandal. Dlaczego? Bo zachęcała do gwałtów. Nieważne, że miał to być "żart". Aż do bólu nieśmieszny.
"Trochę dystansu" – to słyszą ci, którzy protestują przeciwko zachowaniu, które ich zdaniem było seksistowskie lub zachęcało do przemocy seksualnej. "To przecież tylko żart" – pada druga część wypowiedzi. No tak, żarty z gwałtów są takie śmieszne. Boki zrywać.
To, że żarty z gwałtu naprawdę nie są zabawne, pokazał skandaliczny post, który zamieścił klub Wesele przy ulicy Żurawiej w Warszawie, zachęcając do wzięcia udziału w piątkowej imprezie "Pasztet się sam nie zrobi, czyli Wesele tańczy i śpiewa". Brzydzę się tych słów nawet powtarzać, więc po prostu zamieszczę screen:
To tak na serio.
"Pigułki gwałtu w cenie drinków?"
Miało być chyba śmiesznie, ale ten, kto ten wpis zamieścił, mocno się przeliczył. Bo został dosłownie zmiażdżony w komentarzach. Nikt się nie śmiał. "Dno i 4 km mułu", "Żenada", "Wstyd", "Jesteście obrzydliwi", "Po prostu ohyda" – brzmiały komentarze.
Inni pisali bez ogródek: "Namawiacie do gwałtu?", "Czy za pigułki gwałtu w drinkach trzeba u was dopłacać, czy są już wliczone w cenę?", "Promujecie kulturę gwałtu?".
Bo powiedzmy to wprost: post zamieszczony przez klub Wesele zachęca do gwałtu. Nieważne, że to "żart" już stary, krążący w internecie od jakiegoś czasu i przez pracowników tego warszawskiego lokalu niewymyślony. Ale jeśli ktoś pisze, żeby "wziąć" pijaną kobietę do domu i ją "bzyknąć", aż "zajęczy", to jest to gwałt. Bo ta kobieta – nie do końca w tym momencie świadoma, być może nieprzytomna, niezdolna do podejmowania decyzji i do obrony – zgody na stosunek seksualny nie wyraziła.
Jest to gwałt nawet. jeśli "laska jest brzydka". Bo uroda tutaj nie ma nic do rzeczy – zgwałcić można kogoś niezależnie od tego, jak wygląda. Wbrew "żarcikom", że jak kobieta jest większa, nie goli nóg i nie wygląda jak ósmy cud świata, to można ją gwałcić do woli. Dlaczego? Bo będzie za to wdzięczna, bo przecież nikt inaczej jej nie "bzyknie". Heheszki.
Post klubu Wesele – które potem przeprosiło "wszystkich, których to dotknęło", czyli w sumie nie przyznało się do błędu ("trochę dystansu!") i wcale nie przeprosiło – pokazał więc, że wciąż mamy problem. Wciąż żyjemy w kulturze gwałtu.
"Sama się prosiła"
Słysząc to pojęcie, niektórzy mówią "przesada". Bo niby wiedzą, że gwałt jest zły, ale sądzą, że to nadal atak zamaskowanego złola w ciemnej uliczce. A gwałt to po prostu akt seksualny bez zgody drugiej osoby – czy to chłopaka, czy to męża, czy uczestnika imprezy w klubie Wesele, czy księdza.
Czym jest kultura gwałtu? Nastawieniem społeczeństwa, które aprobuje gwałt, nawet bezwiednie. Jeśli ktoś twierdzi, że pijana kobieta sama się prosi o atak (czyli dochodzi do obwiniania ofiary, a więc victim blaming), to jest to kultura gwałtu. Jeśli zgwałcona osoba idzie na policję, a ta bardziej z niej drwi niż pomaga, to jest to kultura gwałtu. Jeśli słyszymy, że "takiego paszteta to nikt nie zgwałci", to jest to kultura gwałtu.
Spytamy: czemu tyle kobiet gwałtów nie zgłasza? Bo się boi, wstydzi, domyśla się, że reakcja będzie niewspółmierna do koszmaru, który przeżyła. Gwałty zgłaszane przez mężczyzn są znikome – nie tylko dlatego, że jest ich mniej, ale dlatego, że "jak to, baba cię zgwałciła, haha, mięczaku, dobrze było?".
– Wszyscy wiemy, że jeśli poddam się testom na gwałt, wyniki wylądują na tyłach jakiejś komendy policji i będą ignorowane przez lata, podczas gdy ja będę siedzieć i zastanawiać się, kiedy ta bomba wybuchnie oraz czy ławnicy – wśród których są moi rówieśnicy – uwierzą kobiecie, która miała na sobie spódnicę o kilka centymetrów za krótką i która w barze, dokąd poszła po kłótni z mężem o pranie, wypiła o kilka drinków za dużo – mówiła lekarzom zgwałcona pacjentka, Abby, która nie chciała wyrazić zgody na badania i interwencję policji.
Kobieta nie miała bowiem złudzeń, że to ona zostanie obarczona winą za to, co się stało. – Tequila, którą wypiłam, przesądzi o tym, że to była moja wina, a drink, który pił człowiek, który mi to zrobił, będzie jego wymówką – mówiła.
Równie dobrze Abby mogła bawić się w klubie Wesele na imprezie "Pasztet się sam nie zrobi, czyli Wesele tańczy i śpiewa". W końcu skoro była pijana, to ktoś mógł ją "wziąć do domu" i "bzyknąć". Może by ja wziął za "paszteta", więc pasowałaby do opisu.